Tak jak biegi mają Pawła Jacha i jego niepełnosprawnego syna Maćka, którzy razem pokonują uliczne trasy na sportowym wózku, tak nordic walking ma Grzegorza Czajkę i jego niewidomego towarzysza Krystiana, przemierzających wspólnie dziesiątki kilometrów z kijkami w dłoniach. Karol Korczyński z zaprzyjaźnionego z naszym portalem serwisu Biegamy We Wrocławiu (www.biegamy.wroclaw.pl) spotkał się z mieszkańcem Nowej Rudy.
Karol Korczyński: Zacznijmy od początku. Czym zajmujesz się na co dzień?
Grzegorz Czajka: Jestem nauczycielem wychowania fizycznego w Niepublicznych Szkołach Specjalnych w Ludwikowicach Kłodzkich.
Jak długo biegasz?
Przygodę z bieganiem rozpocząłem w szóstej klasie Szkoły Podstawowej pod okiem mojego nauczyciela wychowania fizycznego, a zarazem trenera lekkiej atletyki w klubie „Piast” Nowa Ruda Henryka Strzelczaka. Z różnym powodzeniem biegałem do klasy maturalnej. Czas studiów oraz kilka dobrych lat po nich to sporadyczne bieganie po noworudzkich ścieżkach, szlakach i pagórkach. Na pierwszym miejscu pojawiły się rekreacyjnie uprawiane pływanie, koszykówka i piłka nożna.
Ile oficjalny startów masz za sobą? W jakich miastach biegałeś?
Swoje starty mogę podzielić na te związane z czasami uczęszczania do szkoły podstawowej i średniej oraz na te, które mogę nazwać teraźniejszymi. Jeżeli chodzi o kategorię młodzika oraz juniora, były to liczne starty na zawodach lekkoatletycznych w Wałbrzychu, zarówno halowe jak i na niszczejącym nieopodal hali stadionie. Były też zawody makroregionalne w Zielonej Górze, Lubinie oraz we Wrocławiu. Bardzo miło wspominam imprezy przy ulicy Skarbowców oraz te na Stadionie Olimpijskim. Moim największym sukcesem z tamtych lat jest rekord nieistniejącego już woj. Wałbrzyskiego na dystansie 600 metrów w kategorii młodzików. Będąc uczniem siódmej klasy podstawowej uzyskałem czas 1m.39s.
Jeżeli chodzi o czasy teraźniejsze, mój powrót do biegania to nastąpił trochę ponad rok temu. Na nowo debiutowałem w Biegu Gerharda Haupmanna rozgrywanym nieopodal wrocławskiej AWF. Od tamtej imprezy wkręciłem się na dobre i zaliczyłem około 15 biegów licząc do dnia dzisiejszego. Biegałem we Wrocławiu, Nadolicach Wielkich, Świdnicy, Wałbrzychu, Głuchołazach, Złotym Stoku, Smolcu, Sobótce na dystansach od 4 km do półmaratonu.
Uprawiasz też nordic walking. I to nie sam. Opowiedz nam o swoim towarzyszu…
Krystian jest 12-letnim niewidomym uczniem Niepublicznej Szkoły Podstawowej Specjalnej w Ludwikowicach Kłodzkich. Na co dzień mieszka w Domu Pomocy Społecznej dla Dzieci prowadzonym przez Siostry Franciszkanki. Jest wyróżniającym się ciekawością świata, poczuciem humoru oraz determinacją w dążeniu do celu dzieckiem. Podczas szkolnych przedstawień wyróżnia się opanowaniem sporych tekstów, potrafi ze słuchu grać na keybordzie, pięknie śpiewa. Jakiej dziedziny aktywności by się nie podjął, oddaje jej się z wielkim zaangażowaniem.
Podobnie jest z aktywnością ruchową. Zafascynowany staniem na rękach opanował je, książkowo wykonuje tzw. „pompki” w ilości zawstydzającej niejednego rówieśnika, uwielbia ćwiczenia na sprzęcie fitness. Wręcz muszę go hamować, kiedy ćwicząc np. na rowerze stacjonarnym ani myśli poprzestać na 25 km! Bardzo, ale to bardzo chętnie uczestniczy w marszach terenowych przy ścisłej asekuracji. Jak widać w tym momencie wystarczyło tylko wykorzystać ten olbrzymi potencjał i hart ducha.
Krystian wyróżnia się wśród rówieśników w szkole? Jak to się stało, że wziąłeś go na zawody? Sam cię poprosił, czy zauważyłeś w nim potencjał?
Przyczynkiem do tego stały się Międzynarodowe Mistrzostwa Polski Nordic Walking w Złotoryi, odbywające się z końcem sierpnia bieżącego roku. Z tego miejsca chciałbym zaznaczyć, że inni niepełnosprawni intelektualnie uczniowie naszej szkoły regularnie uczestniczą w imprezach nordic walking. W ramach trudnej technicznie imprezy „Sowiogórski Nordic Walking” organizowanej przez Centrum Kultury Gminy Nowa Ruda, nasi uczniowie mają zaliczonych 12 startów w ciągu 3 lat. Także chęć do chodzenia z kijami wśród dzieciaków jest, podobnie jak „zielone światło” od Dyrektora Szkoły, Pani Ewy Postół, która pomaga nam realizować nasze weekendowe eskapady.
