Kenia walczy z dopingiem i zawiesza działalność dwóch agencji menadżerskich

 

W Kenii na pół roku została zawieszona działalność dwóch czołowych światowych agencji menadżerskich. Chodzi o holenderski  „Volare Sport” i włoskie „Rosa & Associati”. Decyzja kenijskiej federacji lekkoatletycznej jest związana z licznymi przypadkami dopingu wśród rodzimych biegaczy. Prowadzone obecnie śledztwo ma wykazać na ile menadżerowie mieli wpływa na to naganne zjawisko.

Przypomnijmy, w ciągu ostatnich dwóch lat aż 36 kenijskich biegaczy zostało oskarżonych o niedozwolone wspomaganie. Były wśród nich prawdziwe gwiazdy lekkoatletyki z Ritą Jeptoo na czele, która została ostatnio zdyskwalifikowana na dwa lata za przyjmowanie erytropoetyny (EPO).

Od początku afery, władze rodzimej federacji sugerowały, że częściowo odpowiedzialni za wpadki dopingowe są zagraniczni menadżerowie. To oni – choć nie tylko - mieli demoralizować sportowców i mamiąc wizją łatwych pieniędzy pchać ich na ścieżkę przestępstwa. – W wielu raportach wprost wskazuje się na agentów, lekarzy i farmaceutów – powiedział szef kenijskiej federacji lekkoatletycznej Isaiah Kiplagat. - Wiemy, że to skomplikowana sprawa, ale chcemy sobie z tym poradzić – dodał.

Czy to się uda, czas pokaże. Na razie nie postawiono nikomu formalnych zarzutów. Faktem jest jednak, że to właśnie agencja Rosa & Associati reprezentowała interesy Rity Jeptoo. Z drugiej strony jej trener Claudio Berardell, który współpracuje z Federico Rosa zarzekał się, że nie miał nic wspólnego z dopingiem, a afera związana z kenijska biegaczką była dla niego wielkim szokiem. Za wiarygodnością Włocha przemawia fakt, że przy dwóch poprzednich aferach dopingowych w jego grupie okazywało się, że podejrzani biegacze działali samodzielnie.

Na razie zawieszenie działalności „Volare Sport” i „Rosa & Associati” w Kenii spotkało się z oburzeniem biegaczy. Współpracujący z włoską grupą mistrz olimpijski i dwukrotny mistrz świata na 1500m Asbel Kiprop - który w przeszłości wzywał do stanowczych działań w walce z dopingiem - powiedział, że ta decyzja może zrujnować mu sezon.

- Nie uznajemy decyzji podjętej przez AK (kenijska federacja lekkoatletyczna – red). To ekstremalny krok, który może wstrząsnąć całą kenijska lekkoatletyką – napisali z kolei we wspólnym oświadczeniu inni czołowi sportowcy z byłym rekordzistą świata w maratonie Wilsonem Kipsangiem na czele.

Biegacze obawiają się, że zawieszenie działalności dwóch agencji wpłynie negatywnie na ich przygotowania do startów nie tylko w mitingach Diamentowej Ligii, ale przede wszystkim na sierpniowych mistrzostwach świata w Pekinie.

Sportowców nie uspakajają zapewnienia Isaiaha Kiplagata, że z ramienia federacji wyznaczona zostanie osoba do prowadzenie spraw, którymi do tej pory zajmowali się zagraniczni menadżerowie.

 - Nasze umowy są nadal ważne i pozostaną w mocy – powiedział Kipsang.  Jeśli AK nie jest w stanie zarządzać  dwudziestoma zawodnikami w drużynie narodowej, to  w jaki sposób uda im się to z 250 z agencji Volare i dr Rosa – powiedział Kipsang. Jego zdaniem AK nie ma ani wiedzy ani doświadczenia, by reprezentować biegaczy. - Są sprawy poufne między sportowcem i menedżerem, których nie możemy omówić z kenijską federacją lekkoatletyczną – stwierdził były rekordzista świata w maratonie.

Na razie zarówno przedstawiciele „Volare Sport” jak i „Rosa & Associati” nie komentują sprawy.

Źródła: www.afp.com, www.bbc.com, in.reuters.com

MGEL