Nie ma co ukrywać, ten bieg jest robiony dla kasy. Chcemy dokonać maksymalnego wydrenowania TWOJEGO portfela i wyczyścić TWOJE konto, ale w sposób pokojowy, na tyle na ile poczujesz taką potrzebę. Jest dolny limit wpłaty - 20 pln. Górnego nie ma - możesz pokazać kim jesteś – pisze Dariusz Nędzusiak, dyrektor II Biegu i Marszu Karczemki w Ciechocinku, który zaplanowano tym razem na 23 sierpnia.
W zamian, za każdy grosz, gwarantujemy sympatię uczestników Warsztatów Terapii Zajęciowej w Karczemce. Oni to mają w obfitości i bez wysiłku. Oni już teraz pracują dla Ciebie, planują, przygotowują medale, trofea. Organizują bieg, a w istocie podnoszą sobie poprzeczkę i mierzą się z dziwnymi wyzwaniami. Szlifują swoje marzenia i zapełniają przestrzeń i czas Twoją osobą. Zapisz się i przybądź do Ciechocinka.
Podczas ubiegłorocznej imprezy zebrano 4 000 zł. Jest nowy garaż i oświetlenie terenu.
W tym roku pozostaje limit 200 uczestników. Organizacja marszu / biegu na tych samych założeniach, lecz możliwe dodatkowe niespodzianki.
Na zachętę retrospekcja. Tekst w takiej postaci napisany na gorąco w poniedziałek po "Karczemce" i półmaratonie w Ciechocinku, ale w zasadzie nie używany, więc jakby świeży:
I Charytatywny Bieg/Marsz Karczemki za nami!
24 sierpnia tuż przed 12.30 w Parku Zdrojowym w Ciechocinku uważny obserwator mógłby dostrzec najpierw pojedyncze osoby, po pewnym czasie grupki nieco zdezorientowanych osób szukających zapowiadanego w Sali Gregoriańskiej Restauracji Bristol biura zawodów. Po chwili sytuacja się wyjaśnia – sala jest wynajęta, a biuro będzie na zewnątrz przy wejściu bocznym. Nawet lepiej, bo stojąc w niewielkim ogonku można delektować się widokiem na drewnianą, zabytkową muszlę koncertową, dywany kwiatowe, brukowane alejki, jakby od niechcenia porzucone wozy z cygańskich taborów pod budynkiem "Pałacyku", czy ulokowaną w pewnym oddaleniu fontannę "Jaś i Małgosia".
Zapisy idą mozolnie. Prawie wszyscy postanowili zapłacić dopiero w biurze zawodów. Cały ciężar obsługi zdaje się spoczywać na Pani wypisującej KP. Z reguły wpłata wynosi wymagane 20 złoty od osoby, lecz są również tacy co pamiętają o idei pomocy i wykładają nawet stówkę za udział w zawodach.
Druga osoba w biurze z pomocą chętnych zawodników odbierają oświadczenia oraz wydają pakiety i numery startowe. W pewnym momencie ktoś zauważa, że brak .... listy startowej. Nie wiadomo które zgłoszenie zestawić z którym numerem startowym. Ot błąd debiutanta. Warsztaty nie były do tej pory organizatorem takich zawodów. Żeby było weselej do marszu i biegu numeracja jest jednakowa od 1 do 100, tylko kolor inny. Trudno pomyślimy na mecie.
Zbliża się 14.00. Zapisanych 77 osób – 44 bieg, 33 marsz (nawiasem mówiąc ciekawa statystyka). Na scenę wkracza Pan Prezes "Termy Ciechocinek" i sprawnie otwiera zawody. Pamiątkowe zdjęcie, start honorowy i ruszamy za Panem Wójtem Gminy Aleksandrów Kujawski na start ostry przy wale wiślanym.
Krótkie przypomnienie trasy, tradycyjne odliczanie i ruszamy. Przodem kilku wojowników, skoczyło do przodu i ... pomyliło trasę .... wzdłuż wału to wzdłuż wału .... więc dlaczego w prawo? Po chwili złapali szlak i zniknęli w oddali. Inni spokojnie, raczej chłodno kalkulując siły przed niedzielnym półmaratonem. Jeszcze inni – ci co dla sprawy, bez przygotowania sportowego opuścili fotel i poszli – z niepewnymi minami, wszak 8,5 km to nie wyskok do warzywniaka za rogiem. Poczucie bezpieczeństwa poprawia strażacki busik – koło ratunkowe dla skrajnie wyczerpanych. Czy to sport, czy rekreacja jednak malownicza trasa nadwiślańskich łęgów i dobry humor skutecznie skracają kilometry. Czy w 30, czy w 90 minut jednak wszyscy meldują się na mecie.
