London Marathon i zarządzająca nim organizacja London Marathon Events kończą pewną epokę. Po ponad 30 latach współpracy swoje odejście ze stanowiska konsultanta ogłosił David Bedford. To właśnie on odpowiadał za obecność na trasie maratonu gwiazd pierwszego formatu. Przed 12 lat był także dyrektorem biegu.
Zanim Bedford związał się z londyńskim maratonem, był biegaczem. Święcił triumfy na bieżni. Jego specjalizacją były biegi na 10 000m. Na tym dystansie w 1973 r. został rekordzistą świata z wynikiem 27:30:80. Rok wcześniej zajął szóste miejsce w olimpijskim finale w Monachium. W latach 70. należały do niego rekordy Wielkiej Brytanii na wszystkich dystansach od 2 000 do 10 000 m.
Bedford nie był maratończykiem, ale ukończył pierwszą edycję London Marathon w 1981r.. Okoliczności, w jakich to zrobił , do dzisiaj krążą wśród biegaczy w formie anegdoty. Decyzja o udziale w biegu zapadła podczas… suto zakrapianej nocy w jednym z pubów. Alkohol i wyzwanie rzucone przez jednego z jego przyjaciół wystarczyły, by Bedford podjął rękawicę. Wyszedł z pubu, zadzwonił nad ranem do dyrektora biegu i załatwił sobie miejsce wśród startujących. Po nieprzespanej, imprezowej nocy, w drodze na start zatrzymał się jeszcze na... porcję na curry.
Dystans półmaratonu minął bez większych problemów, później to właśnie curry zaważyło na biegu. Mimo problemów żołądkowych, Bedford przekroczył linię mety wśród 6 255 finiszerów. Trzy lata później związał się z organizacją biegu już w innej roli.
Przyczyny jego rezygnacji są nieznane. Wiadomo jednak, że nie odchodzi na emeryturę.
IB
fot. Virgin Money London Marathon