Najpierw w sobotę o 3:30 nad ranem z Krynicy wyruszyły dwa autokary pełne uczestników morderczego Iron Run, których czeka dziś dystans 64 km po górach ze startem w Rytrze. Przed 5:30 odjechało kilka kolejnych z uczestnikami „normalnego” Biegu 7 Dolin na tym samym dystansie – razem prawie 600 biegaczy.
Ci ostatni zaczęli startować z Rytra o 6:30 – interwałowo, ponieważ niedługo po starcie trasa wpada tam na wąską ścieżkę w podejściu na Prehybę. Jak wcześniej opowiadali na odprawie organizatorzy, poprzednio takie rozwiązanie się sprawdziło, by uniknąć zakorkowania trasy.
Ciężko było wstać, spać się chce, ale na starcie to się może zmienić – powiedział nam przed wejściem do autokaru jeszcze półprzytomny Radek. – Pierwszy raz startuję na taki dystans – opowiadał – i do tego w górach. Chociaż już raz się otarłem o ultra, biegnąc 48 km w Ciechanowie.
Dziś planuję po prostu to ukończyć w limicie.
Ja też jeszcze tak daleko nie biegłem – przyznał stojący obok Robert. – Maratony już mam na swoim koncie, a nawet w górach też już biegałem, i to właśnie tu, w Krynicy. Rok temu zaliczyłem 34 km. Jak tak dalej pójdzie, to może za rok pełna setka?
Dla mnie to również pierwszy raz na ultra – powiedziała Dorota, siedząc już w autokarze. – Ale mimo debiutu i wczesnej pory czuję się znakomicie, tak samo jak przed każdym innym biegiem. Traktuję to jako taką dłuższą wycieczkę biegową. Czy w przyszłym roku pobiegnę setkę? Zobaczymy, na razie o tym nie myślę. Czeka mnie duże wyzwanie dzisiaj!
Zarówno debiutantom, jak i starym wyjadaczom życzymy powodzenia. Wkrótce relacje z trasy i mety.
Wyniki na żywo: TUTAJ
Bieg 7 Dolin jest częścią Ultramaratonu Wyszehradzkiego im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
red.