Festiwal Biegowy w Krynicy - najpierw była powódź

  • Festiwal biegowy

Za nieco ponad tydzień wystartuje 6. PZU Festiwal Biegowy. Zanim jednak padnie pierwszy z kilkudziesięciu wystrzałów startera, cofnijmy się w czasie o 5 lat. Nie będzie nam do tego jednak potrzebny dr. Emmett Brown ani jego DeLorean.

Pierwotnie 1. Festiwal Biegowy miał odbyć się w czerwcu 2010 roku. Z powodu obfitych opadów deszczu i powodzi, która objęła Sądecczyznę i samą Krynicę-Zdrój, która pochłonęła dwie ofiary (na zdjęciu zniszczone Bulwary Dietla)...

… impreza została przeniesiona na wrzesień. Nikt wtedy jeszcze nie przypuszczał, że po części dzięki siłom natury Festiwal Biegowy swoje stałe miejsce w kalendarzu zawodów znajdzie właśnie w tym terminie.

Forum z Festiwalem, Festiwal z Forum?

Premierowy Festiwal Biegowy trwał dwa dni - 11 i 12 września 2010 roku. Pula nagród już wtedy wynosiła 200 tys. zł. Impreza wystartowała tuż po zakończeniu Forum Ekonomicznego w Krynicy, które stało od tamtego czasu nieodłącznym elementem Festiwali.

– A może inaczej, to Festiwal stał się nieodłączną częścią Forum. Do dziś korzystamy z infrastruktury Forum, która daje nam szereg możliwości – wskazuje Zygmunt Berdychowski, polityk, przedsiębiorca i społecznik, poseł na Sejm RP pierwszej (91 – 93 r.) i trzeciej (97-2001) kadencji, inicjator Festiwalu Biegowego i Forum Ekonomicznego.

W programie debiutanckiej imprezy znalazło się 6 konkurencji. Dziś weekend w Krynicy trwa całe trzy dni - od piątku do niedzieli - i obejmuje w sumie 23 starty. Konkurencji jest jeszcze więcej, bo sam cykl Iron Run liczy 8 biegów. Wszystko to dokonało się w przeciągu pięciu lat.

Ultraraczkowanie

Pierwszymi, którzy wyruszyli na festiwalowe trasy byli ultramaratończycy. O trzeciej nad ranem w Beskid Sądecki w liczbie blisko 60 osób - w tym 7 kobiet - ruszyli uczestnicy Biegu 7 Dolin.

Najszybciej 100 km z Krynicy do Krynicy, przez Rytro i Piwniczną pokonał Adam Długosz, który dotarł do mety w czasie 11:17:55. Wynik - na owe czasy -„kosmiczny”, jak napisał później w internecie Igor Błachut z Team 360.

Najszybszą z Pań została Izabela Cieluch z wynikiem 15:56:25. Bieg ukończyło tylko 47 osób, w tym m.in. Paweł Pakuła.

– Na pierwszą edycję jechaliśmy razem z grupą kolegów, m.in. z Krzyśkiem Dołęgowskim (dystrybutor marki inov8 w Polsce, organizator Chudego Wawrzyńca – red.) i Maciejem Więckiem (rekordzista Głównego Szlaku Beskidzkiego). Zastanawialiśmy się jak to będzie, bo zawody organizowane były z dużym rozmachem. My byliśmy już doświadczonymi zawodnikami zawodnikami, oczywiście jak na polskie warunki, bo Polacy nie jeździli jeszcze tak chętnie na ultra jak dziś. My biegaliśmy głównie 100 km na orientację, więc dystans nas więc nie przerażał. Pytaniem było m.in. to, czy będzie dobrze oznaczona trasa, czy punkty będą dobrze zaopatrzone? Przy debiucie różne rzeczy się zdarzają – wspomina swoje obawy Paweł. – Wszystko jednak spełniło moje oczekiwania – dodaje po chwili.

