Ta informacja spadła na fanów biegania jak grom z jasnego nieba. Karolina Jarzyńska, najlepsza obecnie polska maratonka spodziewa się dziecka! Czy to oznacza koniec kariery sportowej naszej biegaczki? – Obiecuję, że jeśli zdrowie pozwoli to w przyszłym roku powalczę o kwalifikację olimpijską. Moim celem sportowym jest Rio – mówi naszemu portalowi lekkoatletka, która już niedługo zmieni również stan cywilny. Jej wybrankiem jest trener Zbigniew Nadolski. Gratulacje!
Kiedy rozmawialiśmy pod koniec ubiegłego roku mówiła Pani o wielkich nadziejach związanych z nadchodzącym sezonem. Na początku miała być Osaka, później DOZ Maraton Łódzki z PZU, mówiło się o rekordzie Polski. A tu taka niespodzianka…
Ale jaka fantastyczna! Dla mnie to największa radość jaką kiedykolwiek przeżyłam! Śmieję się, że te wszystkie emocje związane z Mistrzostwami Świata czy Igrzyskami Olimpijskimi są niczym w porównaniu do tego co teraz czuję.
To będzie chłopiec, czy dziewczynka. Ma Pani już pomysł na imię?
Badania mówią, że urodzę córkę. Ale wiadomo, że różnie to z tym bywa. O imieniu jeszcze nie rozmawialiśmy. Na to jest jeszcze za wcześnie. Najważniejsze żeby dziecko było zdrowe, dlatego koncentruję się na higienicznym, zdrowym trybie życia.
Jak się Pani czuje?
Na razie fantastycznie. Nie przychodzę żadnych typowych dla ciąży dolegliwości. Oby tak dalej.
Musiała Pani zrezygnować z biegania?
Mój lekarz, który jest biegaczem amatorem stwierdził, że z punktu widzenia zdrowotnego byłoby to niewłaściwe. Przecież jestem od lat związana ze sportem i ze względu na ciążę nie powinnam aż tak zmieniać stylu życia. Dlatego biegam. Godzinę dziennie. Oczywiście nie jest to intensywny trening na najwyższych prędkościach. Na to organizm, by mi nie pozwolił.
Szybko się Pani męczy?
To niesamowite jak to wszystko działa. Zanim dowiedziałam się, że jestem w ciąży próbowałam trenować na normalnym, wysokim dla mnie poziomie. Jednak mimo ambicji, zaangażowania nie potrafiłam osiągać odpowiednich rezultatów. Po prostu mnie odcinało. Okazało się, że organizm sam, automatycznie się przestawił i wiedział co jest dobre, a co złe dla dziecka.
Już niedługo zostanie Pani mamą. Czy to oznacza koniec kariery sportowej?
Absolutnie nie. Ja cały czas wierzę, ba jestem tego pewna, że jeśli wszystko będzie dobrze ze zdrowiem to jeszcze powalczę o kwalifikację olimpijską. Jest przecież wiele przykładów moich koleżanek, wyczynowych biegaczek, które udowodniły, że przerwa spowodowana ciążą nie jest przeszkodą. Powiem więcej po urodzeniu wracały one do sportu jeszcze mocniejsze.
Kogo Pani ma na myśli?
To właśnie po urodzeniu dziecka Gosia Sobańska pobiła rekord Polski, a Paula Radcliffe rekord świata w maratonie. Tych przykładów jest bardzo, bardzo dużo. Jest choćby Amerykanka Kara Goucher, która zrobiła 2:25 w maratonie pięć miesięcy po rozwiązaniu. To wszystko pokazuje, że takie powroty – szczególnie w biegach długich, bo to mnie interesuje - są możliwe. I to jest wspaniałe.
Chce Pani pójść ich drogą?
Ja przez wiele lat nie odpuszczałam żadnej imprezy. Nie jestem zawodniczką podatną na kontuzje, a w dodatku bardzo ambitną dlatego ciągle byłam w kołowrotku startowym. Rozwijałam się, poprawiałam wyniki, ale z czasem zaczęłam zauważać, że cierpi na tym moje życie osobiste. Bo choć bieganie dało mi bardzo wiele, otworzyło mi drzwi na świat to również zabrało trochę prywatności. Czas to odzyskać.
