Andre Eloumou postanowił przebiec Stany Zjednoczone, by zwrócić uwagę na problemy uchodźców i braku dostępu do właściwiej edukacji w Afryce. Wzorem do naśladowania dla Andre jest jego ojciec.
W 1971 r. pewien 20-latek podjął decyzję, że chce poprawić warunki swojego życia. Z Kamerunu wyruszył pieszo. Po 4000 km dotarł na północ Maroka. Nie był to zwykły marsz. Przechodził przez niebezpieczne tereny, żywił się tym, co zdobył. Do celu trochę się spóźnił. Widząc na horyzoncie łódź, która już odpłynęła, wskoczył do wody i płynął w jej kierunku przez 6 godzin. A później tyle samo z powrotem, bo nie było dla niego miejsca. Podróż do Francji zabrała mu w sumie 3 lata. W końcu jednak dopiął swego.
Dzięki temu jego syn – Andre Eloumou żyje już zupełnie innym życiem. Nie zapomniał jednak o poświęceniu ojca. W 2018 roku przebiegł 3000 km z Normandii do Maroka. Wyzwanie nazwał „Le Migrante” i poświęcił go ojcu, który nauczył go, że w życiu trzeba mieć wielkie cele i nie poddawać się na drodze do ich realizacji.
Na tym nie poprzestał. Andre 1 listopada ruszył na trasę nowego biegu. Teraz jest gdzieś w połowie drogi z Nowego Jorku do Los Angeles. Łącznie ma do przebiegnięcia 5794 km. Koniec biegu przewiduje na 7 marca.
Podobnie jak w 2018 roku biegnie dla nieżyjącego już ojca. To jednak nie jedyny cel. Andre chce biegiem zwrócić uwagę na problem migracji i sytuację dzieci, które nie mają dostępu do właściwej edukacji. Francuz chce zebrać pieniądze na budowę szkoły i jej wyposażenie. Gdy jego ojciec opuszczał Kamerun, miał w kieszeni 50 dolarów. Tylko 10 dolarów więcej jest potrzebne, by kupić trzy szkolne biurka.
Jego postępy można śledzić tutaj.
IB
fot. facebook Andre Run USA