Maraton Berliński 2019 bez wielkiego tenora, za to z kwartetem

W tym roku w stolicy Niemiec zabraknie Kenijczyka Eliuda Kipchoge. Trzykrotny zwycięzca Maratonu Berlińskiego i rekordzista świata na królewskim dystansie (2:01.39) jesienią w Wiedniu zechce przejść do historii łamiąc granicę 2 godzin. Natomiast o oto, kto pierwszy minie Bramę Brandenburską powalczyć ze sobą m.in. czterech Etiopczyków z życiówkami na poziomie 2:04:00.

Wszystko wskazuje, że w tym roku zostanie przerwana zwycięska passa biegaczy z Kenii, trwająca blisko dekadę (od 2010 roku w Berlinie tylko raz z wygranej cieszył się zawodnik innej narodowości; w 2016 roku triumfował Etiopczyk Kenenisa Bekele, pokonując tylko o 10 sekund Kenijczyka Wilsona Kipsanga). Wśród zaprezentowanego właśnie przez organizatora kwartetu faworytów są sami Etiopczycy. To oni, między sobą, mają rozstrzygnąć bieg.

Typowanie zwycięzcy jest w tym roku bardzo trudne. Życiówki Etiopskich faworytów są bowiem zbliżone. Do Berlina wraca Guye Adola, o którym głośno zrobiło się w 2017 roku gdy w niemieckiej stolicy zajął drugie miejsce z czasem 2:03:46, zostając najszybszym debiutantem w historii maratonu.

Przez moment pachniało sensacją, bo Adola jak równy z równym ścigał się z Eliudem Kipchoge. Jednak to Kenijczyk pokazał większe doświadczenie i ostatecznie wygrał.

Co ciekawe, będzie to dopiero drugi oficjalny maraton w karierze Guye Adoli.

W tegorocznych zmaganiach w Berlinie wezmą udział także Leul Gebrselassie z życiówką 2:04:02 z zeszłego roku z Dubaju, Sisay Lemma - 2:04:08, oraz Birhanu Legese - 2:04:15. Ten ostatni posiada dwudziesty wynik w historii męskiego maratonu.

Berlińscy organizatorzy znów chcą ściągnąć do siebie światową elitę, jednak w tym roku pole działania menedżerów jest nieco ograniczone. Maraton Berliński odbędzie się 29 września, a bieg maratoński mężczyzn podczas Mistrzostw Świata w Dosze wystartuje 6 października. Do tego dochodzi zapowiedziana próba Eliuda Kipchoge. Z kolei panie o medale MŚ walczyć będą jeszcze wcześniej, bo 27 września.

RZ

fot. Victah Sailer / SCC Events