Stopień po stopniu zdobywali dziś biegacze klatkę schodową hotelu InterContinental w Warszawie. Do pokonania mieli w sumie 49 pięter, wszystko w ramach drugiej edycji InterContinental Tower Run. Niespodzianki na najwyższym stopniu podium nie było.
Ponieważ organizatorom udało się przesunąć start z parteru na podziemny parking i poziom -5, „trasa” stołecznego biegu była o 5 pięter dłuższa w porównaniu z premierową edycją. Meta znajdowała się w hotelowej siłowni na 49 piętrze. Dotrzeć tam można było pokonując 959 schodów i kilkudziesięciometrowy odcinek w hotelowym holu na 2. piętrze budynku. Zawodnicy startowali w odstępach 15 sekundowych.
Bieg w jednym z najwyższych, pięciogwiazdkowych hoteli w Europie miał charakter charytatywny. Za każdy pokonany schodek uczestnicy zarabiali 6 groszy, które sponsorzy przekażą Stowarzyszeniu „Dać siebie innym”. Pieniądze zbierano na konkretny cel - wózek inwalidzki.
– Z roku na rok impreza jest coraz większa. Startują tu coraz lepsi zawodnicy, na czele z Piotrem Łobodzińskim. Idea charytatywnego biegania wyszła od dyrektora hotelu. Postaraliśmy znaleźć stowarzyszenie, które spełnia nasze wymagania. Wybraliśmy „Dać siebie innym” ponieważ to, że jego działalność związana jest z bieganiem i biegami, a to było w naszej liście na pierwszym miejscu. Postanowiliśmy pomóc Januszowi Bukowskiemu i jego zespołowi – powiedział Nam Piotr Szmyt, organizator biegu.
Zwycięzca mógł być tylko jeden. Piotrowi Łobodzińskiemu nie przeszkodziło nawet zmęczenie po Nocy Muzeów (pracuje w Muzeum Pałacu Wilanów). Na metę dotarł w czasie 4 minuty i 43 sekundy, o 34 sekundy szybciej niż Mariusz Klakus oraz minutę i 5 sekund szybciej niż Damian Ruta.
– Klatka schodowa bardzo mi pasowała. Biegałem tu dwa razy z grupą, która tu trenuje, więc znałem to miejsce – stwierdził polski hegemon biegów po schodach na świecie. – Skręty w prawą stronę, 9 stopni na półpiętro, poręcz po zewnętrznej stronie - bardzo wygodnie się tu biegnie. Bieg przez hol trochę wybijał z rytmu, ale ten fragment był na samym początku trasy i można było wrócić do właściwego tempa. Ewenementem hotelu InterContinentaljest to, że klatka schodowa ma okna. Przeważnie w budynkach jest sztuczne światło.
Zwycięzca Pucharu Świata w Towerruningu z 2013 i 2014 roku zaznaczy jednak, że zwycięstwo nie przyszło mu łatwo. Musiał stoczyć zaciętą walkę ze swoim organizmem. – Biegło mi się ciężko. Późno poszedłem spać, bo wczoraj w Wilanowie była Noc Muzeów. Do domu wróciłem o godz. 2 i miałem mało czasu na sen. Biegałem też na czczo, tylko wypiłem małą herbatę. A rzadko mi się to zdarza. Trochę jednak ochłonąłem przed startem, bo nasza tura czekała aż klatka się zwolni – opowiadał Łobodziński. Jak mówił, czuł oddech rywali na plecach.
– W połowie dystansu minąłem pomiar czasu, a za mną, po 10 sekundach „piknął” czujnik. Pomyślałem, że ktoś mnie goni, więc przyspieszyłem. Później okazało się, że to był jednak inny dźwięk, kolejny zawodnik na metę wbiegł ze stratą ponad 30 sekund. Jednak trochę się wystraszyłem – komentował uśmiechając się od ucha do ucha.
Wśród kobiet trasę najszybciej pokonała... partnerka p. Piotra - Iwona Wicha (czas 6:37). Dla niej impreza była dobrą rozgrzewką przez biegiem na orientację, na który udała się jeszcze przed ceremonią wręczenia nagród. Dodajmy, że zwyciężczyni zajęła wysokie 9. miejsce w klasyfikacji generalnej InterContinental Tower Run.
Drugie miejsce wśród kobiet zajęła Róża Bartnicka (16 sekund straty do Iwony Wicha), a trzecie Agnieszka Kolano z 6 sekundami straty do drugiej zawodniczki.
– To były moje pierwsze wyścigi. Chodzę na treningi biegania po schodach, które odbywają się hotelach InterContinental oraz Mariott. Mam poczucie, że mogło być lepiej bo zmieniało się klatkę schodową i to mnie trochę zdezorientowało. Płaski fragment wybił mnie z rytmu ale dałam radę. Emocje zrobiły swoje – opowiadała na mecie Róża Bartnicka. Mimo wygranej nie do końca była zadowolona ze swojej postawy.
– Pod koniec już nie biegłam, tylko szłam, za co jestem zła na siebie. Można było urwać jeszcze kilka sekund. Była to jednak cenna lekcja. Ja dopiero zaczynam. Mam dopiero 18 lat, za sobą tylko jeden półmaraton i „piątki” na parkrun. Za tydzień wystartuję może w Sky Tower Wrocław – zdradziła wicemistrzyni InterContinental Tower Run 2015. Objawił się talent? Poczekamy, zobaczymy!
Imprezę w Warszawie ukończyło w sumie 76 osób, chociaż ponad 150 opłaciło startowe. Organizatorzy zapowiadają, że kolejna edycja odbędzie się jeszcze w tym roku.
RZ