Kilian Jornet już w Katmandu. Niedługo próba ustanowienia rekordu

Dwa dni po zakończeniu swoich obowiązków organizatora i fotografa na trasie Tromso Skyrace, Kilian Jornet wylądował w Katmandu, gdzie rozpoczął aklimatyzację przed najtrudniejszym etapem swojego projektu Summits of My Life. Na razie przebywa w dolinie Langtang. Z tym miejscem jest również związany emocjonalnie. To tu zamierza postawić 116 domów dla ludzi, którzy ucierpieli w trzęsieniu ziemi. Stąd wyruszy w dalszą drogę do Lhasy, a później już na szczyt Mont Everestu.

W skyrunningowej wyprawie towarzyszą mu zaledwie 4 osoby, wśród których znalazł się Jordi Tosas, doświadczony alpinista, autor nowej drogi na Palung Ri i własnego wariantu „drogi japońskiej” na Jannu. Tosas jest też specjalistą biegów górskich. W przyszłorocznej edycji Ultra Fiord to właśnie on będzie odpowiadał za trasę. W ekipie jest również Jordi Corominas, uczestnik m.in. wyprawy na K2 i na Dhaulagiri.

Mimo powszechnie znanych osiągnięć Kiliana Jorneta w górskim bieganiu, jego doświadczenie kończy się na wysokości 7000m. Co będzie dalej, pozostaje tajemnicą i dla niego i dla ekipy, dlatego właśnie Mont Everest jest najtrudniejszym i najbardziej nieprzewidywalnym elementem całego projektu. Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że zdobywanie góry ma się odbyć w biegowym stylu „na lekko” i co więcej, w stylu alpejskim na jeden raz bez wracania do obozów. Sposób rekordowego biegu na najwyższy szczyt w Himalajach, sam w sobie jest już nowatorski.

Na Evereście nie kończy się sezon Jorneta, który planuje jeszcze start w Ultra Pirineu, zaś do zakończenia projektu pozostanie mu jeszcze Elbrus. Wprawdzie to właśnie Everest miał być zwieńczeniem Summits of My Life, ale próba rekordowego zdobycia Elbrusa okazała się nieudana. Katalończyk wspierany przez Vitalija Szkieła, musiał przerwać bieg z powodu warunków pogodowych.

Summits of My Life – strona projektu

IB