Dziabnąć ćwiartkę w lesie. 9. Bieg i Marsz Konstytucji w Wiączyniu Dolnym [ZDJĘCIA]

Położony tuż za wschodnią granicą Łodzi piękny las w Wiączyniu Dolnym po raz dziewiąty stał się areną Biegu i Marszu Konstytucji 3 Maja. W początkowych latach swojego istnienia, impreza ta była znana pod nazwą Majowy Piknik Sportowy. W jednej z poprzednich edycji, z powodu prac leśnych trasa tradycyjnej dychy została wydłużona o pół kilometra. Później była możliwość pokonania dwóch pętli, co dawało dystans półmaratonu, z którego jednak w tym roku zrezygnowano.

– Zainteresowanie połówką nie było jednak zbyt duże – dowiedzieliśmy się od organizatorów (inesSport, Stowarzyszenie Bądź Aktywny i Centrum Sportowo-Rekreacyjne Zbyszko - red.) – a ćwierćmaraton to coś, co wyróżnia nas od innych przełajowych biegów na 10 km, no i frekwencja w sumie okazała się równa poprzedniej na obydwu dystansach. Zdecydowaliśmy się więc pozostać przy tym dystansie.

Tak więc z okazji Dnia Konstytucji można więc w Wiączyniu Dolnym „dziabnąć ćwiartkę”. Jak na przełajowy bieg, trasa wiączyńskiej przedłużonej dychy jest naprawdę płaska i szybka. Chłodna i bezdeszczowa pogoda dodatkowo stworzyła warunki do szybkiego biegania.

Najszybszy okazał się znający dobrze tę trasę i zwyciężający już tu poprzednio Piotr Magiera z Myszkowa (35:17). Kilkadziesiąt sekund za nim do mety dobiegł inny weteran, Krzysztof Pietrzyk z pobliskich Koluszek (35:58), wyprzedzając łodzianina Michała Adamkiewicza (36:15). Na 15. miejscu open przybiegła zdecydowanie najszybsza z pań Marta Bukowska z Tomaszowa Mazowieckiego (42:11). Kobiece podium dopełniły łodzianki; Dominika Wiecha (43:27) i Agnieszka Sychniak (44:00). Bieg ukończyło 229 osób.

W marszu nordic walking na tym samym dystansie miejsca na podium zajęli: Michał Osiński (1:05:34), Sławomir Kacprzak (1:05:51) i Władysław Żaczek (1:09:44) oraz Anna Motyl (8. open, 1:11:06), Małgorzata Cyrulewska (1:12:09) i Agnieszka Golus (1:14:37). Udział wzięło 91 zawodników.

Pełne wyniki biegu i marszu można zobaczyć TUTAJ.

– Nie zdążyłem się jeszcze zregenerować – tylko tyle powiedział nam Maurycy Oleksiewicz, który przybiegł jako piąty. Jeden z najszybszych łódzkich biegaczy tydzień temu ukończył bowiem na znakomitym czwartym miejscu mocno obsadzony górski ultramaraton Dziki Groń (64 km) w Szczawnicy.

– Bez formy i drugie miejsce, to się nazywa forma – śmiał się drugi na mecie Krzysztof Pietrzyk. – Tak naprawdę forma miała być na koniec marca i wtedy udało się ją złapać na MŚ Masters w Toruniu, kiedy wywalczyliśmy drużynowy złoty medal w półmaratonie – wspominał – a właściwie to przyszła jeszcze wcześniej w Poznaniu, gdy pobiegłem 33 minuty na dychę. Jak na moje obecne możliwości, to było naprawdę szybko. A teraz to już po formie – powiedział z uśmiechem. – Myślę, że dociągnę jeszcze ze dwa-trzy starty do Piotrkowskiej, albo może coś w górach, a potem powoli trzeba zwijać żagle i się szykować do jesieni.

– Z dzisiejszym zwycięzcą udało mi się wygrać tydzień temu w Justynowie-Janówce – opowiadał drugi zawodnik Biegu Konstytucji. – Z Piotrem znamy się już 20 lat, dziś był po prostu lepszy.

