Chiropraktyk Łukasz Matusiewicz: "Kręgosłup u biegacza to podstawa. Dbajmy o niego!"

Były mistrz Polski juniorów na 800m z 2003 roku Łukasz Matusiewicz (na zdjęciu) nie zrobił kariery w sporcie. Odnalazł się w całkowicie innej materii. W trakcie studiów wyjechał do USA i zrobił uprawnienia doktora chiropraktyka, czyli terapeuty zajmującego się kręgosłupem. Teraz wrócił do Polski i chce tę nieznaną gałąź medycyny propagować. Warto się nad nią pochylić, bo nawet osoby dbające o ciało, jak my - biegacze - często zaniedbują zdrowie kręgosłupa, a to źródło wielu problemów ze zdrowiem.

Chiropraktyka to metoda leczenia polegająca na ręcznym nastawianiu kręgosłupa, przywracająca prawidłowe funkcjonowanie nerwów poprzez uwolnienie ich od ucisku spowodowanego nieprawidłową strukturą kręgosłupa – tłumaczy dr Matusiewicz (zdrowiekregoslupa.pl).

– Uciskany, uszkodzony nerw powoduje osłabienie mięśni, a co za tym idzie - niemożność utrzymania prawidłowej postawy ciała, co więcej - człowiek o wiele łatwiej ulega zmęczeniu, organizm traci odporność na działanie bakterii i wirusów. Jeżeli kręgosłup jest krzywy, aparat ruchu pracuje nierówno, w efekcie stawy z jednej strony ciała są bardziej obciążone i dochodzi do kontuzji.

W 2001 roku został pan mistrzem Polski juniorów na najtrudniejszym dystansie 800m, zarówno w hali jak i na stadionie oraz pobił pan klubowy rekord Polski na 4x400m. Jak przebiegała pańska kariera biegacza i dlaczego tak szybko się skończyła?

Zacząłem biegać w podstawówce. Pamiętam, że pani od wf-u kiedyś powiedziała, że jak ktoś wygra bieg na lekcji to dostanie piątkę. No i wygrałem. Byłem najszybszy w klasie i po dwóch tygodniach pojechałem na zawody, żeby zobaczyć w jakim kierunku to może pójść. Byłem drugi, bo przewróciłem się na starcie. Wynik był jednak dobry, więc regularnie jeździłem na zawody. W podstawówce w zasadzie wygrywałem wszystkie zawody. Otrzymałem możliwość nauki w VII Liceum Ogólnokształcącym w Warszawie połączoną z zajęciami na Skrze.

Początki niezwykle obiecujące.

Tak, w swojej kategorii byłem drugi w Polsce na hali na 600m. Jako zawodnik Skry zacząłem jeździć po Europie, stawałem na podium, było dosyć fajnie.

Ale do końca nie było...

W ostatnim roku juniorskich przygotowywałem się do startów na hali i złapałem kontuzję kolana. Biegłem w lesie po lodzie i staw nie wytrzymał. Miesiąc się kurowałem i zdobyłem mistrzostwo Polski na hali. W wyleczonym kolanem pojechałem na obóz kadry do Międzyzdrojów, ale tam poszedł mi achilles. Zapisałem się na fizjoterapie, były też prądy, lany wosk, akupunktura i tak dalej, ale nic mi nie pomagało. Spotkałem pana, który pomógł mi z achillesem, zajmując się właśnie moim kręgosłupem. Po pięciu dniach mi przeszło. Zacząłem więcej biegać i wygrałem drugie mistrzostwo Polski.

Już na stadionie. Wciąż był pan na etapie, że mógł zrobić karierę sportową, ale zabrakło kolejnego kroku. Dlaczego?

Tak. Podczas tych zawodów zauważyłem stoisko firmy, która załatwiała stypendium do Stanów Zjednoczonych. Podszedłem, podałem swoje, imię i nazwisko, numer, adres i zapomniałem o sprawie. Po liceum normalnie poszedłem na studia, na UKSW, a po roku przeniosłem się do Uniwersytet Jagielloński. W Krakowie trenowałem w Wawelu pod okiem Zbigniewa Króla, który w tym samym czasie trenował Pawła Czapiewskiego.

Jak pan opowiada, pod względem sportowym wciąż był na fali wznoszącej. Studia tak pana pochłonęły?