Zauważeni przez innych zawodników, organizatorów, sędziów, otrzymaliśmy od państwa Drapikowskich z Legnicy propozycję udziału w Międzynarodowych Mistrzostwach Polski w Złotoryi, które odbywały się w ostatnich dniach sierpnia bieżącego roku. Tam zauważyłem dorosłego, niewidomego mężczyznę, który ze swoją mamą pokonywał dystans 5 km na specjalnych szelkach. Pomyślałem od razu, że to jest coś dla Krystiana, że się uda, mówiąc kolokwialnie - wypali.
Z pomocą wspaniałego człowieka z Polskiego Stowarzyszenia Nordic Walking, Marka Drapikowskiego, który nieodpłatnie pożyczył nam podobne szelki, rozpoczęliśmy przygotowania do październikowych Mistrzostw Świata. Początki były trudne. Bardzo ważna we wspólnym marszu synchronizacja szwankowała, nauczony poruszania się w terenie za rękę Krystian musiał się przełamać i bezgranicznie mi zaufać podczas doboru trasy oraz przekazywania informacji o przeszkodach. Do tego dochodziło poruszanie się na boki, które w tym przypadku jest bardzo niepożądane, gdyż w leśnym terenie grozi wpadnięciem do rowu lub zderzeniem z przydrożnym drzewem.
Jak wyglądają zapisy, gdy chcemy uczestniczyć w zawodach z niepełnosprawnym? Czy organizatorzy ułatwiają sprawę, czy raczej kładą kłody pod nogi?
Muszę przyznać, że organizatorzy są bardzo życzliwi w stosunku do moich zawodników. Zarówno podczas mniejszych imprez jak i tych większych.
Ile macie wspólnych, oficjalnych startów zaliczonych?
Z Krystianem wystartowaliśmy z wysokiego „C”. Mistrzostwa Świata, teraz wertujemy kalendarz, mamy swoje „szelki”, te z mistrzostw oddaliśmy. To dopiero początek naszej przygody.
Jak wygląda komunikacja między prowadzącym i niewidomym biegaczem? Macie ustalone np. jakieś hasła?
Tak, mamy takie oficjalne, odpowiadające godzinom na zegarze oraz te mniej oficjalne, wpływające na poprawę nastroju Krystiana podczas długiego marszu jak: „Laweta” – w momencie gdy zaczyna niebezpiecznie odchylać się na boki, „Dzida”, kiedy chcę aby przyśpieszył i inne. Bardzo ważne jest też określenie mety i motywowanie w momencie znużenia. Wtedy znając Krystiana rozmawiamy o rzeczach, które go ciekawią.
Jak ludzie reagują na wasz widok?
Szacunek z tego miejsca do ludzi z Polskiego Stowarzyszenia Nordic Walking z prezes Pauliną Rutą na czele, Centrum Kultury Gminy Nowa Ruda oraz wszystkich „pełnosprawnych” uczestników imprez w których startujemy. Zawsze nas dopingują, gratulują, czuć, że jest to szczere. Nasze szelki owszem spotykają się z zaciekawieniem, ale i olbrzymim szacunkiem zarazem i ciepłym słowem.
Jak dbacie o bezpieczeństwo? Wiadomo, że nie wszystkie trasy są bezpieczne i często można skręcić kostkę czy nabawić się innej kontuzji. Mieliście jakieś nieprzyjemne sytuacje?
Podstawą jest rozgrzewka przed startem i wspomniane wcześniej wyczucie napięcia szelek będących między nami. Kiedy zachowujemy napięcie szelek automatycznie określamy kierunek i tempo poruszania się. Ponadto staramy się zawsze chodzić w długich spodniach. Profilaktyczny element, który pomaga podczas upadku na kolana. Podczas marszu na Polanie Jakuszyckiej na 10 km mieliśmy dwa, niegroźne upadki. Obyło się bez skaleczeń. Ważna jest moja czujność, kierowanie po jak najbezpieczniejszym torze oraz odpowiednio wczesne ostrzeżenie o rodzaju podłoża lub przeszkodzie. Na przykład w Szklarskiej Porębie nie przewidzieliśmy lodu na jednym z odcinków. Było to 5 października.
Macie jakieś wspólne cele?
Póki co chcemy pokazywać się częściej na zawodach rozgrywanych na Dolnym Śląsku. Kto wie, może za parę lat zaliczymy jakiś pieszy maraton, chociaż znając Krystiana i jego determinację to chciałby zostać ultra nordic walkerem (śmiech).
Co poradzisz tym, którzy myślą, że niepełnosprawność jest barierą dla rozwoju sportowego?
Trenować, startować i cieszyć się tym. Bariery są najczęściej w naszych głowach. Trzeba podążać za swoimi pragnieniami, niepełnosprawność nie zabija marzeń.
Rozmawiał Karol Korczyński, Biegamy We Wrocławiu
Fot. www.biegamy.wroclaw.pl / naszeszkoly.ng.pl.