Lance Armstrong, były kolarz ukarany za doping całkowitym zakazem startów w zorganizowanych pod auspicjami oficjalnych instytucji imprezach sportowych, nie kryje zainteresowania udziałem w biegach terenowych i utramaratonach. Niestety w jego sytuacji nie jest to takie proste. Gdy ukończył 35-kilometrowy bieg w Kalifornii, został skrytykowany przez takich zawodników jak m.in. Sage Canaday, uczestnika weekendowego Western States 100 (11. miejsce z czasem 17:16:00).
O udziale w tym samym biegu marzył również Lance Armstrong, a nawet zapisał się na jeden z czterech oficjalnych treningów przed WSER. Przebiegł w nich ok. 30 km. O starcie w samym WSER nie było jednak mowy, bo to bieg odbywający się z udziałem anty-dopingowej agencji USADA. W takich imprezach start byłego 7-krotnego zwycięzcy Tour de France jest wykluczony. On jednak znalazł sposób, by sprawić sobie przyjemność i pokonać część trasy.
Na 96. kilometrze dołączył do innego zawodnika jako pacemaker.
Towarzyszył Erickowi Jamesowi Byrnesowi, byłemu zapolowemu w największej amerykańskiej lidze baseballu Major League Baseball. Przebiegli razem nieco ponad 30 km. Baseballista ukończył bieg na 73. miejscu. Lance Armstrong zszedł z trasy przed 129. kilometrem.
W komentarzach pojawiały się pojedyncze negatywne uwagi, jednak dla wielu jego kibiców Armstrong nadal pozostaje inspiracją. A biegacze powoli przyzwyczają się do jego obecności na biegowych ścieżkach.
IB