Kibic biegaczowi, biegacz kibicowi

Za nami 14. Poznań Maraton. Rekordowy, bo z rekordem frekwencji – bieg ukończyło 5678 osób. Na trasie nie zabrakło również kibiców, których przybywa z roku na rok (sam byłem jednym z nich). Ich obecność i żywiołowe reakcje naprawdę pomagają biegaczom. Sami biegacze też mogą zrobić wiele dla kibiców.

Kibicu – dopingując pomagasz!

Kibice z Poznania mają naprawdę fajne pomysły. Trąbki, bębny, garnki z pokrywkami to niektóre z wielu ich atrybutów. W tym roku było równie ciekawie. Było głośno, kolorowo, wesoło i sympatycznie. Ja, korzystając z roweru, przemieszczałem się i dopingowałem zawodników w różnych miejscach trasy.

Szczególnym miejscem były okolice 40 km. Choć tak blisko mety, jeszcze te 2 kilometry dla niektórych wydawały się być ogromnym dystansem. Duże zmęczenie, problemy ze skurczami… Dlatego właśnie tam doping był tak istotny. Kilka słów wsparcia, przybicie piątki i biegacz, który jeszcze chwilę temu szedł, zaczynał znowu truchtać. To bardzo ważne, że w tych chwilach biegacz czuł nasze wsparcie. A radość z tego, że komuś pomogliśmy, była bezcenna. Kilka takich chwil miałem szczęście przeżyć właśnie w Poznaniu. Zachęcam do powtarzania tego scenariusza w całej Polsce.

Zawodnicy, którzy stają na starcie, nie ważne czy jest to bieg na 1000 m czy maraton, potrzebują kibiców. Ich zmagania przy pustych trybunach i ulicach nigdy nie będą satysfakcjonowały tak jak podczas obecności tłumów, oklaskujących każdego zawodnika. Doping dla każdego ma zapewne ogromny wpływ mobilizujący, ale też czasem paraliżujący. Drugi przypadek często spotykany jest u zawodników startujących pierwszy raz na imprezie międzynarodowej – mistrzostwa świata, igrzyska olimpijskie. Oswojenie się z dopingiem kilkunastu tysięcy osób jest z pewnością wyzwaniem, ale również mobilizacją do zaprezentowania się z jak najlepszej strony.

Biegaczu – włącz się w zabawę, ale nie daj się ponieść emocjom

Każdy z nas - biegaczy amatorów, pragnie dobrze zaprezentować się np. w rodzinnej miejscowości. Szczególnymi momentami mobilizacji podczas zawodów będą miejsca gdzie mieszkamy lub trenujemy. Z reguły w obszarach, których poruszamy się na co dzień możemy liczyć na doping rodziny lub znajomych. Czekamy na ten moment od startu, a przed wbiegnięciem na ulicę, przy której mieszkamy prostujemy się, przyspieszamy. Chcemy się dobrze zaprezentować.

W tych momentach należy pamiętać, że być może to dopiero połowa dystansu jaki mamy zamiar pokonać. Siły, które trochę bezmyślnie wygospodarujemy na „naszej ulicy”, bardziej mogą się przydać na ostatnich kilometrach biegu. Choć doping najbliższych jest bardzo pomocny pamiętajmy, że mamy do pokonania kolejną część dystansu. Dlatego warto przemyśleć każde swoje posuniecie podczas zawodów i pamiętać, że doping pomaga, ale może też niechcący zaszkodzić.

Podczas zawodów ważnym momentem dla biegacza-amatora powinno być przybicie „piątki” z kibicami. Szczególnie dzieciom, które wystawiają ręce do zawodników. Taki kontakt może wpłynąć pozytywnie na małych kibiców i zachęcić ich do najprostszej formy ruchu jaką jest bieganie. Również uniesiona ręka lub kciuk do góry przebiegając obok kibiców, z pewnością pomoże zintegrować obie grupy i wynagrodzi dopingowanie. W końcu nie tylko zawodnicy bo także kibice tworzą imprezę…

Pamiętajmy, że niezależnie od tego czy biegniemy czy kibicujemy, cieszmy się i róbmy z tego wydarzenia święto. A emocje będą gwarantowane!

Grzegorz Urbańczyk

Absolwent Poznańskiej Akademii Wychowania Fizycznego na kierunku Organizacja i Zarządzanie Sportem. Biegacz z zamiłowania, uczestnik biegów od 3 km do maratonu. Biega od ponad 7 lat. Założyciel sekcji lekkoatletycznej UKS Pionier we wsi Kleszczewo koło Poznania. Organizator imprez biegowych w regionie. Instruktor lekkoatletyki, Nordic Walking, ratownik WOPR. Zdobywca Korony Maratonów Polskich w 2008 r. Choć jego pasją jest bieganie interesuje się różnymi formami aktywności fizycznej.