Są biegi, na które czekam z niecierpliwością. Jeden już się wpisał w tradycję moich startów a jest to Bieg Wisły (12 maja br. ? red.).
W tym roku przypadała 3 edycja. Szybko zajrzałem w archiwum mojego bloga i przeczytałem recenzję z ubiegłego roku. Wszystko mi się podobało. A jak było w tym roku? Z racji tego, że impreza jest dość słabo nagłośniona (a tego dnia jest przecież Święto Wisły) co chwilę śledziłem stronę biegu aby nie przegapić zapisów.
Udało mi się utrafić fajny numerek: 222. Już na samym początku widać, że trasa musiała być zmodyfikowana ze względu na remont bulwarów nad Wisłą. Zaproponowano Nam start na lewym brzegu na wysokości FSO przy samej rzece. Tam pętelka i ?w dół" ścieżką biegowo-rowerową aż do Płyty Desantu. Po sprawdzeniu w necie jak tam dotrzeć zacząłem kombinować jak zostawić na starcie rower a udać się na oddaloną o 7 km metę. Komunikacja miejska to 50 minut + 3 przesiadki ? odpada. Alternatywą był prom ale komunikacja organizatora na facebooku lekko kulała i tak naprawdę nie wiem czy ktoś z tego skorzystał bo godziny uruchomienia połączenia były po starcie biegu. Do tego nie wiadomo było ile taki prom ma płynąć. Po namyśle stwierdziłem, że udam się na start komunikacją, przebiegnę bieg z moją pojemną nerką (mieści kurtkę i koszulkę zapasową) i wrócę tramwajem do domu.
Bieg Wisły. Niedziela rano jak z koszmaru. Prawdę mówiąc zapowiadali opady, ale nie myślałem, że przywita mnie ściana deszczu. Patrząc za okno przeszła mi myśl, aby sobie odpuścić, po co się męczyć. Z drugiej strony przeszła mnie myśl, że bieg jest bez opłaty startowej i jak każdy sobie odpuści to niska frekwencja może doprowadzić do jego braku w przyszłym roku. Postanowiłem więc, że mimo wszystko pojadę. Usiadłem jeszcze na chwilę na internecie aby sprawdzić mapy synoptyczne i okazało się, że o Warszawę zahacza jęzor chmur, który powinien za maksymalnie godzinę przejść na północ. To mnie utwierdziło w mojej decyzji. Jeszcze przed wyjściem z domu deszcz zdecydowanie osłabł a jak szedłem na przystanek to ledwo mżyło. I nagle myśl ? zapomniałem kasy na bilet! Dobrze, że jeszcze przyuważyła mnie Kinga i podrzucając samochodem na przystanek pożyczyła kasiorę.
Na miejsce podjechałem autobusem i miałem jeszcze tramwajem, żeby było bliżej, ale zauważyłem biegaczy idących już w kierunku Wybrzeża Puckiego od Trasy Toruńskiej. Miałem jeszcze sporo czasu, więc postanowiłem iść za nimi. I dobrze zrobiłem, bo jak się później okazało dalej nie było miejsca gdzie można było się przebić od tramwajów na ul. Jagiellońskiej w kierunku rzeki. Szkoda, że takiej informacji nie było na stronie ani na facebooku.
Na miejscu sporo biegaczy mimo niekorzystnej aury. Atmosfera jednak gorąca. Sam start w urokliwej i trochę dzikiej okolicy to lubię! Do dyspozycji był też samochód ? depozyt. Szkoda, że nie doczytałem o tym wcześniej, bo to bardzo dobry pomysł. Do tego ZTM zorganizował tymczasowy punkt odbioru rowerów miejskich! Super pomysły, aż chciałoby się, aby tak było zawsze. Rozgrzewka mija szybko i wystrzałem policyjni pirotechnicy ogłaszają start. Ruszamy.
Pogoda w sumie idealna do biegania ? bezwietrznie, temperatura około 10 stopni i brak słońca. Pierwszy raz biegnę podczas zawodów w mp3 (bo akurat miałem przy sobie) i ostatni raz. Co chwilę musiałem poprawiać słuchawki i zamiast się skupić na chłonięciu atmosfery to walczyłem ze sprzętem. Przynajmniej biegnie się w pięknych okolicznościach przyrody. Bieg szybko mija i mój zegarek pokazuje 9,3km ? i tak nie ma pomiaru czasu więc ta różnica nie robi na mnie negatywnego wrażenia. Na mecie dostaję od Pani policjant medal na szyję i picie od wolontariuszek. Nie mogę sobie odmówić podróży promem na drugą stronę rzeki. Chwilę kręcę się po terenie festynu Święta Wisły ? jeszcze wcześnie było i mało zainteresowanych a potem udaję się w kierunku tramwaju.
Kolejna edycja Biegu Wisły jak dla mnie bardzo udana. Mimo kilku niedociągnięć informacyjnych sama impreza bardzo sympatyczna. Ciekawa trasa mimo jej zmiany oraz brak wpisowego sprawia, że warto było się tu pojawić po raz trzecie. Powtórzę to co napisałem 12 miesięcy temu: Polecam wystartować za rok!
Jarosław Rupiewicz ? Ambasador Festiwalu Biegowego w Krynicy
Blog: http://runjarorun.com