Dwutysięczniki tatrzańskie zdobyte!

Roman Ficek dopiął swego, chociaż było trudniej niż się spodziewał. Ultramaratończyk, który nie pierwszy raz postawił przed sobą trudne zadanie, tym razem postanowił pokonać 55 tatrzańskich szczytów w 3 dni. Łączny dystans wyzwania miał wynosić 230 km. W fazie planowania wszystko wyglądało na proste.

Rzeczywistość okazała się trudniejsza. „Coraz bardziej mnie zaskakuje ogrom tych gór” - pisał zdobywca Korony Gór Polski, gdy przed nocą nie dotarł do depozytu. Po drodze były skały, kamienie, przewyższenia, techniczne odcinki i łańcuchy. Rzeczywista trasa wydłużyła się w stosunku do tej, zakładanej.

„Dla mnie była to niesamowita przeprawa przez dwutysięczniki i dotychczas najtrudniejsze wyzwanie, z jakim się zmierzyłem” - pisał na swoim profilu Ficek, gdy okazało się, że według wskazań z zegarka wyszło nie 230, a 340 km i 22 000 m przewyższeń. Wszystko to dźwigajac 7-kilogramowy plecak.

Wydłużył się również czas realizacji wyzwania. Zamiast 3 dni było 5 dni i na dodatek obfitujących w przygody. Każdego dnia pokonywał od 51 do 69 km i minimum 3700m przewyższeń. Pierwszego dnia zabrakło wody, ostatniego z powodu ulewnego deszczu, wody zrobiło się za dużo. Ostatnie dwa szczyty pokonywał przemoczony i bez kontaktu ze światem, bo po drodze popsuł się GPS i padł telefon.

Pogoda go jednak nie powstrzymała i zwycięzca Salamandra Ultra Trail (Beskidzka 160 na raty) na dystansie 100 km, po 127 godzinach, mógł ogłosić sukces. Gratulujemy i z przyjemnością dowiedzieliśmy z wywiadu, jakiego Ficek udzielił portalowi marki Red Bull, że wprawdzie było cieżko, ale równocześnie takie wyzwanie przypadło mu do gustu i za rok planuje kolejne.

IB