Biegacze jak Ryszard Ochódzki - zdobyli Pałac Kultury i Nauki [ZDJĘCIA]


W Warszawie narodziła się nowa świecka tradycja? Z okazji 60. urodzin Pałacu Kultury i Nauki rozegrano Bieg im. Stanisława Tyma. Sam satyryk, patron imprezy, z przyjemnością stawił się w miejscu, gdzie powołał do życia polski towerruning.

Powtórzyć wyczyn Rysia

Bieg na najwyższy budynek w Polsce upamiętał wyczyn bohatera filmu „Miś” - Ryszarda Ochódzkiego – w tej roli właśnie Stanisław Tym. W kultowym filmie Stanisława Barei z powodu niedziałających wind Ochódzki musiał wbiec na taras widokowy znajdujący się na 30. piętrze Pałacu Kultury, by wręczyć ministrowi przetłumaczony list...

– Urodziłem się w latach 70 i „Miś” jest czymś, na czym się wychowałem. W ubiegłym tygodniunie mogłem wystartować w półmaratonie z powodu urazu, dlatego od razu pomysłałem o tych zawodach, jako dobrym zastępstwie. Choć był to mój pierwszy start w biegu po schodach – opowiadał na mecie Krzysztof Harężlak, który na imprezę przyjechał z Łodzi.

– Idea biegu, jak w „Misiu”, to coś fantastycznego, pięknego. Na pewno nie wyczerpie się po jednym starcie. Biegacze z grup M30 i K30 oraz starsi szukają takich imprez, imprez z czymś nietypowym, sentymentalnym. Ostatnio zaliczyłem Bitwę o Łódź i byłem zachwycony. Organizowanie biegów, które mają jakiś pomysł zawsze będzie miało sens – wskazywał biegacz.

Mury sprzyjały

By dostać się na historyczne miejsce, znajdujące się 114 metrów nad ziemią, ponad 300 biegacyz musiało pokonać ok. 800 stopni. Startowano z płyty głównej Planu Defilad, od strony ul. Marszałkowskiej. Po kilkumetrowym odcinku zawodnicy wbiegali do PKiN. Po kononaniu krótkiej prostej, wiodącej korytarzem do poziomu 0, wbiegali na klatkę schodowa i rozpoczynali wspinaczkę...

Warunki na klatce schodowej były o wiele lepsze niż na dworze. Gdy, na zewnątrz panował niesamowity upał, grube mury Pałacu Kultury sprawiały, że wewnątrz budynku było dosyć chłodno. Oczywiście po pewnym czasie zakwaszone mieśnie dawały o sobie znać silniej niż temperatura, ale warunki do rywalizacji bły wyśmienite.

Z rozmów z uczestnikami dowiedzieliśmy się, że ta impreza idealnie wstrzeliłą się w kalendarz. Także ten biegowy. Kilka osób planowało choćby start w Górach Stołowych, ale po prognozach pogody i przesunięciu startu w Supermaratonie na godz. 11, zrezygnowało...

„Top 10”

Wracając do wydarzeń na klatce. Wpierw rozegrano serię eliminacyjną, która miała wyłonić po dziesięć najlepszych kobiet i mężczyzn do finałowej próby. Po pierwszej turze prowadziła znana z biegów na orientację Iwona Wicha, która trasę pokonała w 4 minuty i 28 sekund. Tuż za nią plasowała się Katarzyna Ślusarczyk, specjalistka od biegów na 800 i 1500m – czas na klatce 4:38. Trzecie miejsce przypadło Magdalenie Pichecie - 4:52.

W eliminacjach biegu panów nie zabrakło niespodzianek. Pod nieobecność mistrz polskiego i światowego towerruningu Piotra Łobodzińskiego, który tym razem wybrał kibicowanie, pierwsze miejsce z czasem 3:28 zajmował Jakub Pudełko. Dla biegacza ENTRE.pl był to dopiero trzeci start w biegu po schodach.

Drugi był cichy faworyt biegu, klubowy kolega Jakuba - Daniel Karolkiewicz. Ten sam, który niedawno zajął trzecie miejsce we wrocławskim Sky Tower Run, tuż za Piotrem Łobodzińskim i Tomasem Celko. Karolkiewicz tracił do lidera jednak tylko trzy sekundy, więc wszystko mogło się jeszcze zmienić. Trzecie miejsce zajmował Wawrzyniec Pawłowski - 3:43.