Powrót może być łatwiejszy dzięki Zbigniewowi Nadolskiemu...
Cieszę się, że mam koło siebie osobę, która nie tylko mnie doskonale zna, ale fantastycznie wspiera. Dlatego jestem pewna, że wrócę jeszcze mocniejsza. Być może będzie to Łódź w 2016. Kiedy dowiedziałam się o nowej szybszej trasie to aż mnie serce zakłuło.
Wychodzi na to, że przerwa zawiązana z macierzyństwem może przyczynić się do lepszej formy sportowej?
Trenując bez przerwy przez 8-9 lat pojawiło się u mnie lekkie wypalenie. Tego było po prostu za dużo. Start za startem, impreza za imprezą. W pewnym momenty zaczęłam się zastanawiać, czy to jeszcze mnie bawi. Byłam po prostu zmęczona. Czasami kontuzje, które są wpisane w karierę sportowca powodują, że kariera się przedłuża. Są przerwy, organizm odpocznie i można znowu startować. U mnie tego nie było. Dodatkowo pojawiło się zniechęcenie związane z zeszłorocznymi Mistrzostwami Europy.
Rzeczywiście nie były one dla Pani udane...
Byłam po nich troszeczkę zdegustowana, a na pewno zmęczona i rozczarowana. Zadawałam sobie pytanie, czy to wszystko w ogóle mam sens, skora jestem tak daleko. Może lepiej zająć się czymś innym.
Teraz jest inaczej?
Ta przerwa spowodowała, że po raz pierwszy od kilku lat wychodzenie na trening sprawia mi niebywałą radość. Tego mi wcześniej brakowało. Byłam pod ciągłą presją, którą oczywiście sama sobie narzucałam. Żyłam ciągle w takim kieracie. Musiałam zrobić każdy trening w określonym czasie, zjeść takie a nie inne śniadanie, położyć się o wyznaczonej porze. Dodatkowo pomimo tego, że coś w sporcie osiągnęłam miałam poczucie, że to jest ciągle za mało. Nie było w tym spełnienia. Teraz czuję jak odżywam. Trochę wyluzowałam i myślę, że ta przerwa odbije się z pożytkiem zarówno na mojej formie fizycznej jak i mentalnej.
A nie ma obawy, że po macierzyństwie nie będzie już chciała Pani wrócić do reżimu treningowego?
Spokojnie, sportowo mam jeszcze coś do udowodnienia. Ale sobie nikomu innemu. Wierzę, że mogę jeszcze dużo osiągnąć. Przecież wszystkie moje rekordy życiowe były nabiegane w trudnych warunkach. Jakoś do tej pory nie miałam szczęścia do idealnych zawody. A to bieg był za wolny i musiałam ciągnąć całą stawkę, a to trasa niesprzyjająca poprawianiu wyników. Cieszę się, że mimo tych przeciwności losu tyle osiągnęłam. I czuję, że ciągle są rezerwy. Przecież w półmaratonie wielokrotnie powinnam pobiec poniżej 1:10.
Ale sportowym celem nr 1 jest Rio?
Wielu uważa, że nie zdążę. Ale obiecuję, że jeśli zdrowie pozwoli to dam radę.
Czy to będzie ukoronowanie kariery?
Jeszcze pół roku temu tak sobie myślałam. Obiecałam sobie, że skończę przygodę ze sportem wtedy gdy będę na szczycie. Nie jako zawodniczka wymęczona, bez wyników. Takie przedłużanie na siłę kariery nie jest w moim stylu. Nigdy tego nie zrobię. Parafrazując Perfect, trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść.
Czyli w 2016 r. to będzie koniec?
Teraz trochę inaczej na to patrzę. Przerwa na macierzyństwo może spowoduje, że będę mogła przedłużyć nieco karierę sportową. Przecież jeszcze w wieku 38 - 39 lat można biegać bardzo szybko. Takich przykładów jest bardzo dużo. Ale na razie nie wybiegam tak daleko w przyszłość. W tej chwili najważniejsze dla mnie jest dziecko. W drugiej kolejności Rio.
Wszystkiego najlepszego dla Pani, córki i - niebawem - męża!
Rozmawiał Maciej Gelberg