Gdy 31-letni brytyjski żołnierz umarł na trasie London Marathon, jego przyjaciele obiecali, że dokończą to, czego nie on nie mógł już dokończyć. Postanowili, że pobiegną za niego 3,2 mile, bo właśnie tyle zabrakło do mety, gdy Dave Seath stracił przytomność.
Zobowiązali się również do kontynuowania zbiórki pieniędzy dla Help for Heroes. To dla tej organizacji charytatywnej Dave Seath, weteran z Afganistanu wystartował w biegu. Nie dobiegł do mety, a przyjaciele i żołnierze z jego regimentu zrobią to zaraz po pogrzebie swojego kolegi.
Tymczasem śmierć Dave’a poruszyła biegaczy. Idea przebiegnięcie brakujących kilometrów stała się popularnym sposobem wyrażenia żalu po śmierci maratończyka.
We are devastated by the news of Captain David Seath. Our thoughts are with his family, his regiment & his friends. pic.twitter.com/zelzvCe9qV
— Help for Heroes (@HelpforHeroes) 25 kwietnia 2016
Od London Marathon minął już tydzień. Od 24 kwietnia codziennie ktoś kończy maraton Dave’a. Dystans 3,2 mil przebiegają biegacze podczas treningów indywidualnych i w czasie spotkań klubów biegowych. W jego imieniu pobiegły m.in. zawodniczki amerykańskiego klubu biegaczek Sole Sisters, a 3,2 mile stały się częścią biegów rozgrywanych w Wielkiej Brytanii.
W minioną niedzielę, pięciu uczestników brytyjskiego ultamaratonu z Brecon do Cardiff, przerwało bieg ok. 5 km przed metą, by brakujące kilometry Dave’s pokonać w koszulkach z jego zdjęciem. Ultramaratończycy zarejestrowali swoje 3,2 mile w serwisie Virtual Runner, która umożliwiał każdemu biegaczowi pokonanie tego dystansu w dowolnym miejscu i czasie w ciągu tygodnia od London Marathon. Uczestnicy wyzwania musieli przestawić przebieg swojej trasy udostępniając ślad z urządzenia GPS. Wpisowym na ten zdalny bieg była wpłata na fundację Help for Heroes.
Do wpłat nie trzeba było długo zachęcać. Już ponad 6000 osób wsparło rozpoczętą przez Dave’a Seatha zbiórkę. Wpłacili 99 718,71 funtów, przekraczając pierwotnie zaplanowany cel zbiórki o 2065%.
IB