Tak, studiowałem dwa kierunki, które mnie interesowały - psychologię i filozofię, poza tym miałem pół godziny drogi z uczelni na stadion, na uniwersytecie byłem w zasadzie od 7 do 19. Było bardzo ciężko i zacząłem tracić serce do sportu. Uważam, że jeżeli jest serce do czegoś, to należy to robić, jeżeli nie ma, to warto szukać czegoś nowego.

Ten środek ciężkości przesuwał w kierunku wiedzy teoretycznej i odchodził od kultury fizycznej...

Dokładnie tak było. Zależało mi na zdobyciu wiedzy, nie miałem dość czasu, by poświęcić się bieganiu. W dodatku dostałem telefon od firmy załatwiającej stypendia w USA, że mają dla mnie trzy szkoły. Wybrałem uczelnię w Richmond koło Waszyngtonu - Virginia Commonwealth University w Richmond. Tam skończyłem oba kierunki zaczęte na UJ.

Filozofia i psychologia, trochę daleka droga do chiropraktyki. Skąd u filozofia wziął się pomysł pracę nad kręgosłupami.

Poznałem pewnego chiropraktyka. Zasugerował prześwietlenie kręgosłupa i stwierdził, że nie jest zdrowy. Wyjaśnił, że kontuzje, które odnosiłem to efekt właśnie kłopotów z kręgosłupem. Zdziwiła mnie ta diagnoza, ale okazuje się, że miał rację.

U nas raczej nikt by nie powiązał kolana i achillesa z kręgosłupem.

W Polsce nie przykłada się do niego należytej wagi, to też jeden z powodów, dla których wróciłem do kraju. Tu przyjmuje się zasadę, że jak nie boli to nic się nie dzieje. Jeżeli ktoś ma kontuzję kolana, to często patrzy się tylko na kolano. Tymczasem jeżeli miednica w lędźwiach nie jest prosta, to człowiek przechyla się na jedną stronę. Jeżeli to jest biegacz, to szybciej uszkodzi sobie stawy po jednej stronie. Kość zaczyna się szybciej ścierać i tym samym naciskać na nerw. Bardzo często zaczyna się od kręgosłupa. Jeżeli uda się naprawić kręgosłup, organizm może się szybciej zregenerować. Jedną z najczęstszych dolegliwości nerwowych są korzonki, słyszał pan?

Lumbago.

To uszkodzenie korzeni nerwowych odchodzących od rdzenia kręgowego. Krzywy i chory kręgosłup sprawia, że pojawia się nieznośny ból. Bardzo często krzywy kręgosłup jest przyczyną takiego bólu. Jak z zębami - podczas leczenia kanałowego każdy zimny dotyk sprawia ból. W przypadku korzonków każdy dotyk, zmiana pogody, wiatr, zmiana pozycji wywołuje ogromny ból. Kręgosłup to bowiem bardzo wrażliwa część ciała.

Niezwykle ciekawa sprawa, ale skąd wziął się u pana pomysł, żeby się zająć chiropraktyką?

Wcześniej najbardziej interesowała mnie strona psychiczna człowieka. W zrozumieniu ludzkiego ciała brakowało mi jednak wiedzy na temat biomechaniki, anatomii. Stopniowo zainteresowałem się fizjologią, biologią, mikrobiologią, patologią, żeby zobaczyć jak to wszystko wygląda od środka - jak pracują mięśnie, jak dochodzi do kontuzji, skąd się to bierze. Na studiach w USA stopniowo dobierałem zajęcia poświęcone tym zagadnieniom. Myślałem o medycynie, pracowałem trzy lata w szpitalu. Nie pasowała mi jednak do końca, ponieważ bylem zainteresowany naturalnymi środkami pomagania pacjentom.

Czyli chiropraktyka może rozwiązać część problemów związanych krzywym kręgosłupem.

Tak, najlepiej leczyć w zarodku. A'propos zarodków to już na etapie niemowlęctwa może dojść do zmian, które potem zaowocują problemami z kręgosłupem. Podczas cięższych porodów, na przykład przy cesarskim cięciu lekarze nierzadko muszą wyciągać dziecko, ciągnąć za kręgosłup w odcinku szyjnym, a te kości są bardzo słabe. Zdarza się, że dochodzi do uszkodzenia. Uszkodzenie małej kości podczaszkowej może wywoływać bóle głowy, kłopoty z nadpobudliwością i tak dalej. Miałem wiele przypadków pacjentów, którzy narzekali na bóle kręgosłupa, pytałem o przebieg schorzenia, mówili, że wprawdzie nic im się nie stało, ale byli po cesarskim cięciu. Bardzo często tacy pacjenci przychodzą z różnego rodzaju dolegliwościami. Najmłodsze dziecko, któremu pomagałem miało 14 tygodni.

