„Chcemy tu wrócić!” – rozmawiamy ze zwycięzcami RMG Ultra

Podczas Górskiego Festiwalu Runmageddonu w Myślenicach w długi majowy weekend już po raz trzeci został rozegrany prestiżowy RMG Ultra – prawdopodobnie najbardziej wyniszczające w Polsce wyzwanie OCR-owe. Trasa składała się z dwóch pętli o długości ok. 23 km każda (z karnymi rundami wychodziło więcej) i zawierała sto kilkadziesiąt przeszkód.

W tym roku ukończyło go 317 biegaczy na 406 startujących. W serii Elite (z wymogiem pokonania określonych przeszkód samodzielnie) opaskę udało się obronić 51 zawodnikom, z czego tylko jednej kobiecie z czterech w niej startujących.

W sobotę 5 maja, dzień po tym morderczym biegu, po dekoracji porozmawialiśmy z obydwojgiem zwycięzców: Justyną Kępą i Wojciechem „Morelą” Brzoskwinią. Oboje reprezentują ekipę Husaria Race Team, która wygrała też klasyfikację drużynową. O całej majówce z RMG pisaliśmy i pełne wyniki podaliśmy TUTAJ.

Justyno, to chyba był Twój pierwszy RMG Ultra? W ogóle biegałaś już takie dystanse bez przeszkód?

Justyna Kępa: Tak, pierwszy RMG Ultra i w ogóle dopiero trzeci mój bieg z przeszkodami, a te dwa wcześniejsze miały tylko 6 i 12 km! Ale długie dystanse już biegałam, np. Ultramaraton Podkarpacki na 115 km, no i dużo maratonów.

Wojtku, a Ty już to robisz drugi raz i znowu wygrywasz. Jesteś ultrasem z zamiłowania?

Wojciech Brzoskwinia: No tak, udało się. Lubię długie dystanse. Po górach bez przeszkód też się zdarzało biegać, krynicki festiwalowy Bieg 7 Dolin na 100 km ukończyłem chyba w 12 godzin i 20 minut.

Jakie są Wasze sposoby na przygotowania to tak długiego dystansu z przeszkodami?

JK: Prawie się nie przygotowywałam! (śmiech) Ostatnio robiłam praktycznie tylko trening na siłowni, biegania było bardzo mało. Ale do tych wcześniejszych długich startów robiłam więcej wybiegań, więc organizm coś pamięta.

WB: Robię wybiegania po 30-40 km, no i sporo biegam po górach. A co do przeszkód, to siła i wytrzymałość rąk są po prostu moimi mocnymi stronami.

Co było trudniejsze, góry czy przeszkody? Wojtku, biegłeś obie edycje RMG Ultra. Jakbyś je porównał?

JK: Chyba przeszkody były cięższe, zwłaszcza te techniczne. A zdecydowanie najbardziej z nich Multirig. Na pierwszej pętli utknęłam na nim na 40 minut próbując do skutku, na drugiej spędziłam tam chyba ponad godzinę. Tyle czasu mi to dołożyło do wyniku, że na mecie miałam zaledwie 36 minut zapasu do 12-godzinnego limitu. (Multirig został w Myślenicach specjalnie utrudniony sekwencją stalowych kulek jako uchwytów, zamiast dużo wygodniejszego drąga – red.).

WB: W tym roku były cięższe przeszkody, ale trasa lżejsza i trochę krótsza. Znacznie mniejsze przewyższenie – tylko dwie górki plus ten pierwszy podbieg z oponami, a poprzednio była masakra jeśli chodzi o góry. (Wojtek z wynikiem 6:26:09 poprawił ubiegłoroczny czas o ponad pół godziny – red.).

Wojtku, czy ultra OCR to Twój ulubiony rodzaj biegu?

WB: No skoro drugi raz w nim wygrywam, to najwyraźniej najlepiej mi idzie właśnie w takich wyzwaniach...

Osobiście też startuję tu nie pierwszy raz, i za każdym razem na mecie przyrzekam sobie, że ostatni. A Wy zamierzacie to powtórzyć?

JK: Pewnie, jak najbardziej. Trochę więcej treningu i wrócę, żeby rozwalić konkurencję! (śmiech)

WB: Oczywiście, że trzeba wrócić, nie wypada przerywać takiej zwycięskiej serii!

Rozmawiał Kamil Weinberg