– Pamiętam, że było mgliście i padał deszcz. Wybiegając na łąkę była tak ograniczona widoczność, że nie wiadomo było gdzie dalej się kierować. Raz się zgubiłem, ale to z mojej winy bo pod koniec trochę mnie zamroczyło. Z tego co pamiętam, zapisy były darmowe. Zgłosiło się ok. 100 osób. Wystartowało 60. Ludzie nie musieli płacić, więc nie przyjechali – wspomina Paweł Pakuła, 8. zawodnik premierowej odsłony Biegu 7 Dolin (pierwszy od prawej). Bieg przez lata znacząco się rozrósł.

Dziś festiwalowy ultramaraton rozgrywany jest w randze Mistrzostw Polski w Długodystansowym Biegu Górskim. W ubiegłym roku na deptaku finiszowało 502 uczestników z blisko 760 startujących. Zwyciężył Marcin Świerc z czasem 9:09:51. Wśród pań najlepsza była Magdalena Łączak z wynikiem 10:20:56. Rekord trasy w Beskidzie Sądeckim należy do Węgra Nemetha Csaby, który w 2012 roku zwyciężył z czasem 8:51:10.

Ze Słowacji do Polski

Drugim biegiem 1. Festiwalu Biegowego była sztafeta maratońska, rozgrywana wówczas na trasie z Bardejova na Słowacji do Krynicy-Zdroju. Wystartowało 18 drużyn. Zwyciężył zespół KKB Mosir Krosno, który dystans 42 km i 195 metrów pokonał w czasie 2:36:55 minut. W następnym roku zmagania drużyn maratońskich rozegrano już w ramach Koral Maratonu. Zadecydowała logistyka.

(Jeszcze nie) Życiowa Dziesiątka

Pozostają przy pierwszej edcycji. Podczas, gdy z trasą Biegu 7 Dolin zmagali się „ultrasi”, rywalizowano w Biegu Muszynianki – dzisiejszej Życiowej Dziesiątce. Pierwszym triumfatorem biegu „w dół” z Krynicy do Muszyny został Węgier Laszlo Toth, który finiszował z czasem 27:30. Drugie miejsce zajął Henryk Szost z trzema sekundami straty do zwycięzcy.

Wśród kobiet najlepiej wypadła wówczas Katarzyna Kowalska – wynik 32:12, wyprzedzając Dorotę Grucę - 32:27. Finiszowało 269 uczestników – wielu zawodników z tamtej stawki, z panią Katarzyną i panem Henrykiem na czele, odgrywa dziś znaczące rolę w polskich biegach ulicznych. Również Dorota Gruca, która w tym roku zakończyła profesjonalną karierę ma koncie wiele sukcesów – w tym m.in. udział w IO w Pekinie, wygrane maratony - w tym jeden ze 100 000 dolarów wygranej! - oraz mistrzostwo kraju w 2010 roku na „królewskim dystansie”.

– Od początku zawodów profil trasy był interesujący. Taka różnica poziomów między startem i metą dawała możliwość bicia rekordów życiowych – wspomina Mateusz Golonka, który w Biegu Muszynianki roku zajął 18. miejsce z czasem 34:12, który – zgodnie z zamierzeniem organizatorów z Instytutu Studiów Wschodnich, był jego nowym rekordem życiowym. Ale zaznacza: 

– Z tym biegiem jest trochę tak jak z Maratonem Bostońskim, bo uzyskiwane tu wyniki nie są uznawane przez PZLA czy IAAF. Jednak przyjemność z szybkiego biegania jest duża. Ja urywam w Muszynie nawet po 30 sekund w porównaniu do wyników, które osiągam na w pełni atestowanych trasach (trasa z Krynicy do Muszyny ma tylko atest długości). Biega się szybko, jednak „puścić nogi” też trzeba umieć. Zaczyna się wtedy większe obciążenie stawów. Ostatnie kilometry są bardziej płaskie, ale jeśli pierwsze 5 km pójdziemy za mocno, to możnemy tego żałować przed metą – opisuje Mateusz, dziś Ambasador Fundacji „Festiwal Biegów”. Fundacja przejęła od ISW organizację krynickiego festiwalu.

