W sobotę po dłuższej przerwie do rywalizacji wrócą uczestnicy Grand Prix Warszawy. W Lesie Kabackim rozegrany zostanie piąty z siedmiu etapów rozgrywany w ramach cyklu.
Po raz ostatni uczestnicy Grand Prix Warszawy zebrali się w okolicach zajezdni technicznej metra na Kabatach w połowie kwietnia. Od tamtego czasu minęło prawie pięć miesięcy. Po nieco dłuższej niż wakacyjnej przerwie, uczestnicy znów staną w szranki, aby walczyć o punkty w klasyfikacji generalnej stołecznego cyklu.
- Trochę już zdążyłam się stęsknić za uczestnikami Grand Prix. Impreza nie może być organizowana w okresie wakacyjnym na terenie rezerwatu przyrody. Szansa na pozwolenia istnieje jeszcze do końca kwietnia, później już z uzyskanie zgody jest problem - mówi Alicja Sakwa, koordynatorka cyklu.
Biegacze tradycyjnie zmierzą się z dystansem 10 km. Start dla wszystkich Pań, oraz zawodników którzy biegają dystans 10 km ponad 60 minut nastąpi godzinie 11:00. Dziesięć minut później na trasę wyruszą panowie. Organizatorzy liczą, że frekwencja dopisze.
- Mamy nadzieję, że frekwencja dopisze. Do tej pory zawsze mieliśmy w okolicach 300 osób. Zobaczymy czy ta przerwa jakoś wpłynęła na zainteresowanie. W weekend jest też wiele imprez. Biegacze mają wybór. Wszystko okaże się w dniu biegu - dodaje nasza rozmówczyni.
Ostatni bieg zwyciężył Artur Jabłoński z czasem 32:41. Było to jego trzecie zwycięstwo w tegorocznym cyklu Grand Prix Warszawy. Raz bieg zwyciężył Sebastian Polak. Wśród pań najlepsza była Ewelina Pisarek z rezultatem 39:27.
Biuro zawodów czynne będzie od godziny 9:30 i znajdować będzie się na tyłach jednego z hipermarketów na na końcu ul. K.E.N.
RZ