Daniel Formela to aktualny wicemistrz Europy w duathlonie. Polski zawodnik swoją przyszłość wiąże jednak z triathlonem. Obecny sezon jest pierwszym w jego karierze, w którym postawił na trening do triathlonu. W maju zdobył kwalifikację na sierpniowe MŚ Ironman 70.3 w Zell am See, w kategorii AG 25-29. Przed tymi docelowymi zawodami, czekają go jeszcze starty w dwóch największych triathlonach w Polsce – Enea Challenge Poznań i Herbalife IRONMAN 70.3 Gdynia.
Daniel, masz za sobą bardzo intensywną pierwszą część sezonu. Czy udało Ci się nieco odpocząć i nabrać sił przed najbliższymi startami?
Zdecydowanie, pierwsza część sezonu była dla mnie dużym obciążeniem. Biorąc udział w ośmiu wyścigach, wygrałem pięć z nich, a na trzech pozostałych byłem drugi. Oczywiście, najcenniejszy jest srebrny medal na Mistrzostwach Europy ETU w duathlonie. Po tych startach miałem blisko dwa miesiące bez ścigania, kiedy niekoniecznie odpoczywałem, ale poprzez odpowiednie treningi regenerowałem swój organizm przed najważniejszymi startami w drugiej części sezonu.
Skończyłeś właśnie obóz treningowy w Zakopanem. Czy to był najważniejszy etap przygotowań?
Obóz w Zakopanem był pierwszym takim wyjazdem w mojej zawodowej karierze. Służył najcięższym i najważniejszym przygotowaniom do kolejnych startów. To właśnie tam, dzięki mojemu trenerowi Jakubowi Czaji, nauczyłem się przekraczać własne granice fizyczne i psychiczne podczas treningów. Obciążenia były na tyle solidne, że przez pierwszą połowę obozu nie mogłem swobodnie chodzić. Mimo to mobilizowałem się do całkowitej realizacji zadań treningowych.
Sporo biegałeś po górach. Na jakie efekty tego treningu liczysz?
Podstawową zasadą mojej współpracy z Kubą Czają jest podział, że to on jest głową, a ja nogami. Nie znaczy to oczywiście, że nie interesuję się znaczeniem treningów, ale daje mi to ogromny komfort, by móc się skupić przede wszystkim na wysiłku. Bieganie po górach to budowanie siły i wytrzymałości, które są niezbędne w wyścigach długodystansowych. Dodatkowo, trening na wysokościach powyżej 2000 m n.p.m. polepsza parametry krwi. W górach kształci się również takie niepozorne cechy jak balans, koordynacja i bieg po bardzo trudnej nawierzchni, które procentują na trudnych trasach wyścigowych i lepiej przygotowują organizm do znoszenia dalszych obciążeń treningowych.
Ostatnio w Suszu poprawiłeś swoją życiówkę na dystansie 1/2 Ironmana (4:07:23), mimo że byłeś jeszcze w okresie przygotowawczym. Czy to znak, że możemy za moment spodziewać się eksplozji formy?
Zgadza się, że w trakcie zawodów w Suszu byłem dopiero na początku okresu przygotowawczego i moja forma była daleka od tej, której się spodziewam na koniec przygotowań. Nie chcę jednak wyrokować, jakie osiągnę rezultaty w kolejnych startach. Mam w sobie dużo pokory do losu. Nieraz zdarzyło się tak, że byłem w doskonałej formie, a nie poszło mi najlepiej lub nie ukończyłem zawodów z powodu kontuzji czy choroby. Dlatego też mogę tylko powiedzieć, że na pewno dam z siebie wszystko, a o wyniku będę mógł rozmawiać na mecie.
Dużo mówi się o Twoim pływaniu. Naturalne jest, że jako duathlonista dużo lepiej czujesz się na rowerze i podczas biegu. W Suszu wyszedłeś z wody na 151. miejscu, a skończyłeś zawody jako szósty. To robi wrażenie, ale nasuwa się pytanie, co by było, gdybyś pływał szybciej. Jak pracujesz nad poprawą swoich wyników w wodzie?