Gratuluję mu serdecznie, zaryzykował, pobiegł od początku mocno i na dystansie zaczął mi odjeżdżać. Tam w Justynowie trasa była bardziej pode mnie, bo pagórkowata. Poza tym, jak wspomniałem, od jakiegoś miesiąca czuję ogólnie spadek formy, ale zobaczymy, jak będzie dalej.

– Bardzo byłam zaskoczona swoim miejscem na podium – stwierdziła trzecia z kobiet Agnieszka Sychniak. – Liczyłam konkurentki i wydawało mi się, że było ich więcej przede mną. Prawdę mówiąc, to po prostu biegłam swoje, a nie ścigałam się o miejsce. Chciałam pobiec szybciej, niż w zeszłym roku dychę na Biegu Fabrykanta. Udało mi się, mimo że ta trasa była pół kilometra dłuższa i w dodatku przełajowa. Do tego nie jestem zbyt przyzwyczajona do takich biegów, jestem bardziej biegaczką asfaltową, ale trzeba się mierzyć z nowymi wyzwaniami. Czuję, że teraz oddaje trening do maratonu w Dębnie, gdzie zrobiłam życiówkę 3:28. Następny będzie łódzki Bieg Piotrkowską, gdzie chcę złamać 43 minuty.

– Nie jestem do końca zadowolona – przyznała piąta na mecie Anna Kociak, która na pocieszenie wygrała swoją kategorię wiekową. – Za szybko ruszyłam. Zabrakło tej chłodnej głowy, co parę dni temu na Biegu dla Europy (w którym Ania wygrała – red.). Dziewczyny bardzo mocno wystartowały, ja pobiegłam za nimi, ale utrzymałam się tylko przez 2 km, a potem ich tempo się okazało zbyt szybkie. W dodatku na półmetku złapała mnie kolka. Nawet nie miałam siły po swojemu ścigać się z facetami. A w ogóle to pierwszy raz tu biegłam i mi się podobało. Bardzo ładny las i trasa też przyjemna, tylko czasem było ślisko, i ten początek i jednocześnie koniec po nierównym polu był trudny.

Zwycięzca marszu nordic walking Michał Osiński po zaciętej walce pokonał Sławomira Kacprzaka, z którym od kilku lat ze zmiennym szczęściem ścigają się o czołowe miejsca w podłódzkich zawodach. – Od samego początku starałem się narzucić w miarę szybkie tempo – opowiadał nam na mecie. Przez pierwsze 4 km prowadziłem, później się zmieniliśmy i przez kolejne 2 km na czele był Sławek. Chyba poszliśmy trochę asekuracyjnie, bo obaj wiedzieliśmy, że możemy wygrać. Po 6 km znowu prowadziłem ja, a ostatnie dwa kilometry Sławek. Jednak na końcowych 600-700 metrach mocno ruszyłem i to mi dało zwycięstwo. Tę trasę lubię, startuję tu czwarty albo piąty raz. Jest szybka, choć dziś miejscami było ślisko.

Po biegu i marszu dorosłych, na swoich odpowiednio krótszych dystansach ścigali się najmłodsi sportowcy w swoich kategoriach wiekowych. Wyniki można zobaczyć TUTAJ.

Na głodnych biegaczy tradycyjnie czekały pieczone mięsiwa od partnera zawodów. Wszyscy mieli także okazję obejrzeć konne pokazy w wykonaniu jeźdźców z miejscowej stadniny. W Wiączyniu mieliśmy już edycje upalne, a nawet jedną ekstremalną, kiedy w 2013 roku po wyjątkowo długiej zimie i obfitych deszczach, w skwarny dzień las przypominał bagnistą, tropikalną dżunglę. Tym razem nieprzewidywalna majówkowa pogoda okazała się łaskawa dla biegaczy. Jak będzie za rok – zobaczymy, a może sami pobiegniemy.

KW