Piątek w Berlinie rozpoczął się rekordem świata w skoku w dal. Karolina Kucharczyk w trzeciej próbie skoczyła 6,14 m i z miejsca została gwiazdą stadionu. Udzielała wywiadów, rozdawała autografy, a zagraniczne media dopytywały Polaków kim jest Karolina. Z niedowierzaniem słuchano naszych opowieści, że trochę ponad rok temu została mamą i treningi zaczynała od zera.
- Powrót do sportu był dla mnie bardzo ciężki, ale zrobiłam to zaledwie miesiąc po porodzie. Kupiłam wózek biegowy i najpierw było bieganie. Jednak po macierzyńskiej przerwie, tęskniłam za powrotem na bieżnię, za zawodami, za rekordem świata… – mówiła obrończyni tytułu z mistrzostw w Grosseto. Rekord świata poprawiła w trzecim skoku z obawy przed deszczem.
– Zaczęło padać i pomyślałam, że mogą jeszcze przerwać zawody albo warunki mogą się pogorszyć. Nie było, na co czekać. Musiałam zrobić ten rekord właśnie w tym momencie – mówiła Karolina Kucharczyk, która rekord zadedykowała synowi.
Rekord Pani Karoliny był dopiero początkiem serii polskich sukcesów. Sesję popołudniową Joanna Mazur z przewodnikiem Michałem Stawickim rozpoczęła złotym medalem na dystansie 1500m. To ich trzeci start na mistrzostwach i trzeci medal.
– Przygotowujemy się do tego, żeby właśnie ten dystans był naszą koronną konkurencją. Ale każdy dystans jest nam potrzebny w przygotowaniach do Tokio. Potrzebujemy startów w bezpośredniej rywalizacji, a w Polsce właściwie tylko my ścigamy się na takich dystansach. To właśnie dlatego tyle startujemy i próbujemy swoich sił na różnych dystansach. Mamy nadzieję, że to obieganie i doświadczenie pozwoli nam iść do przodu – wyjaśniła nam Joanna Mazur.
Po nich medale sypały się lawinowo. Michał Kotkowski na 100 m sięgnął po brąz z czasem 12.19. Swój występ na mistrzostwach zakończył więc dorobkiem trzech medali, z czego dwa są w złotym kolorze.
– Szkoda, że wszystkie trzy nie są złote, ale to i tak chyba nie jest najgorszy wynik. Ambicje miałem większe, ale akurat 100 m startowałem, żeby sprawdzić ile mi jeszcze brakuje. Okazało się, że nie tak dużo. Aby plasować się na wyższych miejscach trzeba złamać barierę 12 sekund. I taki jest teraz mój cel – wyjaśniał Michał Kotkowski.
Wkrótce po nim z tytułem mistrzyni Europy z bieżni schodziła Alicja Fiodorow, a właściwie Alicja Jeromin, bo po wyjściu za mąż takie nazwisko winniśmy zapisywać przy zawodniczce startującej w grupie przeznaczonej dla sprinterek bez całej bądź części ręki.
– Startowałam pod nowym nazwiskiem i spełniłam marzenie mojego męża. On też kiedyś biegał i marzył by jego nazwisko znalazło się wśród zwycięzców. Kontuzja wykluczyła go ze sportu, jednak dzisiaj ja z nowym nazwiskiem pojawiłam się wśród zwycięzców – cieszyła się Alicja Jeromin.
Alicja startowała po niemal miesięcznej przerwie w treningach. Kilka tygodni temu zwichnęła rękę w łokciu. Jeszcze nie odzyskała pełnego zakresu ruchu – Podczas biegu nie czuję już bólu. Ręka sprawia mi problem przy wyjściu z bloków i tam trochę straciłam. Patrząc na fatalny czas (13.02 s.) sadzę, że swoją rolę odegrał też wiatr. Na szczęście na mistrzostwach Europy nie biega się na czas. Ważne jest miejsce i ze swojego obronionego tytułu jestem bardzo zadowolona – mówiła po dzisiejszym starcie nasza zawodniczka.
Zadowoleniem tryskali również Daniel Pek i Sywester Jaciuk. Obaj startowali w biegu 800 m dla zawodników z niesprawnością intelektualną. Obaj poprawili swoje rekordy życiowe i obaj uplasowali się na podium. Daniel z brązowym medalem, Sylwester ze srebrnym.
– No jest mały niedosyt. Zawodnik z Portugalii, który wygrał zawody, jest bardzo mocny. Jest nowy w naszej grupie i jeszcze nie znaleźliśmy na niego sposobu – mówił ambitnie Daniel Pek.
– Ja nie mogłem powstrzymać radości na mecie! Ten bieg wiele mnie kosztował. Zostawiłem na tej bieżni kawałek siebie – zapewniał Sylwester Jaciuk.
Po czwartkowym biegu na 100 m trudno było znaleźć bardziej niezadowolonego zawodnika niż Krzysztof Ciuksza. Mimo brązowego medalu, narzekał że dystans mu nie leży i czas go nie zadowalał. Obiecywał lepiej będzie na 400 m. Dzisiejszy start zakończył złotym medalem…. ale nadal nie był w pełni usatysfakcjonowany.
– No mogło być lepiej. Medal jest w porządku, ale nie czas… – mówił z żalem Krzysztof, który pobiegł najlepiej w tym sezonie. Ale. Krzysztof jest bardzo nietypowym biegaczem. Nie układa strategii, nie biega taktycznie. Rozpoczyna finisz już na starcie i całą mocą zmierza do mety. Zadowolony jest tylko wtedy, gdy poprawia rekordy.
Piątego dnia zawodów Polacy zdobyli w sumie 17 medali. Łącznie mają ich już 49!
Medale zdobyte 24 sierpnia:
Medale złote:
- Karolina Kucharczyk (T20) - skok w dal
- Maciej Sochal (F32) - pchnięcie kulą
- Joanna Mazur/Michał Stawicki (T11) - bieg na 1500m
- Marta Piotrowska (T37) - skok w dal
- Alicja Jeromin (T47) - bieg na 100m
- Krzysztof Ciuksza (T36) - bieg na 400m
- Tomasz Pauliński (F34) - pchnięcie kulą
- Piotr Kosewicz (F52) - rzut dyskiem
Medale srebrne:
- Klaudia Maliszewska (F35) - pchnięcie kulą
- Sylwester Jaciuk (T20) - bieg na 800m
Brązowe medale
- Faustyna Kotłowska (F64) - rzut dyskiem brąz
- Daniel Pek (T20) – bieg na 800m
- Natalia Jasińska (T37) - skok w dal
- Małgorzata Ignasiak (T12) - bieg na 200m
- Robert Jachimowicz (F52) - rzut dyskiem
- Michał Kotkowski (T37) - bieg na 100m
- Lucyna Kornobys (F34) i rzut oszczepem
Polska prowadzi w klasyfikacji medalowej mistrzostw:
Z Berlina Ilona Berezowska