Gliwice biegały dla Ani. „Warto pomagać” [ZDJĘCIA]


By pomóc maleńkiej Ani, zjednoczyli się wszyscy: dorośli i dzieci, biegacze i kijkarze, ultrasi i sprinterzy, zawodnicy na wózkach i hulajnogach, miłośnicy gór i deptania asfaltu, kluby biegowe z wielu miast, drużyny sportowe, fundacje i szkoły. Nie przeszkodziły im deszcz i chłód. Razem robili wszystko, by zatrzymać dla dziewczynki zbyt szybko pędzące wskazówki zegara. By dać jej dłuższe życie...

Biegali, maszerowali, tańczyli, śpiewali, kupowali koszulki i ciasta, wrzucali datki do fundacyjnych skarbonek, zbierali plastikowe zakrętki i licytowali charytatywnie fanty. Do akcji włączyli się nawet ci, których... nie było. Dla Ani pobiegli uczestnicy akcji przebywający poza granicami kraju, za oceanem a nawet pod ziemią. Sercami z gliwicką akcją łączyły się sztafety w Bochni.

O Ani pisaliśmy już wcześniej. Sześcioletnia dziewczynka chora na rzadki zespół powodujący przedwczesne starzenie. By je zatrzymać, Ania wraz z rodzicami poleci na terapię do Stanów Zjednoczonych. Wyślą ją tam między innymi biegacze, którzy po raz kolejny okazali wielkie serca i gotowość niesienia pomocy.

W organizację biegu i całej akcji zbierania funduszy włączyła się grupa Night Runners Gliwice oraz całe mnóstwo innych grup i osób, którym los dziewczynki nie jest obojętny. Znaleźli się sponsorzy, którzy ufundowali kwiaty dla wszystkich pań na mecie, nagrody dla najszybszych i tych, którym poszczęściło się w losowaniu. Wśród nich zdjęcia, kolacje, vouchery na masaże i do sauny oraz samochód na weekend. Warsztat Koszulkowy przygotował specjalny projekt koszulki i przeznaczył dla Ani cały dochód z jej sprzedaży. Trudno zliczyć osoby, grupy i organizacje, które włączyły się w pomoc.

Dopisali także uczestnicy, choć deszcz i chłód nie zachęcały do aktywności fizycznej o zmierzchu. Dla Ani pokonali 5 km biegiem, marszem a nawet spacerem. Bo liczył się udział. – Przyszedłem pobiegać dla małej Ani, razem z przyjaciółmi – mówił Marcin Szmidt. – Bieg zorganizowany super. Do tego dobre towarzystwo. No i fajna trasa. Dużo zakrętów, ale za to nie było podbiegów i każdy mógł ją pokonać, nawet jeśli nie biega za dobrze. Atmosfera super. Bardzo mi się podobało.

Wśród biegaczy wyróżniała się grupa w czarnych koszulkach z różowym napisem Malczusia Team. Wyróżniała się nie tylko niezwykłym zapałem, ale też młodym wiekiem. Okazało się, że to uczniowie jednej z gliwickich szkół a Malczusia jest ich nauczycielką i sprawczynią tego zamieszania. Naprawdę nazywa się Anna Malczewska.

– Jestem nauczycielką 9 Gimnazjum i 4 Liceum w Gliwicach. Przywiozłam tutaj dzisiaj swoich uczniów, pobiegliśmy w 37 osób. W grupie znalazł się też jeden mój obozowicz i dwie absolwentki mojej szkoły. Bardzo często uczestniczymy w akcjach charytatywnych. Chcę pokazać młodzieży, że warto pomagać. Przy tym spędzamy razem fantastycznie czas. Nie siedzą w sobotę przed komputerem, ale fajnie się bawią, integrują... i poznają swojego nauczyciela z innej strony – dodaje ze śmiechem pani Ania.

– Muszę też przyznać, że dzisiaj grupa mnie zaskoczyła, bo większość z nich przebiegła 5 km. I to w sobotnie popołudnie, w wolnym czasie, przy takiej pogodzie. Jestem z nich bardzo dumna!

Dumni powinni być także organizatorzy całego przedsięwzięcia. Dumni z każdego uczestnika akcji, który pokonał dziś siebie, by pomóc Ani i dumni z samych siebie, bo wywołali lawinę dobra. Wielkie brawa!

KM