Sam Bieg Muszynianki, który przekształcił się wkrótce w Życiową Dziesiątkę, to najpopularniejszy dziś bieg krynickiego Festiwalu. W 2014 roku zmagania ukończyło 1778 osób, najlepszy okazał się Kenijczyk Abel Kibet Rop – czas 27:51. Najlepszy z Polaków był Artur Kozłowski, który zajął trzecie miejsce - 29:05. Wśród pań zwycieżyła Kenijka Nancy Nizisa Wambua – 32:11, najlepszą z Polek była Agnieszka Mierzejewska.

Rekord trasy wciąż należy do Laszlo Totha, który - przypomnijmy - pokonał ja w czasie 27:30 sekund. Blisko tego wyniku był w 2013 roku Artur Kozłowski - 27:49. Wynik Katarzyny Kowalskiej - 32:12 - dzielnie utrzymywał się do ubiegłego roku, kiedy to został pobity o jedną sekundę przez Kenijkę Nancy Wambua.

– Bieg jak i cały Festiwal bardzo się rozwija. Rozgrywane są tu nawet Mistrzostwa Polski Mastersów. Frekwencja jest coraz większa. Oby ten poziom został utrzymany! – dodaje Mateusz Golonka.

Z Jaworzyny na Broad Peak

Pierwszy dzień zmagań w 1. Festiwalu Biegowym w 2010 roku kończył Bieg na Jaworzynę. W górskiej rywalizacji najlepszy okazał się Andrzej Bargiel. Trzykilometrową trasę - niezmienną co do długości do dnia dzisiejszego - pionier zjeżdżania na nartach z Broad Peak w Himalajach (lipiec 2015) pokonał w czasie 20:29.

Miejsca na podium zajęli jeszcze Michał Stoch i Konrad Rembiasz.

Wśród kobiet Bieg na Jaworzynę wygrała wówczas Słowaczka Ludmiła Melicherowa - 24:20. Drugie miejsce przypadło Alicji Banasiak - 27:12. Zmagania ukończyło 50 osób. Był wśród nich m.in. znany biegacz górski i towerrunner Bartosz Świątkowski.

– Dobrze pamiętam tamten bieg. To były krótkie zmagania, które wygrał Andrzej Bargiel. Ja na Festiwal Biegowy jechałem bez większych założeń. Moim głównym startem była wówczas Życiowa Dziesiątka (22. miejsce z czasem 35:20 – red) i prosto z tego biegu pojechałem na start Biegu na Jaworzynę – wspomina Bartosz. Już samo dotarcie do dolnej stacji kolejki gondolowej na Jaworzynę, skąd startowano, było dla niego sporym wyzwaniem.

– Odstęp czasowy między finałem „dychy” a startem Biegu na Jaworzynę wynosił wówczas ok. 30 minut. Na szczęście udało mi się złapać autostop. Dotarłem na ostatnią chwilę. Przez cały czas miałem świadomość, że mogę nie zdążyć. Z drugiej strony Bieg na Jaworzynę był dla mnie po prostu dodatkowym startem. Wtedy zaczynała się dopiero popularność biegów górskich. Dziś obserwuje wyniki i rosnącą frekwencję tego biegu. Wtedy, bez przygotowania, trochę „po macoszemu” traktując ten start, byłem piąty. Dziś stawka jest dużo silniejsza a i frekwencja wyższa – zauważa Bartosz Świątkowski.

Koralowe bieganie z... Nowego Sącza

Pierwszy Koral Maraton wystartował 12 września o godz. 9:00. Maratończycy ruszyli z Nowego Sącza.