Wiele osób nie wie, czy urodziło się poprzez cesarskie cięcie, ale mogą mieć - okazuje się - ukryte problemy z kręgosłupem, które dopiero się objawią. Co wtedy?

Chiropraktyka to również leczenie zapobiegawcze. Zawsze można, a nawet warto przyjść i przebadać kręgosłup. Zobaczyć w jakim jest stanie. Badania określą prawdopodobieństwo kiedy i jaka część naszego ciała może mieć kłopoty wynikające z problemów z kręgosłupem. W Stanach Zjednoczonych przeprowadzono badania, z których wynika, że osoby korzystające z praktyki są zdrowsze oraz dłużej mobilne. Poza tym podczas nastawiania kręgosłupa nerwy wydzielają substancje podobne do dopaminy czy serotoniny - jak w mózgu - czyli tak zwane hormony szczęścia. Po takim zabiegu ludzie wychodzą zadowoleni oraz lepiej śpią, szybciej się regenerują.

Gdy pracowałem w USA nie mieliśmy ani jednego pacjenta po zawale serca, który miałby prosty kręgosłup. Oprócz wielu innych czynników, gdy kręgosłup jest krzywy, może naciskać na nerw prowadzący do serca i wzrasta ryzyko zawału, czy ucisku na nerw powodujący migreny i bóle głowy.

Korzyści rzeczywiście są ogromne. W takim razie dlaczego ludzie tak lekceważą kręgosłupy?

Dobre pytanie. Może dlatego, że są z tyłu, że ich nie widać? Zęby są z przodu to się o nie dba. Niektórzy się wręcz godzą z nerwobólami - a boli, to już wcześniej bolało, bo mojego dziadka i babcię też bolało. Takie myślenie donikąd nie prowadzi.

Dlaczego pańska dziedzina nie cieszy się popularnością w Polsce. Chce pan to zmienić?

Między innymi także dlatego przyjechałem do Polski. Tu nie ma przepisów regulujących tę specjalizację, nie ma świadomości u ludzi. Chociaż Polacy coraz częściej poszukują naturalnych sposobów. Są kręgarze, fizjoterapeuci którzy bardzo pomagają ludziom, ale to nie do końca jest chiropraktyka. W USA, żeby zdobyć uprawnienia musiałem skończyć studia doktoranckie, zdać trudny państwowy egzamin i regularnie uczęszczać na seminaria, podczas i już po studiach. W Polsce leczenie sprowadza się też do gotowych rozwiązań - boli kolano - lecz kolano, boli pięta - lecz nad piętą. To jest efektywne i wielu pacjentom to pomaga. Jednak kręgosłup jest bardzo często lekceważony. Ludzie nie mają świadomości, że to jedna z najważniejszych części ciała, nie tylko pozwala chodzić wyprostowanym, ale przede wszystkim dostarcza nerwy do kończyn oraz wszystkich organów. Ale kręgosłup ściera się z wiekiem, pojawiają się przepukliny i inne problemy, temu wszystkiemu można zapobiec.

To podejście ludzi, a przepisy, system edukacyjny?

W zasadzie go nie ma. W Polsce jeszcze nie wykłada się tego przedmiotu. Dopiero w lipcu ma ruszyć na Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku nowy kierunek studiów podyplomowych – chiropraktyka. Zajęcia będą prowadzone w języku angielskim, bez tłumacza, i będą nadzorowane przez Anglo-European College of Chiropractic w Bournemouth University. W Stanach Zjednoczonych chiropraktyka funkcjonuje od 1895 roku i z zabiegów korzysta około 30 milionów pacjentów. Tam może się tym zajmować tylko osoba z licencją po 3 latach studiów przygotowawczych oraz 4 lat studiów doktoranckich z chiropraktyki i dodatkowych kursów, po czterech państwowych egzaminach z kilkoma tysiącami pytań z dziedziny anatomii, patologii, fizjologii, mikrobiologii, biologii. W Europie jedynie Anglia, Niemcy, Holandia, Dania, Norwegia czy Hiszpania powoli przekonują się do chiropraktyki. Pojawia się ta świadomość jak ważny jest kręgosłup.

