Fejsbukowe posty współpracujących z Nike trenerów biegowych Kuby Wiśniewskiego i Mateusza Wyszomirskiego zelektryzowały w ostatnich dniach warszawskich biegaczy. „W środę odbędzie się ostatni trening Nike+ Run Club w Warszawie” – informował Kuba.
W odpowiedzi pojawiły się wyrazy żalu biegaczy i podziękowania za wspólne spotkania i treningi a jednocześnie – wiele wątpliwości. Ostatnie działania wielkiego koncernu produkującego sprzęt sportowy wywołały obawę, że Nike przestał poważnie traktować nasz rynek biegowy i – kolokwialnie mówiąc – „zwija się z Polski”.
Podrążyliśmy temat i... choć nikt nie chce udzielić oficjalnej informacji, wygląda na to, że wielbiciele butów i ubrań z charakterystyczną łyżwą mogą spać spokojnie. Potentat w dziedzinie biegowego sprzętu rzeczywiście wprowadził kilka zmian organizacyjnych, działania marketingowe w Europie Środkowej scentralizował i przeniósł do Berlina.
Biura Nike Polska w Warszawie jednak pozostały, a sprzedaż trwa i pozostaje na tym samym poziomie. Wygląda też na to, że koncern nie zamierza porzucać biegaczy trenujących pod jego egidą.
– Projekt Nike+ Run Club rzeczywiście się zakończył, ale w jego miejsce na pewno pojawi się coś nowego dla biegaczy w Polsce – zapewnia współpracujący od lat z firmą biegacz i trener Kuba Wiśniewski, head coach (czyli „szef wszystkich szefów”) projektu NRC. – Mam nadzieję, że niedługo znów zaprosimy miłośników biegania do współpracy i sportowej zabawy – deklaruje.
Nike+ Run Club był (a właściwie ciągle jest, bo w niektórych krajach wciąż działa) programem globalnym. Wystartował w kilkunastu miastach świata na przełomie lat 2014/15, a w końcu wakacji 2015 r. dołączyło ponad 30 kolejnych lokalizacji, w tym Polska, a konkretnie Warszawa.
Cykliczne treningi dla biegaczy-amatorów odbywały się w sumie w 45 lokalizacjach, nie tylko w Stanach Zjednoczonych i Europie (w naszym rejonie także Berlin, Budapeszt, Praga i Wiedeń), ale też bardziej egzotycznych jak Bangkok w Tajlandii, indyjskie New Delhi czy miasta australijskie.
– Treningi były bezpłatne i ogólnodostępne, ale nastawione nie na masowość, a jakość usług świadczonych biegaczom – opowiada trener Kuba Wiśniewski, który od początku odpowiadał za całość projektu. – Nasza zasada brzmiała: „Nie biegamy razem, tylko razem trenujemy” i jestem dumny, że udało się ją zrealizować.
Na każdy trening były zapisy, tak żeby uczestników nie było zbyt wielu. – Staraliśmy się, aby każdy z trenerów, „Pacerów”, opiekował się grupą nie większą niż 20 osób. Grupy były dostosowane do poziomu i możliwości biegaczy, a pracowali z nimi najlepsi trenerzy w Warszawie, nie boję się tak powiedzieć – zapewnia Kuba Wiśniewski.
– Wraz ze mną nad wszystkim czuwali znany maratończyk Mariusz Giżyński oraz Magda Wierzbicka, trenerka i fizjoterapeutka, a najtrudniejsze zadanie, czyli bezpośrednią pracę biegowo-treningową z uczestnikami, wykonywała grupa 12 Pacerów.
– To w większości byli lub obecni sportowcy wyczynowi, np. najlepszy polski triatlonista Łukasz Kalaszczyński, Kasia Dziwosz, Mariola Ślusarczyk, Jacek Wichowski czy Mateusz Wyszomirski. Jestem naprawdę bardzo dumny z tego zespołu – mówi Wiśniewski i opowiada jak były zorganizowane treningi Nike+ Run Clubu.
– Zajęcia były różnego rodzaju, kierowane do różnego grona biegaczy. H.I.T. (High Intensity Training) to były bieganie i bardzo intensywne ćwiczenia okołobiegowe w sali. RSG (Ready Steady Go) kierowaliśmy do biegaczy początkujących lub wracających do sportu po przerwie. Long Run to bieg długi 12-30 km w tempie dostosowanym do grup. No i Speed Run, tak jak ostatni, środowy trening N+RC – trening tempowy na bieżni , odcinki, szybkość, praca interwałowa. Do tego celu „reaktywowaliśmy” stadion Skry i to był strzał w dziesiątkę.
– Na każdym treningu biegacze mieli do dyspozycji napoje i posiłek, mogli zostawić rzeczy w strzeżonym depozycie. Organizowaliśmy też różne atrakcje dodatkowe: "dziewczyńskie poranki" (zajęcia wyłącznie dla kobiet), spotkania z „ciekawymi ludźmi”, pogadanki instruktażowe, wspólne oglądanie „Breaking2”, czyli próby przebiegnięcia maratonu poniżej 2 godzin.
– Projekt Nike+ Run Club naprawdę wypalił, był znakomitą, bardzo udaną kontynuacją dawnych „Ścieżek Biegowych Nike” i „Klubu Biegacza”. Warszawska edycja była jedną z najlepszych w świecie pod katem jakości i formy.
– Wszystko, co dobre, kiedyś się kończy (jak przed laty Run Warsaw), ale w to miejsce pojawiają się nowe inicjatywy, biegacze mają też do dyspozycji unowocześnioną aplikację Nike+ Run Club, która pomaga w indywidualnej organizacji treningów. Myślę też, że niedługo znów spotkamy się na treningach na biegowych ścieżkach – zapewnia Kuba Wiśniewski.
Piotr Falkowski
zdjęcia: materiały Nike+ Run Club