Co roku 6 grudnia św. Mikołaj jest prawdopodobnie najbardziej zabieganą osobą na świecie. Jego pomocnicy również nie mają tego dnia lekko, pomagając w pakowaniu i dostarczaniu prezentów. W całym tym zgiełku prawie 450 osób znalazło dziś czas, by wystartować w Biegu Mikołajkowym w Lesie Kabackim.
Była to już 12. edycja zawodów organizowanych przez ludzi związanych z cyklem Grand Prix Warszawy. W porównaniu z ubiegłym rokiem, warunki do biegania były wręcz idealne. Niektórzy może jeszcze pamiętają poprzednią edycję biegu, gdy nad Polską grasował orkan „Ksawery”. Wiatr w Warszawie wiał wtedy tak mocno, że w okolicach Stacji Techniczno-Postojowej Kabaty warszawskiego Metra, gdzie tradycyjnie gości mikołajkowy bieg, nie można było ani rozstawić ani bramy startowej ani namiotu. Biuro zawodów przeniesiono wtedy do pobliskiego supermarketu...
Tym razem temperatura była optymalna. Mimo, że nocne przymrozki i gołoledź dały się we znaki przechodniom, to w lesie trasa biegu była przyjemnie zbita i twarda. W stawce pojawiły się nawet opinie, że były to idealne warunki do bicia rekordów życiowych na 10 km.
Duża liczba uczestników potraktowała bieg z odpowiednim dystansem i poczuciem humoru, przebierając się w stroje św. Mikołaja i Mikołajek, lub... choinki! Po godzinie 11:00 na 10-kilometrową trasę jako pierwsze wyruszyły panie, 5 minut później swój bieg rozpoczęli panowie. Tłum uczestników z każdą chwilą poruszał się coraz szybciej, by zniknąć w pewnym momencie gdzieś w lesie Kabackim.
W kuluarach obstawiano dziś zwycięstwo biegaczy i biegaczek związanych z Grand Prix Warszawy. Brodacz z Laponii zadbał jednak o to, by nie zabrakło niespodzianek. Jako pierwszy na metę wbiegł Radosław Helon, student Politechniki Warszawskiej reprezentujący MKL Szczecin, który w miniony weekend uplasował się na 6. miejscu krakowskich MP w Biegach Przełajowych na dystansie 4 km.
- Trasa jest bardzo fajna. Las Kabacki jest przystosowany do tego typu biegów. Prowadziłem całe zawody. Kolega trzymał się mnie przez ponad 9 km. Jest to zawsze uciążliwe, bo nie wiadomo czy rywal nie ruszy na finiszu. A nie ma nic gorszego jak przegrać na ostatnich metrach. Ale start spełnił moje oczekiwania. Zakładałem, że pobiegnę poniżej 33 minut i udało się utrzymać odpowiednie tempo - powiedział nam na mecie zwycięzca, dla którego był to ostatni start w tym roku.
Wśród kobiet najlepsza okazała się Joanna Tekień z grypy biegowej Kaczmar Project, prowadzonej przez znanych lekkoatletów Michała Kaczmarka oraz jego żonę Anetę Kaczmarek. - Trasa biegu jest mi dobrze znana, bo często tu biegam. Pogoda dopisała. Nie jest może zbyt pogodnie, ale temperatura była bardzo dobra. Nie było za zimno, nie było śniegu. Biegło mi się naprawdę dobrze – cieszyła się zwyciężczyni.
- Bieg Mikołajkowy to bardzo fajna inicjatywa, dobry sposób na spędzenie tego dnia. Formuła oddzielnego startu również bardzo mi się podobała. Gdy biegnie się razem z panami, to na początku rusza tłum osób i jest „łokciowanie”. Mężczyźni są silniejsi i pchają się do przodu. Tu było bardziej spokojnie, co mi się podobało – komentowała Joanna Tekień, która na mecie stawiła się po 42 minutach i 50 sekundach.
Wyniki:
Mężczyźni:
1. Radosław Helon
2. Sebastian Polak
3. Michał Jamioł
Kobiety
1. Joanna Tekień
2. Katarzyna Kulma
3. Agnieszka Najnigier
Pełne wyniki pojawią się w tygodniu na stronie organizatora.
Po biegu na uczestników czekał ciepły barszcz z uszkami, po który szybko ustawiła się długa kolejka. Wśród wszystkich biegaczy rozlosowano liczne nagrody. Zawodnicy i zawodniczki, którzy stanęli na podium otrzymali puchary oraz pakiety VIP na 6. PZU Festiwal Biegowy w Krynicy-Zdrój (sam bieg zaliczany był do Ligi Festiwalu Biegowego w kat. Najlepszy Biegacz 5-10-15). Nie zabrakło też życzeń z okazji zbliżających się świąt Bożego Narodzenia.
RZ