Finiszowali na deptaku w Krynicy. Najlepszy w tej rywalizacji okazał się Etiopczyk Ashenafi Erkolo – czas 2:33:29. Drugie miejsce przypadło Bogdanowi Dziubie, który stracił tylko 31 sekund. Trzeci był Ukrainiec Viktor Rogovogoj - 2:37:08. Wśród kobiet zwyciężyła Renata Kalińska z rezultatem 2:58:46. Trudny górski bieg ukończyło 304 maratończyków.

Rok później maratończycy startowali już z Krynicy. Bieg prowadził do Muszyny, na Jastrzębik, do Powroźnika, Tylicza i z powrotem pod Górę Parkową aż na Krynicki Deptak. Do mety dotarło 438 zawodników. Najlepszy z nich - Grzegorz Czyż - w czasie 2:43:33. Wśród kobiet najlepsza była Danuta Piskorowska, której rezultat to 3:03:56.

Pragnienie... DNF

Jednym z najczęściej startujących biegaczy w Koral Maratonie jest Robert Tomasiak. Na koncie ma już cztery ukończone biegi w Krynicy.

– Pierwszej edycji towarzyszyły duże emocje. Było trochę oczekiwa i jakaś niewiadoma. Ruszyliśmy z Nowego Sącza po uroczystym otwarciu. Najpierw zrobiliśmy rundę po Rynku i skierowaliśmy się w stronę Nawojowej. I dalej, przez Krzyżówkę do Krynicy. Niektórzy nie zdawali sobie sprawy z trudności jakie ich czekają na trasie. Owszem, pogoda sprzyjała, bo z tego co pamiętam było pochmurno, ale bieg był wymagający. Zająłem 21. miejsce, ale czasu nie pamiętam (3:09:46 - red) – wspomina Robert Tomasiak.

Czy obecna trasa jest trudniejsza? To kwestia przygotowania i wybiegania. Ja rok temu nie byłem przygotowany do zawodów i na podbiegu przed Krynicą zszedłem z trasy. Byłem słaby. Nie da się oszukać podbiegów i zbiegów. Jak to mówię „niejednego klienta tam wysztywniło” – dodaje nasz rozmówca, który miałby ukończone wszystkie festiwalowe maratony, gdyby nie rok 2011. Wówczas to zawodnik z Rytra został zdyskwalifikowany na mecie... bo przejechał całą trasę na rolkach.

Dziś małopolski biegacz żałuje, że w wynikach nie ma chociażby jego nazwiska i trzech liter DNF, oznaczających nieukończenie rywalizacji.

– W 2011 roku miałem kontuzję kolana i nie mogłem biegać. Ale tak bardzo zależało mi na udziale w imprezie, że wystartowałem na rolkach. Nikomu nie przeszkadzałem, trzymałem się z boku. I też włożyłem w bieg sporo sił. Oczywiście ktoś powie, że z górki było mi łatwiej, ale za to pod górkę miałem ostrą wspinaczkę. Sędzia na mecie uznał, że należy mnie zdyskwalifikować. Jakby to były mistrzostwa świata a nie impreza rekreacyjna! Szkoda, ale liczy się dla mnie sam udział – mówi Robert Tomasiak przypominając postać i osiągnięcia Pierre de Coubertin'a. Mimo tamtych wydarzeń chętnie wraca na Festiwal.

– Jestem z Rytra, mam blisko na Festiwal Biegowy. Moja córka też tu startuje, syn także. Spędzamy czas całą rodziną. Jest tu miła atmosfera, a impreza bardzo się rozwinęła przez ten czas – podkreśla.

Gospodarz niepocieszony

Ciekawą historię związana z 1. Koral Maratonem ma też szef Zygmunt Berdychowski.

– Pamiętam, że tuż przed Festiwalem i Forum Ekonomicznym byłem tak zapracowany, że ograniczyłem treningi do minimum. Efekt mógł być tylko jeden - na trasie z Nowego Sącza do Krynicy miałem ogromne problemy, myślałem nawet, że nie zbiegnę na Deptak. Przełożyły się one na wynik 4h14', który do dziś jest moim najgorszym osiągnięciem w maratonie – wspomina inicjator Festiwalu Biegowego i Forum Ekonomicznego, który biega dziś nawet godzinę szybciej.

