– Kraków zasługuje na wielkie święto biegania – mówił na inauguracji Krakowskich Spotkań Biegowych Krzystof Kowal, dyrektor 13. Cracovia Maratonu. I dotrzymał słowa. 8 biegów, 10 000 uczestników, niezliczona ilość atrakcji i inicjatyw towarzyszących. Kraków żył przez te trzy dni bieganiem.
Początek nie wyglądał jednak obiecująco. Przez ostatni tydzień Kraków, jak i cała południowa Polska, zalewany był obfitymi deszczami. Tymczasem trasy dwóch biegów planowo zostały poprowadzone po wizytówce Krakowa – Bulwary Wiślane to żelazny punkt każdego Cracovia Maraton. To tu tysiące kibiców, w krajobrazie Wawelu i Podgórza, zagrzewa masę biegaczy do walki na ostatnich kilometrach. To tu od Wisły wieje zazwyczaj ożywcza bryza, dająca siły na końcówce.
– Pogoda spłatała nam figla. To było gigantyczne wyzwanie organizacyjne. Szczęśliwie mieliśmy plan awaryjny na Bieg Nocny i Cracovia Maraton – opowiadał Jerzy Sasorski, rzecznik Zakładu Infrastruktury Sportowej, organizatora imprezy.
Pierwsza impreza Krakowskich Spotkań Biegowych - Bieg Nocny, miał mieć magiczną aurę, właśnie dzięki trasie poprowadzonej w sąsiedztwie oświetlonego Wawelu. – Bulwary są półtora metra pod wodą. Szkoda – opowiadali biegacze, którzy mimo pogody tłumnie zgromadzili się na Błoniach, by na przeprojektowanej trasie, zmierzyć się z dystansem 10 km.
Lejący przez cały piątek deszcz martwił też organizatorów. – Spodziewaliśmy się, że deszcz zatrzyma dużą część biegaczy w domach. Nic z tych rzeczy. Bieg Nocny zgromadził grubo ponad tysiąc osób – cieszył się Sasorski. Na trasie trzykrotnie okrążającej Błonia najszybszy był Andrzej Lachowski, a wśród kobiet Iga Kopiec.
Sobota to plan wypchany co do minuty od wczesnego poranka do późnego wieczora. Sygnał do startu dali... mistrzowie. Paweł Ochal wraz Olgą Kalendarową-Ochal najpierw poprowadzili krótki Bieg Śniadaniowy, a póżniej przez dobrą godziną cierpliwie odpowiadali na pytania debiutantów o tym, jak przygotować się do maratonu. Mimo mocno padającego deszczu z mistrzami pobiegło kilkadziesiąt osób.
Chwilę później krakowskie Błonia wypełnił... żółty kolor. Tradycyjnie już Radio RMF FM fundowało amatorom biegania trzy niezwykle ciekawe biegi – pierwszy, dla par, o dystansie dwóch kilometrów, drugi – dla rodzin – nieco krótszy – i wreszcie najważniejszy, Bieg Radia RMF FM. Na każdym z biegów, mimo deszczu, tłumy. – Rywalizacja jest drugorzędna - opowiadali na mecie biegacze. Rzeczywiście – biegi RMF FM to zabawa. Pary i rodziny biegały powiązane... smyczą! To wyjątkowe biegi na skalę krajową.
Sobota to też, już po raz dziewiąty, Minimaraton im. Piotrka Gładkiego - osoby dla Cracovia Maraton wyjąkowej. Bieg upamiętniający zwycięzcę maratonu prowadzi po pętli dookoła Błoń na dystansie 1/10 maraton - 4,2 kilometrów.
W punkt 16:00 wystartował ostatni sportowy akcent tego dnia - Maraton na Rolkach. Ciężki, trudny i śliski, bo na mokrej nawierzchni i z mocnym wiatrem. Rywalizacja przebiegła pod dyktando duetu Wojciech Baran i Bartosz Chojnacki, którzy – nie mogąc roztrzygnąć na trasie losów pierwszego miejsca – na kilkadziesiąt metrów przed metą zjechali się i wspólnie przekroczyli metę. Dowód wielkiego ducha sportu i zdrowej rywalizacji.
Sobotni wieczór to tradycyjnie już Pasta Party dla masy maratończyków, wielka wioska EXPO oraz odbieranie pakietów startowych.
Niedziela to kulminacja i najważniejszy punkt programu - Cracovia Maraton. – Jak za pociągnięciem magicznej różdżki chmury rozstąpiły się i dla tysięcy biegaczy nad Krakowem zawisło piękne słońce – barwnie opisywał początek tego dnia Tomasz Zimoch, speaker zawodów i znany dziennikarz radiowy. Cały weekend z nieba lał deszcz, niedzielny poranek stał jednak pod znakiem pięknego słońca i przyjemnej temperatury.
Dla grona prawie 5,5 tysiąca biegaczy ten dzień pod wieloma względami był wyjątkowy. – Po wielu latach wracamy ze startem na płytę Rynku Głównego. Biegacze o to pytali od lat. W końcu podjęliśmy to wyzwanie – opisywał Sasorski, dodając, że wiązało się to z wielkim ryzykiem – prawie 6 000 biegaczy i całej infrastruktury na rynku wymagało logistycznej ekwilibrystyki.
Biegacze wystartowali i finiszowali na płycie Rynku, ale to nie jedyna nowość. Trasa, ze względu na remonty, została kompaktowo upchnięta w śródmieściu na dwóch pętlach. Ta ryzykowna decyzja spotkała się z zadowoleniem i entuzjazmem biegaczy. – Ciekawa, prowadząca przez wiele różnych miejsc, z widokiem na najpiękniejsze miejsca w Krakowie, bez nużących długich prostych – opowiadał Krzysiek, uczestnik Cracovia Maraton od ponad 10 lat. Wtórowało mu wiele innych biegaczek i biegaczy.
Zwycięzcami zostali Kenijczycy: Elizabeth Jeruiyot Chemweno i Edwin Kirui. – Wygrali Krakowianie i wygrali biegacze – podsumowywał imprezę Krzysztof Kowal, gdy po ponad 6 godzinach na metę wbiegali ostatni biegacze. – Spotykamy się za rok. Do zobaczenia! – dodał szef Cracovia Maratonu, jeszcze nieoficjalnie zapowiadając, że lokalizacja startu i mety na Rynku pozostanie.
AB