Do Wolbromia ściągnęła Nas nazwa biegu: Wolbromska Ciężka Dycha brzmi groźnie. Jak się okazało, nie dla wszystkich. Pewien młody mężczyzna postanowił bowiem opłacić pakiet startowy… dla swojego taty, z okazji Dnia Ojca. Żeby zmotywować swojego rodzica do biegania. Pakiet startowy okazał się szczęśliwy, po dwakroć.
Wolbromska Ciężka Dycha to bieg uliczny, którego większa część trasy przebiega przez… lasy. Pięciokilometrowa pętla, którą trzeba pokonać dwukrotnie, składa się w większości z ostrych podbiegów i zakrętów, między którymi dodano kawałki asfaltu. Żeby nie było nudno. Ani zbyt łatwo. – Jest ciężko! – przytakują ubiegłoroczni uczestnicy biegu – Ale fajnie, więc wracamy…
W kolejce po odbiór pakietów trwają rozmowy. – Ciężka ta trasa? Są podbiegi? – Podobno pierwszy ma 30 metrów! – No nie przesadzajmy, tylko 28! – Wszyscy się śmieją.
Wśród nowych uczestników imprezy jest pan Mieczysław Nowak z okolicy Krakowa. Zdradza, że pakiet startowy dostał w prezencie od swojego syna, z okazji Dnia Ojca. – Nie chciało mi się, ale nie wypada nie pobiec, skoro to prezent… – Zdradza nam przed startem, dodając, że bardzo nie chce być ostatni.
Spotykamy go ponownie po biegu, tuż po tym, jak z uśmiechem wbiegał na metę. – Biegam od trzech lat a mam lat 59 lat. Kocham bieganie i kocham wszystkich sportowców, którzy biegają – mówi w euforii i wyraźnie widać, że to bieganie mu służy.
– Pakiet startowy dostałem od syna z okazji Dnia Ojca i po prostu byłam zmuszony pobiec, pomimo dwumiesięcznej przerwy. Udało mi się pokonać trasę , ani razu się nie zatrzymałem. Wokół mnie niektórzy zawodnicy przechodzi do marszu, ale ja walczyłem sam ze sobą. Nie chciałem być ostatni. Jestem bardzo zadowolony z biegu – stwierdza pan Mieczysław.
Czy Ciężka Dycha naprawdę była ciężka? – pytamy.
– Dla mnie pierwsze cztery kilometry owszem, ale to dlatego, że miałem przerwę w treningach. Bałem się, że będzie ciężko. Ale nie… Pewnie, że to nie jest podbieg pod Agrykolę, który przy tej trasie jest jak spacer, bo było sporo pod górę. Ale za to wszystko dobrze przygotowana. Bardzo ciekawa, kapitalna trasa, kapitalni ludzie, kapitalna organizacja! – podkreśla nasz rozmówca.
Tej ostatniej można tylko przyklasnąć. Na wielkie brawa zasługuje przede wszystkim barwna oprawa biegu. Na przekraczających linię mety ubrani w ludowe stroje członkowie zespołu folklorystycznego Wolbromiacy. To oni wręczali medale i napoje a później wykonali dla uczestników imprezy kilka tańców ludowych – polskich, włoskich i francuskich. Jak rzadko kiedy, nikt nie narzekał, że trzeba czekać na dekorację czy losowanie nagród, kiedy czas umilała tak niezwykła rozrywka.
Samo losowanie nagród było pełne emocji. Także dla pana Mieczysława. Okazało się bowiem, że wykupiony przez syna numer startowy był podwójnie szczęśliwy – jego posiadacz nie tylko ukończył bieg w zakładanym czasie, ale też wylosował jedną z nagród. To się nazywa prezent na Dzień Ojca!
– Namawiam wszystkich młodych ludzi do biegania, bo ja zacząłem dopiero niedawno. Mam takie marzenie, żeby przebiec w przyszłym roku PZU Maraton Warszawski i może mi się uda – zdradził nam na koniec pan Mieczysław. – W tym roku pokonałam cztery półmaratony: w Białymstoku, Poznaniu, Warszawie i Krakowie. Jeszcze przede mną Wałbrzych, Piła i będę miał Koronę Półmaratonów.
Trzymamy kciuki!
Wyniki 2. Wolbromskiej Ciężkiej Dychy znajdziecie w naszym KALENDARZU IMPREZ.
KM