Biegacze rozpoczęli Święta. Na Śląsku pobiegli po moczkę i makówki [ZDJĘCIA]

Jak to rozpoczęli Święta? Dwa dni przed Wigilią Bożego Narodzenia? Ano tak. Tradycyjnie już, świętowanie zainicjował kultowy Bieg po Moczkę i Makówki, których nie może zabraknąć na żadnym wigilijnym stole na Śląsku. Były też pierniki w formie medali, przebieranki, prezenty, mnóstwo dobrej zabawy i rodzinna atmosfera. Bo to wydarzenie, którym śląscy biegacze co roku zaczynają Święta.

Kiedy przed laty grupa Luxtorpeda z Czerwionki ogłosiła nowy bieg, nic nie zapowiadało, że będzie to taki hit. Bieganie po średnio atrakcyjnej, często błotnistej trasie w niewielkich podrybnickich Stanowicach? A jednak co roku listy startowe zapełniają się w coraz szybszym tempie a liczba spóźnialskich biegaczy poszukujących pakietu startowego rośnie lawinowo. Co ich tutaj przyciąga? Atmosfera, świąteczna, nieco karnawałowa, przyjacielska, wręcz rodzinna… a przede wszystkim luźna. Tutaj, na godziny przed rozpoczęciem świętowania w rodzinnym gronie, naprawdę mało kto decyduje się na prawdziwe ściganie. Większość wybiera zabawę, przygotowując przebrania czasami nawet całymi miesiącami.

– Co roku wymyślam jakieś przebranie, myślę nad tym od kilku miesięcy – opowiadała Ania Witkowska, występująca dzisiaj w roli Smerfetki. By uzyskać wiarygodny efekt, trasę biegu pokonała w białej sukience na ramiączkach, założonej na… pokolorowane na niebiesko ciało. - Postanowiłam, że to będzie postać bajkowa, ale zawsze kobieca lub dziewczęca. Rok temu byłam Syrenką Ariel, dwa lata temu arabską księżniczką tańczącą taniec brzucha. Przyznam, że chciałam zrobić Bukę, ale doszłam do wniosku, że nie spełnia drugiego warunku, który sobie postawiłam: przebranie ma być bardziej rozebrane niż ubrane. Więc tak wyszła Smerfetka. Samo stworzenie przebrania zajęło mi niewiele czasu, na pewno mniej niż naszywanie łusek na poprzedni strój syrenki. Samo pomalowanie trwało bardzo długo i nie obeszło się bez supportu. Podejrzewam, że zmywanie będzie jeszcze gorsze…

Bardzo kobiece przebranie wybrała też Barbara Klepacka-Gancarz: - Dzisiaj jako Królowa Piratów. To projekcja charakteru męża i mojego. On też jest dzisiaj piratem – mówiła po biegu. – Skompletowanie tych przebrań było ekspresowe, zajęło może 1,5 godziny. Choć samo tworzenie koncepcji trwało tydzień. Jesteśmy tutaj pierwszy raz i bawimy się wspaniale. Rok temu oglądałam ten bieg tylko na zdjęciach, z uśmiechem, ale im bliżej było tego wydarzenia, tym bardziej chciałam wziąć w nim udział. Jest fantastyczna atmosfera, super ludzie a te stroje… Jedynie trasa niezbyt łatwa, z różnym podłożem. Ale jest zabawa.

Zabawę wybrał dzisiaj także Dawid Malina, który na starcie stawił się z drużyną Inżynierii Biegania w przebraniach ludzików Lego: – Przed rokiem byliśmy ze sobą spięci fizycznie, teraz jesteśmy tematycznie – tłumaczył. – Trzy dni przed biegiem wymyśliliśmy, że będzie Lego. Ustaliliśmy koncepcję, każdy przygotował swój strój. Bawimy się dzisiaj w dobrym towarzystwie. Nie chciałem się dzisiaj ścigać, bo takie zabawy i wygłupy są lepsze. Poza tym mamy taki okres w sezonie, że ściganie jest nieistotne. Diety też nie ma, od teraz, do Sylwestra, więc zaraz idziemy na moczkę…

Po biegu, w ramach którego można było pokonać od jednego do czterech okrążeń, na wszystkich czekały medale z piernika i solidne porcje tradycyjnych śląskich świątecznych potraw. Moczka i makówki to słodkie desery, złożone z maku, bułki, mleka i bakalii (makówki) lub piernika i bakalii (moczka). Nic dziwnego, że co roku chętnych do degustowania przysmaków przybywa.

KM