Cieszę się, że padło to pytanie, bo wiele osób boi się poruszać tego tematu na forum, czy nawet w rozmowach ze mną. W przerwie między startami spędziłem prawie dwa miesiące w Warszawie, gdzie pod okiem mojego trenera pływania szkoliłem przede wszystkim technikę. Przyniosło to znakomite rezultaty, ale na krótkich odcinkach. To oczywiście naturalne, że najpierw pływa się szybciej na krótszych dystansach, a dopiero przy budowie wytrzymałości przekłada się to na dłuższe odcinki. Do pływania podchodzę bardzo poważnie i ambicjonalnie. Mówią, że skoro nie pływam od dziecka, to nigdy nie będę szybki w wodzie. Będę! Nie chcieliśmy z trenerem zamieniać kolejności treningów, licząc na jak najszybszą poprawę czasu, najlepiej na najbliższych zawodach. Dopiero po solidnym ugruntowaniu poprawnej techniki będę w stanie czynić znaczne postępy. Traktuję to jako proces długotrwały, ale wierzę, że jeszcze w tym sezonie poprawa będzie zauważalna.
Porozmawiajmy o dwóch wielkich wydarzeniach triathlonowych w Polsce. To przełomowy rok – do Poznania zawita seria Challenge, a Gdynia po raz pierwszy gościć będzie zawody z legendarnej serii IRONMAN. Dołączamy zatem do elity tego sportu. Czego spodziewasz się po obu imprezach i jakie cele stawiasz przed sobą?
Bardzo cieszę się z faktu, że mamy w Polsce dwie imprezy z największych serii na świecie, a w dodatku wezmę udział w każdej z nich. To świetny impuls dla popularyzacji i rozwoju triathlonu, nie pomijając oczywiście wielu innych, mniejszych imprez w całym kraju. Mój cel na zawody w Poznaniu i Gdyni jest bardzo prosty – dać z siebie wszystko. Wydaje się to banalne, ale tak osobiście postrzegam specyfikę triathlonu na długim dystansie. Moim głównym celem są Mistrzostwa Świata w Zell am See i tam stawiam sobie cele wynikowe, a w pozostałych startach chcę być po prostu jak najlepszy.
Czy zatem w Poznaniu i w Gdyni będziesz walczył o każdą sekundę, czy jednak będzie w tym trochę kalkulacji i oszczędzania sił na IRONMAN 70.3 World Championships?
Nigdy nie ma kalkulacji. Plany treningowe i startowe, za które odpowiada mój trener, są przemyślane w taki sposób, że nie ma tam miejsca na „cwaniakowanie”. Moja dyspozycja na każdych zawodach może się różnić, bo cały czas będę w trakcie przygotowań. Ale podobnie jak w Suszu, na pewno dam z siebie wszystko. Jeśli maksymalny wysiłek na którychś zawodach miałby mi przeszkodzić w starcie docelowym, po prostu bym tam nie wystartował.
Mówi się, że triathlon to sztuka odżywiania i czasem to ono potrafi zdecydować o wyniku. W jaki sposób odżywiasz się tuż przed i w czasie zawodów?
To jeden z moich ulubionych tematów. Bardzo często dyskutuję o tym z różnymi zawodnikami. Dzięki Kubie Czaji, który jest również dietetykiem, zdobyłem cenną wiedzę i doświadczenie w tym zakresie. Dawniej ignorowałem kwestie żywieniowe, ale teraz wiem, że jest to klucz do sukcesu i wszystko mam precyzyjnie rozplanowane. Przed długimi zawodami stosuję ładowanie węglowodanowe. Unikam też pokarmów tłustych i ciężkostrawnych. W trakcie wyścigu ustawiam alert, np. co 20 minut, który w ferworze walki przypomina mi o zjedzeniu żelu energetycznego. Stosuję żele ALE, a dodatkowo regularnie nawadniam się izotonikiem lub hipotonikiem ALE Race. Bez względu na warunki pogodowe, nigdy nie unikam odżywiania. Jest ono kluczowe nie tylko dla wyniku w danych zawodach, ale ma też wpływ na stan organizmu po ich zakończeniu.
Czego Ci życzyć na najbliższe tygodnie?
Przede wszystkim zdrowia i bezpieczeństwa.
Rozmawiał Piotr Jakubik