Biegać można nie tylko po ubitej drodze, na jednej wysokości i w komfortowych warunkach. Krakowianie udowadniają, że wyjątkową sympatią darzą również te trudne trasy, które nadają bieganiu innego wymiaru, a samym biegaczom dodają sporą dawkę adrenaliny i endorfin. Już w najbliższą niedzielę, 5 marca, odbędzie się wyjątkowy bieg – finał jubileuszowej, piątej edycji Grand Prix Krakowa w Biegach Górskich.
– Spodziewamy się przynajmniej 800 osób – powiedział nam Włodzimierz Dyzio, kierownik sekcji biegów na orientację klubu WKS Wawel Kraków, organizator imprezy. – Tyle osób wykupiło karnety, ale zdajemy sobie sprawę, że frekwencja może być większa. Pogoda zapowiada się świetna, więc będą dobre warunki do biegania – dodał.
Faktycznie temperatura w niedzielne popołudnie ma sięgać nawet 16 stopni. Dzięki temu ścieżki, zwłaszcza te strome, będą suche, a sam bieg przyjemniejszy. Organizatorzy cieszą się, że dzięki nie powtórzy się sytuacja z poprzedniego biegu, kiedy trasa była tak mocno oblodzona, że narażała biegaczy na liczne upadki. Nie pozwalała też na osiąganie najlepszych czasów. Dlatego niedzielne zawody będą idealną okazją do ostatecznego zmierzenia się ze znanymi sobie szlakami i zimowymi rekordami.
– Chcieliśmy stworzyć okazję do sprawdzenia swojej formy i przygotowania się do sezonu letniego – tak wybór zimowej pory na organizację cyklu Grand Prix Krakowa w Biegach Górskich wytłumaczył Dyzio. – Wyszliśmy z założenia, że w zimie nie chodzi o to, żeby się ścigać, ale żeby sprawdzić się w trudnych warunkach, a takie panują w Lasku Wolskim, gdzie suma podbiegów na naszej najdłuższej trasie, 23-kilometrowej, to jest ponad 900 metrów. To tak, jakby ktoś z Kuźnic wybiegł na Kasprowy Wierch.
Zawodników straszą lub kuszą nie tylko ciężkie podbiegi, ale również wygląd tras, które nie przebiegają jedynie po asfaltowych i równych ścieżkach, ale wiodą przez las, często trudnymi szlakami. Największe wyzwania stoją oczywiście przed tymi biegaczami, którzy startują na najdłuższym dystansie „Hardej Dwudziestce Trójce” (23,2 km). Mniej zaprawieni w bojach z górami zawodnicy wybierają „Ambitną Jedenastkę” (11,6km) lub „Tradycyjną Piątkę” (5,7 km).
Sprinterzy sprawdzają się głównie w „Przyjaznej Trójce” (3,7 km) – na tej trasie startuje również nordic walking.
Niespodzianek w czasie finału nie będzie, przynajmniej tak zapowiadają organizatorzy. Tradycyjnie nagrodzone zostaną najlepsze trójki danego biegu w kategoriach OPEN i wiekowych, a także najlepsi biegacze całego cyklu – to wyjątkowa nagroda za nieodpuszczanie treningów nawet zimą.
Przyjemność będzie jeszcze jedna – wszystkie osoby, które ukończyły przynajmniej 4 z 5 biegów otrzymają pamiątkowy medal. Wśród uczestników rozlosowane zostaną również nagrody rzeczowe w postaci sprzętu sportowego. - Największą niespodzianką będzie wiosenna pogoda na zimowym biegu – powiedział Dyzio.
Jeżeli ktoś jeszcze ma ochotę wybrać się na biegową wycieczkę przez Lasek Wolski, organizatorzy cały czas przyjmują zgłoszenia. Za trasę „Przyjaznej Trójki” zapłacimy 25zł, pięcio- i jedenastokilometrowa trasa to już koszt 30zł, a na „Hardą Dwudziestkę Trójkę” wydamy 40 złotych. To jednak kwoty za płatność przed dniem biegu. W dniu zawodów wszystkie ceny idą w górę o 20zł.
Relacja i galeria zdjęć z biegu jeszcze w niedzielę.
JP