Kilkudziesięciu kenijskich sportowców wtargnęło w poniedziałek rano do siedziby krajowej federacji lekkoatletycznej domagając się ustąpienia ze stanowiska prezydenta organizacji Isaiaha Kiplagata oraz jego zastępcy Davida Okeya.
Zawodnicy zajmując w Nairobi siedzibę federacji chcieli zaprotestować przeciwko nieudolnej walce z dopingiem władz związku. Zaniepokoiły ich też pojawiające się w mediach podejrzenia, że przy podpisaniu umowy z Nike trzech działacze z Kiplagatem na czele dopuściło się korupcji przyjmując blisko 700 tys. dolarów.
Sportowcy obawiają się, że jeśli nie nastąpią radykalne zmiany kenijska federacja może zostać zawieszona, a oni nie będą mogli wystartować na Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. O takim niebezpieczeństwie wspomniał niedawno sam Kipchoge Keino, szef Kenijskiego Komitetu Olimpijskiego. - Światowa Agencja Antydopingowa poważnie rozważa czy nie rekomendować wykluczenie Kenii ze wszystkich rozgrywek międzynarodowych za brak podjęcia odpowiednich działań w kwestii dopingowej - powiedział
Protestujący wywiesili transparenty z napisami: „Isaiah Kiplagat i David Okeyo, wasz czas się skończył” oraz „Korupcja. Go Home”. Wsparł ich m.in. mistrz świata na 400m przez płotki Nicholas Bett, który napisał na facebooku: "Isaiah Kiplagat musi odejść, jesteśmy zmęczeni jego kierownictwem, potrzebujemy zmiany”.
Na razie Kiplagat nie zamierza rezygnować ze stanowiska. W rozmowie z BBC powiedział wręcz, że „poważni sportowcy trenują, bo nie mają czasu na demonstrację". Dodał też, że protest spowodował jedynie odwołanie spotkanie, które miało dotyczyć kwestii poruszanych przez protestujących.
MGEL