Ponad 120 osób wysłuchało odprawy przeznaczonej dla najtwardszych uczestników Festiwalu Biegowego w Krynicy. Organizatorzy nie szczędzili im drastycznych szczegółów.
Mówili, że będzie ciężko, długo i wymagająco, ale obiecali też, że w czasie trzech dni i 9 biegów, zawiążą się przyjaźnie, a rywalizacja ustąpi miejsca współpracy i wspólnemu pokonywaniu przeszkód.
Biegacze słuchali z zainteresowaniem. Przyglądali się sobie wzajemnie. Oceniali swoje szanse. Większość z nich to debiutanci.
- To na pewno nie będzie łatwe zadanie, ale też nie odniosłem wrażenia, że to coś nieosiągalnego. Nie będzie źle i damy sobie radę- zapewniał Rafał Paprzycki z numerem 19, który w Iron Run pobiegnie po raz pierwszy.
- Ukończyłem Ironmana w zeszłym roku i wiem, z czym to się je. Wiem, co mnie czeka i na co się nastawić - mówił przed startem Robert Sobczak z nr.58
Zmagania zaczęły się od Krynickiej Mili. W tej konkurencji wszyscy wystartowali razem. Biegli raczej zachowawczo. Przed nimi naprawdę długie biegi i trzeba oszczędzać siły. Zwycięzcą pierwszej konkurencji został Igor Zalewski
- Na razie wiem tylko, że szybkości mi nie brakuje. Nie wiem, co przyniosą kolejne etapy, ale jestem optymistycznie nastawiony - cieszył na mecie Igor Zalewski z nr. 5
Na 15km startowali już w kolejności ustalonej przez pierwszy bieg. Jako pierwszy wystartował więc właśnie Igor Zalewski. Jednak na mecie kolejność nie była oczywista.
- Nie wiem, który przybiegłem. Słyszałem, że przede mną linię mety minął zawodnik z numerem 116, ale nie widziałem go na trasie, jak mnie mijał. Jakkolwiek było, jestem zadowolony z biegu. Miałem problem z kolką, ale wszystko się uspokoiło i pobiegłem swoje- mówił Igor Zalewski.
- To był bardzo udany bieg, chociaż myślę, że pobiegłem go za szybko, zwłaszcza przed jutrzejszym ultramaratonem – dodał Marcin Walczak.
ib