Bieganie sprzyja turystyce

Serię finałową rozpoczęły kobiety. Zawodniczki ruszały w takiej kolejności, jakie miejsca zajmowały po kwalifikacjach i z taką różnicą czasową, jaką miały po pierwszym biegu. Jako pierwsza ruszyła Iwona Wicha, dziesięć sekund po niej na trasie znalazła się Katarzyna Ślusarczyk, a 23 sekundy po liderce zmagania rozpoczęła Magdalena Picheta. W finale znalazły się jeszcze Alicja Luba, Ewelina Świątek, Paulina Grzelak, Anna Jasina, Jagoda Jurkowska, Paulina Tynecka oraz Izabela Lemanowicz.

Decydujący bieg nie przyniósł zmian na podium. Zwyciężyła Iwona Wicha, która w finale osiągnęła czas 4:21, czyli jeszcze lepszy niż w kwalifikacjach. Koleżanka którą namówiła na start - Katarzyna Ślusarczyk - ostatecznie straciła do niej 36 sekund a Magdalena Picheta straciła 47 s.

– Nigdy nie byłam na tarasie widokowym PKiN, chociaż mieszkam w Warszawie od ponad 10 lat. Była to więc motywacja, by tu pobiec. Ostatecznie udało mi się odwiedzic to miejsce nawet dwa razy! – cieszyła się na mecie Iwona Wicha.

– „Miś” oczywiście też ma znaczenie, bo Ryszard Ochódzki to pierwszy, acz nieoficjalny pierwszy biegacz po schodach w Polsce (śmiech). Może nie mieliśmy listu do ministra ale tempo było wysokie. Przez pierwsze sześć pięter w ogóle nie odczuwało się, że biegnie się w górę. Było całkiem płasko. Dopiero później zaczynały się męczarnie, bo stopnie stawały się coraz wyższe. W biegu eliminacyjnym zaczęłam za szybko i mięsnie czworogłowe zaczęły mnie piec już koło 10. piętra. Na drugim biegu kryzys przyszedł gdzieś na 17. piętrze. Wtedy pomyślałam że zostało mniej niż połowa, więc muszę przyspieszyć – relacjonowała Iwona Wicha.

Żałuje?

Finał mężczyzn rozpoczął Jakub Pudełko. Zaledwie 3 sekundy po nim wystartował Daniel Karolkiewicz, który ruszył sprintem jakby chciał dogonić kolegę jeszcze wbiegnięciem do budynku. Jako trzeci ruszył Wawrzyniec Pawski z 14 sekundową stratą do lidera. W finale znaleźli się jeszcze: Bartłomiej Gańko, Tomasz Kubik, Damian Ruta, Michał Filipowicz, Kasper Zalewski, Adrian Bednarski oraz Konrad Modliński.

Podobnie jak u pań, decydujący bieg nie zmienił sytuacji na podium. Zwyciężył Jakub Pudełko, który w drugim biegu także uzyskał lepszy czas dnia – 3:24. Osiem sekund straty w koncowm rozrachunku zanotował Daniel Karolkiewicz. Trzeci Wawrzyniec Pawski stracił w sumie 28 sekund do Jakuba Pudełko.

– Do udziału w biegu skłonił mnie pusty kalendarz biegowy. A chciałem się sprawdzić przed moją docelową imprezą, czyli Biegiem Powstania Warszawskiego. Z drugiej strony zachęcał mnie Daniel Karolkiewicz. Chyba teraz żałuje! – śmiał się na mecie Jakub Pudełko

– Scenę z filmu „Miś” oczywiście znam. Po raz pierwszy oglądałem ten film z rodzicami, jak miałem chyba z 10 lat. Może więc ta wygrana to jest dobry powód, by obejrzeć go jeszcze raz, wieczorem. I powspominać miłe chwile (śmiech). Prawdę mówiąc, ta atrakcja nie była dla mnie najważniejsza.

– Jeśli nie liczyć tego biegu, to ostatni raz na tarasie widokowym byłem w liceum. Fajnie że PKiN organizuje takie imprezy. To zachęca do tego, by ludzie odwiedzali to miejsce Narzekamy, że to relikt komunistyczny, jednak jak pokazała ta impreza, mogą się tu dziać bardzo ciekawe wydarzenia – oceniał Jakub Pudełko.

Pełne wyniki znajdziecie w naszym KALENDARZU IMPREZ.

Biegaczy odwiedził osobiście Stanisław Tym. Nie skusił się jednak na powtórkę z historii i bieg na 30. piętro PKiN. Zawodnicy za to ochoczo przybiegali do aktora i kabareciarza, zbierając oryginalny autograf na numerach startowych... Bezcenna pamiątka!

RZ