Kenijczyk Wilson Kipsang Kiprotich wraca na trasę Maratonu Tokijskiego by bronić tytułu. Dodatkowo chciałby się zmierzyć z wynikiem osiągniętym przed rokiem w stolicy Japonii. Pomóc w realizacji celów ma jego brat - Noah, który będzie jednym z pacemakerów.
Były rekordzista świata w maratonie i brązowy medalistka olimpijski z Londynu zwyciężył rok temu w Tokio z czasem 2:03:58 – najlepszym uzyskanym kiedykolwiek na japońskiej ziemi. Nie jest to jednak rekord życiowy biegacza. Najszybciej pobiegł w 2016 roku w Berlinie, uzyskując rezultat 2:03:13.
Kipsang wraca więc do stolicy Japonii. Chce wygrać, ale też poprawić rekord trasy. Nie wykluczone, że spróbuje zaatakować rekord świata rodaka Denissa Kimetto (2:02:57). Już w zeszłym roku na konferencji prasowej zapowiadał, że chce pobiec od niego o siedem sekund szybciej. Podczas dzisiejszej, porannej konferencji czasowej potwierdził, że i tym razem chce zaatakować ten wynik.
マラソン男子/ウィルソン・キプサング選手(ケニア)
— 東京マラソン財団 (@tokyo42195_org) 24 lutego 2017
目標タイム:2時間2分50秒 ※世界新記録
「東京マラソンは初めてでとても光栄。去年、2時間3分13秒だったのでベストを出したい。今回はとても速いコース。世界記録を更新できたとしても、サプライズではないと思います」#東京マラソン pic.twitter.com/ahcZVwuORV
W osiągnięciu jak najlepszego wyniku pomóc ma m.in. młodszy brat - Noah Kiprotich. 29-latek w zeszłym roku wygrał półmaraton w Udine z wynikiem 1:01:12. Panowie obaj razem przygotowywali się do startu.
Eyes on the target: winning Tokyo Marathon in a flying fast time. ♂️ #TokyoMarathon @adidasrunning @MaurtenOfficial @VolareSports pic.twitter.com/Xb1ocVJmbq
— Wilson Kipsang (@Kipsang_2_03_23) 15 lutego 2018
– Mam zaszczyt być w grupie najszybszych pacemakerów Maratonu Tokijskiego. Naszą misją jest pomóc mojemu bratu poprawić rekord trasy i jeśli to możliwe, złamać rekord świata – stwierdził Noah Kiprotich w rozmowie z Daily Nation.
Maraton Tokijski rozegrany zostanie w niedziele 25 lutego. Start o 9:05 czasu lokalnego. Dla osób, które chcą zarwać noc, przewidywana jest transmisja „na żywo” - TUTAJ.
Skład elity biegu poznaliśmy już wcześniej (ZOBACZ). Chociaż nie ma w niej Polaków, to znaczy oczywiście, że naszych-biegaczy zabraknie w stolicy Japonii.
RZ