Deszczowy Rudzki Bieg 12h z...REKORDEM POLSKI! Przemysław Basa!

Biegacze lubią deszcz, zazwyczaj. Na dyszce, połówce, maratonie… ale niekoniecznie podczas biegu dwunastogodzinnego. A właśnie z takimi warunkami przyszło się zmagać uczestnikom 21. Międzynarodowego Biegu 12h w Rudzie Śląskiej. Nagłe ochłodzenie i padający przez niemal cały bieg deszcz dla wielu okazały się poważnym utrudnieniem a nawet przeszkodą w osiągnięciu zamierzonego celu. Na szczęście nie dla wszystkich. Przemysław Basa, choć tego nie planował, ustanowił dzisiaj nowy rekord Polski w biegu dwunastogodzinnym!

Basa zaledwie trzy tygodnie temu został wicemistrzem Polski w biegu 24-godzinnym z nową życiówką wynoszącą 251,196 km. Dzisiaj dorzucił do kolekcji życiówkę w biegu 12-godzinnym, ustanawiając tym samym nowy rekord kraju, który od dzisiaj wynosi 148,435 km. Jak sam przyznał, zupełnie tego nie planował:

– Plan był taki, żeby zrobić ponad 141 km i poprawić swój dotychczasowy rekord, który ustanowiłem dwa lata temu. Dzisiaj noga jakoś podawała i w trakcie szóstej godziny stwierdziłem, że jest szansa pobić rekord Polski. Zacząłem walczyć – mówił nam Przemysław tuż po zakończeniu biegu.

– Powiem szczerze, że dzisiejsza pogoda nie jest tą, którą lubię. Wolę wyższe temperatury. Ale dzisiaj biegło mi się wyjątkowo dobrze i nawet nieszczególnie ten deszcz przeszkadzał. Miałem po drodze dwa kryzysy: w okolicach 100 km, drugi prawie 30 km dalej, ale głowa zapracowała dobrze, podziałały myśli motywacyjne i udało się to opanować – zdradził rekordzista.

Drugie miejsce zajął Jakub Śleziak - 143,266 km. Podium uzupełnił Jarosław Mejer - 140,349 km.

Wśród pań zaskoczenia nie było, choć w połowie dystansu prowadziła Agnieszka Bratek, ostatecznie zwyciężczynią rywalizacji została świeżo upieczona mistrzyni Polski w biegu 24h Aneta Rajda. W ciągu dwunastu godzin w Rudzie Śląskiej pokonała 126,416 km.

Drugie miejsce dla Urszuli Szewczyk - 125,742 km, a trzecie dla Joanny Reglińskiej - 121,709 km.

Dzisiaj karty rozdawała aura – chłód i nieprzerwana mżawka jednym pomogły, innym przeszkodziły w osiągnięciu zaplanowanego celu. – Przebiegłem ponad 113 km, ale to nie jest to, co założyłem na dzisiaj – przyznał Marek Dworski. – Chłód raczej sprzyjał a wina jest moja, bo nie zdążyłem się zregenerować po maratonach, które ostatnio przebiegłem. Jutro też biegnę maraton w Krakowie, ale na spokojnie, bo prowadzę koleżankę z pracy na 4:30. To takie tempo, że można wystartować z marszu, nie wymaga dużego wysiłku, więc nie boję się dużego zmęczenia.

Swój plan zrealizował za to Tomasz Waszkiewicz, triumfator zawodów 48-godzinnym w czeskim Kladnie:

– Zakładałem pomiędzy 110 i 120 km, więc plan zrealizowałem idealnie, bo nabiegałem 116 km. Warunki były świetne od początku do samego końca: chłodno, wilgotno, padała mżawka. To wymarzona pogoda dla biegacza długodystansowego. Jesteśmy szczęśliwi – mówił Waszkiewicz.

– Organizacyjnie było bardzo dobrze. Mieliśmy wszystko, czego potrzeba: było jedzenie, coś ciepłego i zimnego, słodkiego, słonego i kwaśnego, do wyboru. Miasteczko żyło, chociaż na trasie trochę brakowało kibiców, ale to pewnie wina pogody – ocenił nasz rozmówca.

Równolegle z biegiem 12h, który miał rangę Mistrzostw Śląska, odbył się bieg na dystansie 60 km z okazji 60 urodzin ultramaratończyka Augusta Jakubika, twórcy imprezy. Wszystkiego najlepszego dla solenizanta!

Pełne wyniki – TUTAJ.

KM