Grirard i Malandin zaliczają kolejne tysiące kilometrów

Pierwszego maja Francuzi wręczają sobie konwalie, które mają za zadanie odpędzić ostatecznie zimę. Ekipa Serga Girarda, który bije rekord w biegu dookoła świata, nie dostała swojego bukietu i Serge pokonuje amerykański etap w śnieżycy i temperaturze około zera stopni.

Girard w drodze jest już od 93 dni. Za sobą ma 6 000 km, a do pokonania jeszcze ponad 20 000 km. Zmaga się z deszczem, upałem, mrozem, śniegiem, bezpańskimi psami i ruchem ulicznym. Za to jego ekipa techniczna przeżywa nieustające przygody.

Czytelnicy śledzący projekt Francuza z niecierpliwością czekają na nowe relacje serwisantów. Z dużą dawką poczucia humoru i dystansu do siebie opisują „ciężkie” losy Francuzów w USA. Amerykańska policja regularnie próbuje aresztować Serga, kierowcy przejeżdżających aut oferują mu podwiezienie do najbliższego miasta.

Ogromne niezamieszkałe tereny weryfikują przekonanie ekipy o powszechnej dostępności wi-fi. Częste zmiany stanów obfitują w wydarzenia typu niewiedza o zmianie czasu i domaganie się śniadania w zamkniętej jeszcze hotelowej restauracji. Chwilami ten zabawny ciąg pecha i nieporozumień pozwala myśleć, że rekordowy bieg dookoła świata to łatwizna w porównaniu z logistyką tego przedsięwzięcia.

Patrick Malandin, który biegnie 10 000 km w 100 dni ma nieograniczony dostęp do konwalii, kibiców, towarzyszy biegu i mediów. Nawet jeśli czasami musi skrócić swój dzienny 100-kilometrowy dystans z powodu silnego wiatru czy deszczu, z zadziwiającą regularnością przekracza kolejne tysiące kilometrów. 6 000 km miał za sobą po 60 dniach, 8 godzinach i 45 min. Dziesięć dni później świętował już 7 000 km (70 dni, 4 godziny i 37 minut).

Ustanowienie rekordu na dystansie 10 000 km wymaga ukończenia biegu w ciągu 129 dni. Jeśli Patrick utrzyma tempo, zajmie mu to dokładnie 100 dni. Trzymamy kciuki!

IB