Dolnośląski Festiwal Biegów Górskich: marzenia trzeba spełniać, a nie tylko o nich śnić

  • Festiwal biegowy

Dolnośląski Festiwal Biegów Górskich

Kiedy w zeszłym roku stwierdziłem, że czas na coś nowego, pojawił się na horyzoncie X. Dolnośląski Festiwal Biegów Górskich w Lądku-Zdrój. Marzenia trzeba spełniać, a nie tylko o nich śnić. To powtarzam sobie za każdym razem, kiedy w mojej głowie pojawia się nowy cel do zdobycia.

Ale czy „płaskoziemca”, jak nazywam siebie, biegającego po polach, lasach i asfaltach wielkopolski może biegać po górach?

Dopełniłem formalności, zapisałem się na X. DFBG. I przyszedł dzień startu. Nerwy z spakowaniem wszystkiego w jeden mały plecak biegowy chyba podbiły nerwy przedstartowe ale niepotrzebnie. Nie byłem sam. Był ze mną cały 33TEAM, grupa znajomych, którzy inspirowała się i motywowała wzajemnie do biegu. - Będzie dobrze. W tym roku 21, a za rok 33 km. Pozytywne myślenie przede wszystkim.

Dolnośląski Festiwal Biegów Górskich

Pierwsze kilometry to nie bieg, ani nie szybki marsz. To przemieszczanie się w górę z prędkością 10min/km. Tak. Taka była prędkość średnia. Ale nie dlatego, że nie mogłem szybciej, tylko dlatego, że w tegorocznym Złotym Półmaratonie brało udział 950 biegaczy, którzy wystartowali w jednym momencie. Nie mieliśmy czasu ani miejsca na wymijanie.

Tak było tylko na początku, przez 4-5 km później przyszedł czas na małe przyspieszenie. Biegacze trochę się porozciągali na trasie. Niektórzy chcą wyprzedzić, myśląc, że nadrobią czas, wpadli w niezłą pułapkę i zabrakło im już siły na bieg w połowie dystansu.

Co prawda w połowie trasy był pierwszy i jedyny punkt wodno/żywieniowy na którym mogliśmy spożyć co nie co i zabrać łyk coli. Ona to jednak ma zbawienny wpływ na psychikę biegacza.

- Cały czas pod górkę. A kiedy się wypłaszczy? – myślałem - Przecież to nie Twój las. – od razu pojawiła się kolejna myśl.

Maciej Rychter na Dolnośląskim Festiwalu Biegów Górskich

Korzystając jeszcze z płaszczyzny terenu, udało się zwolnić trochę i nacieszyć oko chociaż przez chwilę ładnymi widokami. Bo i pogoda dopisała i widoki były super. Czego chcieć więcej?

Ale jak było pod górę, teraz jest płasko, to za chwile muszą być…zbiegi. I się zaczęło. Jedna osoba lekceważąc teren, przekoziołkowała kilkakrotnie przede mną.

- Maciej, patrz pod nogi. Balansuj ciałem. Nie hamuj na siłę, ale nie przyspieszaj niepotrzebnie. Jak to wszystko rozważyć w ułamku sekundy. Przecież nie miałem więcej czasu kiedy skakałem po kamieniach i przeskakiwałem korzenie. Może nie miałem, ale respekt musi pozostać. Góry to góry. A głowa niech pamięta, że to nie to samo co asfalt.

I tak przez kilka kilometrów kiedy od jednego kibica usłyszałem: 700metrów do mety. - To już koniec?

- Maciej, teraz przyspieszasz - mówiła głowa i zgadzały się na to nogi. Ostatnie metry pokonałem w rewelacyjnym czasie. Zegarek pokazywał mi 4:50 w pewnym momencie, ale nie czas był najważniejszy.

Dolnośląski Festiwal Biegów Górskich

Najważniejsza okazała się meta i kawałek metalu zawieszony na mojej szyi. Ten kawałek metalu zabrał ze mnie cały ból i wysiłek a pozostawił pokonaną trasę i podkreślił znaczenie moich słów… Marzenia trzeba spełniać, a nie tylko o nich śnić.

Kiedy piszę ten tekst w głowie kreują się nowe marzenia, których nie zamierzam zostawiać na rozmyślanie. Zamierzam je spełniać. Ty też, nie zostawiaj swoich marzeń w głowie, masz czas aby je spełniać. Trzymam kciuki za Ciebie i spełnianie Twoich marzeń.
(Maciej One Step Rychter, Ambasador Festiwalu Biegowego)