Niedzielna 90. edycja Comrades Marathon nie zakończyła się rekordem trasy czy żadnym spektakularnym wydarzeniem, na które liczyli organizatorzy jubileuszowego biegu. Nie byli jednak całkiem zawiedzeni.
Wśród kibiców tego kultowego 88-kilometrowego biegu panuje przekonanie, że zwycięzca jest znany już 8 km przed metą. Zwykle gdy ktoś już minie punkt Polly Shatts, z reguły nie daje sobie odebrać zwycięstwa. I tak było tym razem.
Pierwszy we wskazane miejsce przybiegł 33-letni policjant z RPA Gif Kelehe. Nie dał się dogonić aż do linii mety wytyczonej w Pietermaritzburgu. Dotarł tu po 5 godzinach, 38 minutach i 36 sekundach biegu. Na mecie czekał na niego brat... zwycięzca Comrades Marathon 2011 r.
Wśród pań od początku dominowała Caroline Wostmann również z RPA. Zwyciężczyni Maratonu Dwóch Oceanów swój bieg zadedykowała chorej na raka przyjaciółce. Caroline biegła tak szybko, że w klasyfikacji generalnej zajęła 25. miejsce (!), a ostatnie 8 km biegła szybciej niż zwycięzca biegu. Linię mety przekroczyła z czasem 6:12:22.
W rywalizacji pań ostatni raz zwycięstwo należało do zawodniczki z RPA w 1998 r. Jeszcze dłużej organizatorzy czekali na podwójne zwycięstwo reprezentantów Republiki Południowej Afryki. Poprzednio taki powód do radości mieli w 1992 r.
W biegu wzięło udział w sumie 7 biegaczy i 1 biegaczka z Polski. Justyna Porter, Polka mieszkająca w Afryce zajęła 2211. pozycję wśród pań. Najwyżej sklasyfikowanym Polakiem był Stefan Batory, który z czasem 9:18:27 zajął 2258. miejsce.
Pełne wyniki: TUTAJ.
IB