Ostatnią edycję Koral Maratonu ukończyło 343 biegaczy. Zwyciężył Joe Maina Mwangi z czasem 2:33:01. Drugi był Rafał Czarnecki. Wśród kobiet najlepsza okazała się Węgierka Tunde Szabo z rezultatem 2:51:38. Nasz rozmówca Robert Tomasik był 42. z czasem 3:28:25.

Razy siedem

Podczas pierwszego Festiwalu w Krynicy ścigały się też dzieci. Biegi Deptaka miały wówczas trasy od 420 do 1000 metrów długości. Wśród najmłodszych uczestników imprezy najlepszy w biegu na 420 metrów okazał się Michał Dziuba z Jastkowic. W kategorii 13 i 14-latków zwycięstwo odniosła Karolina Stolarczyk. W Biegu Kobiet na 1000 metrów najlepsza okazała się Kamila Pobłocka, kolejna z biegaczek, które pierwsze sukcesy odniosła w Krynicy.

Nagrodę dla „Najszybszej rodziny w Polsce” otrzymali z kolei bracia Nocuniowie - Tomasz, Marek i Stanisław z Borowna-Kolonii, którzy wystartowali w Koral Maratonie i Biegu Muszynianki.

– Trochę czasu już minęło od tamtej imprezy, jednak do dziś pamiętam klimat jaki nam towarzyszył. Były to pierwsze tak duże zawody, w których brałem udział. Wcześniej zdarzały mi się pojedyncze starty, a tym razem była to aż dwudniowa impreza. Było to coś wspaniałego! Dobrze zorganizowane starty, noclegi, ilość kibiców i wolontariuszy Nas wspierających – coś niesamowitego. W sumie ta pierwsza edycja była dosyć kameralna w stosunku do tego jak jest teraz, ale miała swój urok – wspomina Stanisław Nocuń, najmłodszy z braci. Imprezę zapamiętał także z innego powodu.

– W 2010 roku w Krynicy zaliczyłem swój pierwszy maraton. A było to w 2005. rocznicę Bitwy pod Maratonem. Postanowiłem uczcić ją biegnąc właśnie w Koral Maratonie. Warto było, chociaż ledwo doczłapałem do mety. Mimo wszystko emocje były bardzo pozytywne (pan Stanisław zajął 271. miejsce z czasem 4:55:07 – red.) – objaśnia. I dodaje:

– Jako Najszybsza Rodzina otrzymaliśmy nagrody rzeczowe i finansowe. Nie spodziewaliśmy się! Nie sądziliśmy też, że mamy szanse w tej klasyfikacji. Zapisaliśmy się na Festiwal Biegowy, żeby tylko pobiegać. Wygrana to było dla nas wielkie zaskoczenie! Z tego co wiem obecnie ta klasyfikacja nie jest już prowadzona (klasyfikacja rodzin została przeniesiona do Nocnego Minimaratonu Rodzinnego i Biegu Przebierańców – red.), ale impreza ma wciąż bardzo rodzinny charakter. Startują tu dorośli ale też jest miejsce dla dzieci w różnym wieku. Rodzice mogą więc wystartować a później kibicować swoim dzieciom. Może dzięki temu nie ma już tej rywalizacji, a więcej jest zabawy i rekreacji – zauważa Stanisław Nocuń (na zdjęciu kibice Koral Maratonu w 2010 r.)

Łącznie w pierwszej edycji Festiwalu Biegowego wystartowało ok. 1000 osób. Rok później uczestników było już prawie 3000. W 2014 roku w 5. jubileuszowej edycji wzięło udział blisko 7000 osób. Jak będzie w tym roku?

Na trzy tygodnie przed imprezą lista zgłoszeń zawiera już ponad 7800 nazwisk. Zapisy trwają (TUTAJ).

RZ