Ultramaratony. Dla jednych abstrakcja, dla innych głupota. Dla Jacka Thomanna z Katowic to pasja. Lubuje się w biegach zagranicznych, głównie u naszych południowych sąsiadów. Nam opowiada, jak wyglądały jego pierwsze starty i radzi, na co powinni uważać początkujący ultramaratończycy.
Dlaczego zacząłeś biegać?
Jacek Thomann: Myślę, że jak większość, chciałem lepiej wyglądać, w pewnym momencie waga pokazała za dużo. Ubrałem buty i pobiegłem. Pamiętam, że w młodości nie lubiłem biegać, ale na starość gusta się zmieniają (śmiech).
Jak długo trwa twoja przygoda z bieganiem?
3 lata z małymi przerwami, które wymusiły kontuzje.
Kiedy zdecydowałeś się na swój pierwszy maraton?
Pierwszy maraton przebiegłem po… 3 miesiącach regularnych treningów. W Tychach, Perłę Paprocan… Nie planowałem tego startu.
I jakie były wrażenie po debiucie?
Okazało się, że nie było to takie trudne, jak myślałem. Nie było żadnej ściany, kryzysu w nogach, głowie, problemów na trasie.
Ale chyba za mało emocji. Stąd wzięły się biegi ultra?
Pewnego dnia znajomy wspomniał o biegu na 100 km na orientacje, organizowanym przez harcerzy z Opola. 100 km nie wydawało się takie straszne, skoro prawie połowę tego dystansu przebiegłem z uśmiechem na twarzy.
Jak było w rzeczywistości?
Wynik okazał się totalną katastrofą, Poddałem się na 70. kilometrze, z odparzeniami, odciskami i innymi dolegliwościami. Okazało się, że to zupełnie inny typ biegania, gdzie oprócz kondycji na ukończenie biegu ma wpływ jeszcze wiele innych elementów - odpowiednie żywienie, obuwie, ubiór, silna psychika. Pomimo potwornego zmęczenia, wracając do domu, wiedziałem, że za rok tam wrócę.
Już lepiej przygotowany?
Tak. Rok później wróciłem, mądrzejszy silniejszy, ale znów nie ustrzegłem się błędów. Pomimo przebycia trasy, wiele rzeczy było do poprawy.
Jakie?
Po pierwsze za ciężki plecak, po drugie złe ubranie – 8 godzin permanentnego deszczu, słaba nawigacja w terenie…Jednak chęć ukończenia była tak duża, że pomimo tych przeciwności udało się zmieścić w czasie wyznaczonym przez organizatorów. Kolejna lekcja i postanowienie - wracam za rok.
Co już wiesz o biegach ultra?
W bieganiu ultra, i w ogóle w bieganiu, nie chodzi o to, że potrzebujemy super wypasionego sprzętu, by to robić. Na mojej trzeciej setce biegł z nami biegacz w trampkach. I ukończył zawody. Dobry sprzęt ułatwia jednak sprawę, poprawia komfort. A to dla mnie bardzo istotna rzecz. Po 10 godzinach nieustannej walki z trasą, pogodą, wiele rzeczy zaczyna przeszkadzać. Najlepiej je eliminować zawczasu.
Umiesz wyciągać wnioski?
Trzecia setka poszła mi już zdecydowanie sprawniej, łatwiej. Oprócz jednego przykrego incydentu, pęknięcia skóry wzdłuż całej stopy, dystans udało się pokonać w miarę komfortowo. 100 km już nie wydawało się takie trudne.
Po setce kolega namówił mnie na start na dystansie 60 km w górach. Stwierdziłem, że warto spróbować, chociaż zupełnie nie wiedziałem „z czym to się je”. Dostałem srogą lekcje jeżeli chodzi o zmianę pogody w górach. Po zgubieniu szlaku - kolejna lekcja, że warto być skupionym, nadrobiłem 12 km i wróciłem przemoczony do suchej nitki. Wybiegłem w krótkim rękawku… Cóż, błędy początkującego.
Jak ich uniknąć?
W tym roku chcę podejść do swoich biegów jeszcze mądrzej niż w latach poprzednich. Przede wszystkim staram się zbudować siłę biegową i wytrzymałość, bo planuję kilka mocniejszych biegów w tym sezonie. Współpracuję z fizjoterapeutą, który dogląda moich kostek (a mają one nieciekawą przeszłość), zmieniłem zwyczaje żywieniowe i dalej testuję nowe rzeczy, które mogą okazać się pomocne na szlaku, np. kije, kompresje. Myślę, że idę dobrą drogą…
Gdzie będziesz biegał?
W tym roku mam zaplanowane trzy 100-kilometrowe biegi - w maju, lipcu i wrześniu. Oprócz tego kilka mniejszych biegów na dystansach około 50 km. Skupię się na bieganiu w górach. Odległym celem jest dla mnie start w UTMB (The North Face® Ultra-Trail du Mont-Blanc® - red), a wiadomo, że system wyboru zawodników wymaga zdobycia punktów kwalifikacyjnych, duża dawka szczęścia w losowaniu też jest niezbędna. Jestem dobrej myśli.
Czy oferta biegów ultra dla takich osób jak Ty jest równie bogata jak oferta biegów na krótszych dystansach?
Ja wybieram głównie biegi za granicą. Nasi sąsiedzi mają bardzo bogatą ofertę - w Czechach czy na Słowacji w zasadzie co tydzień można przebiec na zawodach 100 km. Tamtejsze imprezy są dedykowane pasjonatom, nie ma punktów żywieniowych co 10 km, a punkty kontrolne zalicza się przez zdobycie pieczątki w schroniskach. Startują tu również piechurzy, a Czesi i Słowacy kochają góry i frekwencja jest naprawdę wysoka.
Co radził byś biegaczom, którzy planują starty na ultradystansach?
Przede wszystkim rozwagę. Z drugiej strony bieganie dystansów ultramaratońskich nie jest wcale dla „kosmitów”. Sam mogę być przykładem, że można to robić będąc biegaczem amatorem. Niemniej jest to inny typ biegów, w których trzeba zwracać uwagę na inne rzeczy - przygotowanie kondycyjne, logistyczne. Przede wszystkim zwróciłbym uwagę sprzęt, który nie zrobi nam przykrej niespodzianki na starcie.
Dzięki za rozmowę, powodzenia na trasach!
Rozmawiała Klaudia Kapica
Jacek Thomann
Rodem z Orzesza. Od roku mieszkaniec Katowic. Na koncie ma już kilkanaście biegów ultra. Wśród sukcesów wymienia zwycięstwa w Rymarovskiej 50-tce (2100m przewyższenia) w czasie 5h43min oraz w Żlińskiej 50-tce (2342m przewyższenia) z czasem 5h2min, a także 14. miejsce w Biegu 100 km Javornikami (3800m przewyższenia) z czasem 15h13min. W dorobku nasz rozmówca ma też ukończoną na 6. miejscu „Setkę z hakiem”, organizowaną dorocznie na terenie Opola, w której nadłożył 11 km drogi i dotarł na metę w czasie 19h02min.