Biegaliśmy na Słowacji. Wyjątkowa impreza ze skarbem w tle [ZDJĘCIA]

W sobotę za naszą południową granicą odbył się niezwykły bieg ze skarbem w tle. Beh o Slovenský opál, bo o nim mowa, został zorganizowany po raz drugi. Tytułowy opal to duma tamtego obszaru – słowackie kopalnie opali, położone na terytorium gór Slanske Vrchy, między miejscowościami Zlatá Baňa i Červenica, były zawsze wysoko cenione na świecie ze względu na unikatowe własności wydobywanych tam kamieni. Organizatorzy w sprytny sposób wykorzystali to interesujące miejsce, tworząc bieg na naprawdę wysokim poziomie.

Uczestnicy mogli liczyć na bieg w unikatowym miejscu, ładne medale, statuetki i dodatkowe medale dla nagrodzonych (także w kategoriach wiekowych), muzykę na żywo oraz zniżki na bilety do kopalni opali. Puchary dla zwycięzców zdobił tytułowy opal a każde trofeum opatrzono certyfikatem potwierdzającym autentyczność kamienia. Nie zabrakło też serdecznej atmosfery i sportowej rywalizacji.

Interesujący jest już sam sposób, w jaki przygotowano bieg. Zapisy odbywały się przez elektroniczny formularz, ale opłaty były możliwe dopiero na miejscu. Mimo braku wiążącej formy zapisu, w dniu biegu wcale nie okazało się, że część osób się rozmyśliła, marnując limitowane miejsca. Organizatorzy wcześniej przesłali odpowiednie formularze zgłoszeniowe oraz oświadczenia o stanie zdrowia, prosząc o ich wydrukowanie i dostarczenie do biura zawodów. Nikt nie miał z tym problemu! Podobnie jak z poinformowaniem wcześniej o swojej nieobecności, by ktoś z listy rezerwowej mógł wskoczyć na wolne miejsce. Drogą mailową rozesłano też wyniki biegu, opracowane w formularzu kalkulacyjnym z podziwu godną precyzją.

Jednym z organizatorów biegu był znany w Polsce maratończyk Ladislav Maras, ambasador Festiwalu Biegów, który ma na swoim koncie sporo ponad 200 maratonów i setki krótszych biegów. Uzależniony od związanej ze startami adrenaliny, biega równie często na Słowacji i w Polsce, w biegach ulicznych, górskich i przeszkodowych. Z równym entuzjazmem startuje w ulicznych wyścigach na dystansie 5 km, górskich półmaratonach a nawet ultra. Kilkakrotnie kończył Bieg Rzeźnika, jest także stałym bywalcem Maratonu Komandosa, Biegu Katorżnika czy samego Festiwalu Biegowego w Krynicy. Z tak dużym doświadczeniem nie tylko wie, jak przygotować dobrą imprezę. Dorobił się tak wielu znajomych wśród biegaczy, że na mecie niemal każdego mógł przywitać po imieniu!

Wśród 300 zawodników startujących w biegu lub marszu nordic walking, nie zabrakło też Polaków. Na starcie stanęli między innymi baca Edward Dudek z żoną...

.... oraz rekordzista świata w maratonie nordic walking Marcin Michalec. W okolice Preszowa przyjechali na zaproszenie Ladislava Marasa, podobnie jak kilkunastu innych rodaków. Wszyscy byli zachwyceni biegiem – zarówno jego serdeczną atmosferą, jak i unikatową lokalizacją.

Więcej zdjęć: TUTAJ

KM