- Elbrus okazał się bardzo trudny. Dałem z siebie wszystko, ale dzisiaj rekord nie był możliwy - powiedział Karl Egloff po tym, jak przekroczył linię mety SkyMarathon Elbrus Race jako zwycięzca biegu z czasem 3:44:43. Do rekordu trasy zabrakło mu ponad 15 minut.
Egloff jest już rekordzistą kilku szczytów (m.in. Kilimandżaro i Aconcagua), ale po ten rekord będzie się musiał wybrać jeszcze raz. Tym razem przeszkodziła wąska droga, inni uczestnicy na trasie i zbyt dużo śniegu.
Ciężkie warunki spowodowały, że nawet rekordzista biegu i zwycięzca sprzed roku Vitalyj Shkiel pobiegł o ponad 22 minuty wolniej niż w 2015 r. i zajął drugie miejsce. Na najniższy stopień podium przez zalegający śnieg przebił się Pascal Egli, który w Vertical Race rozgrywanym dwa dni wcześniej, zajął 2 miejsce.
- To był najbardziej zabawny, robiący wrażenie i ryzykowny bieg, w jakim kiedykolwiek wziąłem udział. Jestem zadowolony ze swojego trzeciego miejsca - podsumował Egli.
Do trudnych zaliczył również bieg Piotr Hercog. Podobnie jak w Vertical Race i tym razem Piotrek biegł po doświadczenie i wiedzę na przyszłość, a nie po wynik. - Już dawno takiego łomotu mój organizm nie dostał. Ale udało się ukończyć zawody i bezpiecznie wrócić - co nie było takie oczywiste. Pogoda też nie pomagała - pisał po biegu Piotr.
Wśród pań z czasem 4:43:17 zwyciężyła Rosjanka Diana Zelenowa, przed Hiszpanką Martą Ribą i swoją rodaczką Oksaną Stefanishiną.
Czekamy na oficjalne wyniki z imprezy.
IB
fot. facebook Piotr Hercoga