Poziom polskich biegów górskich systematycznie rośnie. Coraz więcej naszych zawodników postanawia nie kisić się już tylko we własnym sosie i walczyć o trofea w biegach krajowych, ale odważnie staje do rywalizacji z biegaczami zagranicznymi, często ze ścisłej światowej czołówki. Ba, nie tylko walczą z nimi jak równi z równymi, ale nawet sięgają po najwyższe laury.
Sukcesy, o których z przyjemnością piszemy na www.festiwalbiegowy.pl, zachęcają kolejnych naszych biegaczy do próbowania sił na arenie międzynarodowej. Takie wyzwanie podejmie teraz Krzysztof Bodurka, który dołączy do Bartłomieja Przedwojewskiego i Dominiki Stelmach w prestiżowym cyklu zawodów górskich Golden Trail World Series!
Polacy na liście startowej Golden Trail World Series. "To będzie prawdziwa Liga Mistrzów!"
Na opublikowanych w końcu stycznia listach startowych drugiego wydania „Ligi Mistrzów biegów górskich” (takie ambicje mają organizatorzy cyklu sponsorowanego przez Salomona), w gronie znakomitości ze światowej czołówki znalazły się dwa, wspomniane wyżej, polskie nazwiska. Bartłomiej Przedwojewski, który w spektakularny sposób wygrał w RPA finał premierowej serii bijąc jednocześnie rekord trasy Otter African Trail Run, jest zaliczany do grona faworytów. Dominice Stelmach marzy się miejsce w czołowej dziesiątce i awans do zawodów finałowych – w tym roku pod Annapurną w Nepalu.
Inspiracją do startu w GTWS była dla Krzysztofa Bodurki rozmowa z Przedwojewskim. – We wrześniu ubiegłego roku wracaliśmy ze skyrunningowych MŚ w Szkocji. Bartek namówił mnie wtedy do startu w maratonie Mont-Blanc, opowiadał też sporo o cyklu. Pomyślałem sobie później: „Zawody w Chamonix należą do Golden Trail World Series, czemu więc by nie spróbować sił w całym cyklu?” Długo się nie zastanawiałem. Postanowiłem podjąć wyzwanie i wystartować w czterech biegach mistrzowskiej serii! – opowiada nam Krzysztof Bodurka.
Dostać się do cyklu nie było jednak łatwo. – Mam słaby ranking ITRA, z trzech biegów tylko 822 punkty, bardzo pomógł jednak Paweł Raja. Prezes Stowarzyszenia Skyrunning Polska uruchomił swoje kontakty i… dzięki niemu nie tylko mogę rywalizować w lidze, ale też jestem zwolniony z części opłat startowych – mówi tegoroczny mistrz Polski w biegu anglosaskim i świeżo upieczony wicemistrz ze Szczawnicy na długim dystansie.
Resztę wpisowego biegacz z podkrakowskich Nielepic musi pokryć sam, podobnie jak koszty podróży i pobytu na miejscu zawodów. – Cóż, nie jestem jeszcze znany w Europie. Może się to zmienić, wierzę, że tak będzie, ale na razie muszę płacić sam. Liczę na wsparcie sponsorów mojego teamu Alpin Sport Hoka One One, słyszałem, że mam na to szansę jeśli pokażę formę w Polsce – mówi Bodurka z nadzieją. Nadzieją, wydaje się, uzasadnioną, bo w maratońskim debiucie w Szczawnicy spisał się znakomicie, zdobył srebrny medal mistrzostw Polski, przegrywając tylko z Bartłomiejem Przedwojewskim.
Martyna Kantor i Bartłomiej Przedwojewski mistrzami Polski w biegu górskim na długim dystansie
W otwierającej cykl Zegamie-Aizkorri, Bodurka nie wystartuje. Zadebiutuje w Golden Trail World Series 30 czerwca w Chamonix. – Na Marathon du Mont-Blanc pojedziemy we trzech, z Bartkiem Przedwojewskim i Marcinem Rzeszótką. Pozostałe moje starty będą krótsze: Dolomyths Run Skyrace 21 km we włoskich Dolomitach (21 lipca), Sierre-Zinal 31 km w Szwajcarii (11 sierpnia) i Ring of Steall Skyrace 29 km w Szkocji (21 września) – przedstawia plany Krzysztof Bodurka.
W Dolomity dwukrotny medalista MP 2019 też by chętnie wybrał się z kolegami, którzy start w zawodach poprzedzą 3-tygodniowym obozem treningowym. – Nigdy jeszcze nie byłem na porządnym dłuższym obozie, marzy mi się ciągle, ale na tak długi wyjazd nie pozwoli mi, niestety, praca – mówi z żalem Bodurka, który studiuje na krakowskiej AWF i zajmuje się pracą trenerską. – Postaram się dojechać do Bartka i Marcina chociaż na ostatni tydzień i potrenować z nimi – zapowiada. Z kolei na Sierre-Zinal jedzie sam, bo to jedyne zawody cyklu, w których Przedwojewski nie startuje. – Powiedział mi, że to najcięższy bieg w lidze – mówi ze śmiechem Bodurka.
Zapytany o sportowe plany w Golden Trail World Series, Krzysztof Bodurka z wahaniem odpowiada: – Nie wiem, trudno mi w cokolwiek celować. Fajnie byłoby w którymś z biegów być w czołowej dziesiątce… Skoro ubiegłoroczny finał Bartek wygrał o 10 minut przed drugim na mecie, a ja w Szczawnicy straciłem do niego niecałe 10, to może jest jakaś szansa na „dyszkę” – spekuluje. Ale szybko dodaje: – To tylko wróżenie z fusów. Na pewno drugi maraton w życiu, czyli Mont-Blanc, pobiegnę na tętno, skupię się na tym, żeby nie „polecieć” na początku zbyt szybko. I będę zadowolony z miejsc w dwudziestce.
– Mam na razie mizerne doświadczenie w startach za granicą i rywalizacji z mocnymi cudzoziemcami, może bym naliczył z 5 takich biegów – dodaje mieszkaniec Nielepic koło Zabierzowa. – Nikt nie będzie mnie tam znał, a ja nie będę czuł żadnej presji. To może pomóc. Trzy lata temu w Szczawnicy, jak były eliminacje do kadry na ME w „anglosasie”, też nikt mnie jeszcze nie znał, a wywalczyłem 3 miejsce i pojechałem do Włoch – śmieje się. – Mam nadzieję, że pod Mont-Blanc będzie tak samo i też pokażę się z najlepszej strony – mówi z nadzieją Krzysztof Bodurka. – Cieszę się bardzo, bo będę miał okazję zmierzyć siły z naprawdę świetnymi rywalami i zobaczyć, w jakim miejscu się znajduję.
Piotr Falkowski