I pan będzie tą świadomość rozszerzał.

Tak. Wróciłem ze stanów kilka tygodni temu. Podczas PZU Maratonu Warszawskiego rozdawałem ulotki na temat chiropraktyki. Zaraz mam wykład z lekarzami i fizjoterapeutami na temat tej metody (rozmawialiśmy w środę po południu – red.). Przygotowuję się do otwarcia praktyki w Warszawie a potem być może także w Białej Podlaskiej.

Jak wygląda takie badanie, jest inwazyjne, bolesne?

Nastawienie jest bardzo bezpieczne i z reguły niebolesne, ponieważ ja przed rozpoczęciem zabiegu dopasowuje technikę do indywidualnych potrzeb pacjenta. W USA miałem bardzo dużo pacjentów oraz uczyłem się pod okiem bardzo dobrych specjalistów. Zaczynam od przeprowadzenia historii zdrowotnej oraz egzaminów ortopedycznych i neurologicznych. Jeżeli jest to wskazane wówczas wysyłam pacjenta na prześwietlenie kręgosłupa. Na podstawie zdjęcia, które dokładnie analizuje mówię gdzie leży problem i jak długo potrwa leczenie i czy będę takiej osobie w stanie pomoc. Czasami się zdarza bowiem, że ludzie przychodzą z bardzo zaawansowanymi przypadkami które wymagają opieki lekarskiej.

Czy są ćwiczenia, które pozwolą wyprostować kręgosłup albo chociaż dbać o to, żeby się nie krzywił?

Są, ale wszystko zależy od stopnia kąta skrzywienia. W Stanach Zjednoczonych ludzie potrafią przychodzić na zabiegi nawet jeżeli kręgosłup nie boli, jednak bardzo często zdarza się, że ludzie przychodzą do chiropraktyka z ogromnymi bólami.

Biegaczy z pewnością interesuje jakie przełożenie ma krzywy kręgosłup na wydolność mięśni. Czy da się określić zależność między kątem skrzywienia kręgosłupa a wynikami?

Jeżeli kręgosłup jest krzywy, będzie występować różne napięcie w mięśniach po obu stronach ciała. Jeżeli ktoś biega z krzywym kręgosłupem, aparat ruchu pracuje nierówno przez co dochodzi do kontuzji kolan, achillesa.

To co pana spotkało.

Tak, dalej mogą być problemy z biodrami, lędźwiami. Inaczej są naprężone mięśnie karku. Jeżeli aparat ruchu pracuje nierówno, to organizm musi wkładać więcej energii, żeby dopasować obie połowy. Tę energię mógłby spożytkować na przykład, żeby pobiec szybciej czy dalej. My tego nie odczuwamy, bo nie mamy punktu odniesienia, ale organizmu się nie oszuka. Jak w samochodzie. Jeżeli rama jest nierówna, koła będą się nierównomiernie ścierały. Kierownica nie działa równo. Co się wtedy robi - wymienia koła, kierownicę, tymczasem trzeba zająć się podwoziem, ramą. Tak samo jest z ciałem.

Jak często biegacz powinien sprawdzać kręgosłup?

Ważna jest regularność. Bardzo często zależy to od stopnia problemu w kręgosłupie i uprawianej dyscypliny.

Sportowcy potrzebują takich procedur, ale nie słyszy się, żeby drużyny czy poszczególni zawodnicy korzystali z chiropraktyki.

To jest błąd. W Stanach każda poważna drużyna futbolu amerykańskiego czy basaballa ma chiropraktyka. Ja współpracowałem między innymi z siatkarzami kadry USA, lekkoatletami i zawodnikami futbolu amerykańskiego. Usain Bolt ma swojego chiropraktyka, Tiger Woods czy Lance Armstrong podobnie. Michael Jordan powiedział, że nigdy nie zaszedłby tak daleko gdyby nie chiropraktyk.

Rozmawiał DZ

Chcecie wiedzieć więcej w temacie? Chcecie dowiedzieć się jak dbać o kręgosłup? Porad praktycznych? Piszcie do Nas.