Kamil Leśniak o 6. miejscu na Maderze: „Mogło być lepiej”

  • Festiwal biegowy

Kamil Leśniak był jedynym polskim uczestnikiem Madera Ultra-Trail, który decyzją organizatorów znalazł się w elicie biegu. Wrażenie zrobił na nich przede wszystkim młody wiek polskiego ultramaratończyka i jego dotychczasowe wyniki. Na nim samym wrażenie zrobiły zaś góry i piękna Madera.

Zapytaliśmy szóstego zawodnika MIUT jak wyglądał jego pierwszy start w sezonie ultra i co radziłby zainteresowanym udziałem w przyszłorocznej edycji imprezy.

Na Maderę poleciałeś kilka dni przed startem, żeby poznać fragmenty trasy. Co okazało się największym zaskoczeniem na pierwszym treningu w nowym miejscu?

Kamil Leśniak: Góry. Przewyższenia na tej wyspie zrobiły na mnie wrażenie. Najwyższy szczyt ma tam ponad 1800m wysokości. Konsekwencją tych wysokości były ostre zbiegi i podbiegi.

Przed wylotem byłeś pełen obaw i jednocześnie nadziei na dobry wynik. Czy po tym pierwszym zetknięciu z górami obawy pozostały?

Sporo o trasie i jej trudnych elementach opowiedział mi organizator. Z jego wyjaśnień i moich własnych obserwacji wynikało, że będzie ciężko. Na trasie jest dużo schodków, co chyba mogę uznać za nietypowe w biegach górskich. Te schody sprawiły również problemy innym zawodnikom.

W dniu startu to jednak nie góry i nie te schody okazały się największym problemem...

No tak, właściwie od samego startu miałem problemy żołądkowe. Nie mogłem nic jeść. Organizm niczego nie przyjmował. Udało mi się zjeść pomarańczę, ale przy każdej próbie posilenia się czymś bardziej kalorycznym np. batonikiem energetycznym, reagowałem odruchem wymiotnym. Wiedziałem, że to może się okazać „gwoździem do trumny”. Przede mną było kilkanaście godzin biegu, a ja zjadłem tylko tę jedną pomarańczę. To nie było dobre. Sądzę, że właśnie przez to miałem problemy na podbiegach. Robiłem je tempem turystycznym.

To chyba trochę demotywowało...

Zdecydowanie. Doganiali mnie na tych podbiegach uczestnicy innych tras. Spacerujący na trasie turyści, szli w podobnym tempie do mojego. Po prostu nie miałem siły, żeby z tym walczyć. Natomiast dobrze sobie radziłem na zbiegach. Pewnie dlatego, że nie wymagały siły. Wystarczyło puścił luźno nogi. Zbiegi były tak strome, że właściwie się z nich spadało, a nie zbiegało.

Wszystkie te problemy nie przeszkodziły w walce o miejsce w czołówce...

Na Maderę przyjechałem po jak najlepsze miejsce i walczyłem o nie od początku. Od drugiego punktu kontrolnego byłem już w pierwszej dziesiątce. Miałem świadomość, że innym, także tym przede mną, też jest ciężko. To była trudna, techniczna trasa, a na takiej przecież wszystko może się zdarzyć. Inni zawodnicy też mogą mieć kryzysy, myśleć o zejściu z trasy. Uważam, że aż do mety, nie wolno się poddawać. Wystarczyło robić swoje, napierać, nie dać się żadnemu kryzysowi i można było mieć nadzieję na dobry wynik. Na zbiegach zyskiwałem, a te ostatnie kilometry to był przede wszystkim zbieg. Ostatnie 6 km to był przypływ nowej energii, odżyłem i postanowiłem jeszcze powalczyć i udało mi wyprzedzić kolejne 3 osoby.

Można więc śmiało powiedzieć, że plan został zrealizowany w 100%. Miejsce w pierwszej dziesiątce i zwycięstwo w kategorii.

Tak, zrealizowałem wszystko, co sobie zaplanowałem. Jednak muszę zaznaczyć, że w kategorii.... nie powalczyłem. Okazało się, że tylko ja zdecydowałem się na tak trudny bieg ultra w tym wieku. Młode osoby biorą udział w ultra, ale często traktują to jako przygodę. Ultra przychodzi z wiekiem. Głównym celem było „Top 10” i z tego się najbardziej cieszę, zwłaszcza że stawka zawodników z elity była mocna.

Jestem też zaskoczony rezultatami, jakie przyniósł mój trening. Mimo, że nie było w nim gór, że zaczął się wcześniej niż planowałem, że kilometraż był niewystarczający, to jednak miało to przełożenie na dystans ultra.

Jak oceniasz organizację tych zawodów?

Bardzo dobrze. Impreza, która współpracuje z UTWT musi mieć wypracowane jakieś standardy. Nie może sobie pozwolić na jakieś błędy organizacyjne. Oprócz tego pozytywne wrażenie zrobiły na mnie starania organizatorów, by pokazać tradycje Madery, np. wino podczas dekoracji, regionalne produkty. No i wyspa sama w sobie, to nietypowe miejsce na biegi ultra.

Na co powinni się przygotować uczestnicy przyszłorocznego MIUT? Co powinni wiedzieć, o tym biegu?

Na pewno trzeba trenować podbiegi i warto zabrać ze sobą kijki. One mogą pomóc na tak technicznej trasie. Trudno mi jednak coś doradzić w zakresie jedzenia i optymalnego wyposażenia plecaka. Ze względu na swoje problemy, nie wykorzystałem swoich zapasów i nie zwracałem również uwagi na zaopatrzenie punktów żywieniowych. Mogę tylko powiedzieć, że w moim przypadku sprawdził się tamtejszy system lewad (kanały irygacyjne). Korzystałem z wody z tych kanałów.

Prawdopodobnie już za rok Madera Ultra Trail, będzie pełnoprawnym członkiem UTWT i punkty zdobyte na tej trasie będą się liczyły w klasyfikacji generalnej cyklu. Wybierasz się ponownie na Maderę?

Jeśli tylko będę miał na to środki finansowe lub jakąś możliwość wyjazdu to na pewno tak. Mam poczucie, że chociaż dobrze mi poszło, to mogło być lepiej i chciałbym to poprawić. Jeśli nie za rok, to w dalszej perspektywie, ale na pewno chciałbym tam jeszcze wystartować.

Rozmawiała Ilona Berezowska