Mimo wysokiego wolumenu sprzedaży, francuska sieć Decathlon nie wprowadzi do szerokiej oferty sportowego hidżabu, dedykowanego biegającym muzułmankom. Jak twierdzi francuska prawica i część obywateli tego kraju, sprzęt narusza świecki charakter Republiki.
Pierwotnie sportowy hidżab - zakrywający skrzętnie szyję i włosy ale odsłaniający twarz - wprowadzono do sprzedaży w Maroku. Produkt okazał się rynkowym hitem i szybko zniknął ze sklepowych półek. Popyt był tak duży, że jakinformują francuskie media, sprzedający byli atakowani werbalnie przez klientów którym nie udało się kupić hidżabu.
– Naszą motywacją było pragnienie, by każda kobieta mogła biegać w każdej okolicy, w każdym mieście i każdym kraju – wyjaśniała Angelique Thibault z centrali Decathlonu, współtwórczyni biegowej marki Kalenji, która przebojem zdobywa rynek biegowy na całym świecie (francuska sieć ma 1500 sklepów w 49 krajach).
Decathlon planował wprowadzenie sportowego hidżabu do oferty swoich sklepów w całej Francji. Plany te spotkały się jednak z krytycznymi uwagami ze strony liderów francuskiej prawicy, m.in. rzeczniczki partii prezydenta Macrona. – Biegowy hijab dodaje odwagi tym, którzy widzą kobiety w przestrzeni publicznej tylko wtedy, gdy się ukrywają – powiedziała Aurore Berge. Z kolei lider partii Deout la France zaznaczył, że hidżab mógłby obniżyć pozycję społeczną kobiet we Francji, tak jak dzieje się to w Arabii Saudyjskiej.
Do firmy miało też trafić ok. pół tysiąca anonimowych e-maili, krytykujących plany producenta. Wg oponentów, sportowy hidżab ma naruszać świecki charakter Republiki Francuskiej.
Wobec krytyki, Decathlon zdecydował się zawiesić dystrybucję hidżabu we Francji. Nie wiadomo, czy hidżab będzie dostępny w innych krajach Europy.
To nie pierwszy raz, gdy Francuzi protestują przeciwko adaptowaniu tradycyjnych strojów muzułmańskich z myślą o części społeczeństwa. W 2010 r. prezydent Nicolas Sarkozy zakazał dystrybucji nikabu, który niemal w całości zakrywa twarz kobiety. Od 2010 r. obowiązuje w kraju oficjalny zakaz noszenia burek w przestrzeni publicznej. Osoby łamiące ten zakaz mogą zostać ukarane grzywną do 150 euro. Przeciwko zakazowi opowiada się m.in. ONZ.
red.