Za stołecznymi biegaczami druga runda Etapowego Maratonu Pokoju. Biegacze dołożyli kolejne 5 km do swojego dorobku, jednak do „królewskiego dystansu” wciąż jeszcze daleko. Tym razem upamiętniano Bitwę o Bolonię z 1945 roku.
W ciepły czwartkowy wieczór, chwilę po 20, w okolicach Polskiego Komitetu Olimpijskiego w Warszawie rywalizowało blisko stu biegaczy. W większości spotkać można było osoby, które startowały jeszcze w poprzednim cyklu rozgrywanym na tej trasie, czyli „Setce Stulecia”. Starterem była Barbara Wysoczańska - pierwsza polska medalistka olimpijska we florecie kobiet (Moskwa 1980).
Szybko a prowadzeniu znalazł się Wojciech Skory, za którym podążał Tomasz Lipiec. Taka kolejność utrzymała się do mety. Skory wygrał z wynikiem 17:20. To już jego druga wygrana w Etapowym Maratonie Pokoju.
– Tym razem było nieco gorąco, ale nie wiało. Dodatkowo mobilizował przeciwnik. Fajnie się tu biega, bo trasa jest płaska i można walczyć o życiówkę, nawet mimo tych nawrotów. Zobaczymy czy uda się ukończyć cykl, bo zaczyna mi się odzywać Achilles. Zdrowie jest ważniejsze – mówił po biegu Wojciech Skory.
Rywalizację kobiet wygrała Agnieszka Żuraniewska - 22:02. Jak przyznała z uśmiechem, biorąc pod uwagę świąteczna przerwę, przed startem taki wynik wzięłaby w ciemno.
– Pewnie wszyscy mieli podobną przypadłość na trasie i odczuwali jeszcze świętowanie (śmiech). Na szczęście są takie biegi, gdzie można spalić trochę smakołyków. Ja mam też siedzącą pracę, więc staram się łapać wszystkie okazje by pobiegać – mówiła po biegu zwyciężczyni.
– Warunki są tu fajne. Trasa jest płaska i jak ktoś chce biec szybko, to może walczyć o życiówki. Oczywiście nawroty wybijają z rytmu, ale przynoszą też trochę ulgi, bo piątka to trudny bieg. Tu trzeba mocno cisnąć – wyjaśniała Agnieszka Żuraniewska.
Etapowy Maratonu Pokoju składa się z siedmiu biegów na dystansie 5 km i jednego na 7 km 195 m. Kolejna odsłona odbędzie 11 maja i upamiętniać ma Bitwę o Monte Cassino.
RZ