Na mecie medal, prawdziwy oryginał, ceramika z odręczną dedykacją, każdy egzemplarz choć podobny w kształcie, to w istocie nieco różny. W tle słychać sprawny komentarz spikera, a na rozległej posesji przy warsztatach zbiera się spory tłumek. Przyjmuje nas orkiestra strażacka i regionalny zespół. Na stolikach czekają smakowite kanapki. Pajda ze smalcem, pomidorki, kiełbaska z grilla, że palce lizać. W międzyczasie oglądamy wystawę prac i zwiedzamy warsztaty. W niewielkim budynku witają nas przemili gospodarze. Niestety połowa pracowni w remoncie – nic to obejrzymy w przyszłym roku.
Trwa narada sędziowska – bez listy startowej – trudno po numerze startowym do kłębka, jak mówi przysłowie. Zwycięzcy ruszają do biura i podają dane do dyplomów pamiątkowych.
Tymczasem w obroty biorą Witka Orcholskiego. Jest bez Ani Arseniuk, jednak idea "Zabiegać o Dorotkowo" trafia do właściwych słuchaczy. My nie jesteśmy sami w "Karczemce" i Oni nie są sami w "Dorotkowie". Budujemy mosty, wszak ludzie nie powinny wstydzić się czy też bać pomagać innym w potrzebie.
W końcu wręczenie nagród – dyplomy i ceramika. Mamy też puchar w kategorii "gospodyni domowa" (pierwsza na mecie kobieta, nie panna i nie pracująca zawodowo – wszystkie kryteria trzeba spełnić łącznie).
Dalej wręczenie czeku od głównego sponsora. Biznesmeni prowadzący dyskotekę "Klub Wenus Planet" w Konecku, postanowili pozostać w cieniu. Nie przybyli osobiście, lecz symboliczny czek dotarł niezawodnie. Przy czym na czeku nie obiecane 1 pln/km (czyli 9 x 77 – 693 zł), ale ........ okrągła sumka 2 tysiące złotych.
Na koniec jeszcze niespodzianka – nagroda specjalna w kategorii ... filmowiec. Koszyk z regionalnymi przysmakami dostaje autor reportażu z imprezy, znany z tras biegowych "Czasowiec".
Kończymy. Idziemy do autobusu. Na wybory "Miss Krystynki" w Parku zdrojowym nie zdążymy. Ale nikt nie żałuje, humory nadal znakomite. Tak sympatycznie niedopracowanej, tak klimatycznej imprezy nie doświadczył nikt. Spotkamy się na kolejnej edycji, aby tylko uczestnicy Warsztatów Terapii Zajęciowej wraz z Panią Kierownik zechcieli dla nas popracować. Bo chyba charytatywnie pracowali Oni, bo za dwie dychy to biegów z porządnym medalem i imprezą na mecie to chyba już nie ma.
Nieco krytyczny, lecz w pełni zadowolony uczestnik.
Ps. Pogoda piękna, słonecznie, lecz nie skwarnie; bezwietrznie, chociaż mogłaby być lekka bryza od Wisły. Słaby doping na trasie, ale ta okolica jeszcze takiej kawalkady nie doświadczała. Trochę niefortunny termin – sierpniowa przerwa urlopowa w Warsztatach Terapii Zajęciowej i remont jednego budynku. W niedzielę dodatkowa aukcja 2 pamiątek. Łączny bilans z wpisowego, wpłaty sponsorów, aukcji i dochodu stoiska w Parku Zdrojowym oraz kosztów poda Pani Kierownik WTZ.
Tutaj dodatkowy materiał:
http://www.youtube.com/watch?v=GwRE7MqY7vY
http://www.youtube.com/watch?v=TmZWr1o5njg
http://plus.google.com/photos/115991651683578136794/albums/5916793476768319745
No ale, co było, to było i co się sprawdziło to pozostaje. Można w sobotnie popołudnie śmignąć po wiślanym wale, albo „zmordować” dystans 8,5 km. Można za dwie dychy wziąć udział w marszu/biegu lub wesprzeć potrzebujących stosownie do możliwości. Można poznać piękny zakątek Polski lub spotkać miłe osoby. Można się zrelaksować lub rzucić sobie wyzwanie. Zrobisz co chcesz, albo jeszcze co innego, ale szczegóły na stronie: http://www.karczemka.org.pl/
Dariusz Nędzusiak, dyrektor II Biegu i Marszu Karczemki w Ciechocinku