Maraton w Genewie o włos od rekordu

  • Biegająca Polska i Świat

Pogoda nie rozpieszcza uczestników maratonu w Genewie. W zeszłym roku biegli w ulewnym deszczu, tym razem to nadmiar słońca wyciskał poty z elity zawodników. Mimo to, przez większą część trasy wydawało się, że rekord trasy jest możliwy.

Grupa liderów połówkę maratonu minęła w czasie 1:05:03. Na 30. kilometrze byli po 1 godzinie i 33 minutach. Rekord nadal był możliwy, ale temperatura rosła. Uczestnicy biegu częściej niż zwykle korzystali z pomocy medycznej.

Juluis Chepkwony, zwycięzca maratonu w Wenecji z 2015 próbował utrzymać szybkie tempo do końca maratonu. - Jestem zmęczony. Mam poczucie, że dałem z siebie wszystko i trzymałem tempo do samej mety - powiedział na mecie zwycięzca. Uzyskał wynik 2:11:11, jedynie o 11 sekund gorszy od rekordu trasy.

Czwarte zwycięstwo Kenijczyka na dystansie maratonu zostawiło w Genewie niedosyt. Rekord był blisko, ale dla Chepkwonego było - jak to sam określił - zbyt upalnie. Pobiegł o ponad 2 minuty wolniej niż wynosi jego rekord życiowy. Drugi zawodnik na mecie Emmanuel Sikuku zanotował czas 2:12:44.

Tymczasem ubiegłorocznej zwyciężczyni Jane Kiptoo żadne warunki nie przeszkadzają w odnoszeniu zwycięstw. W zeszłym roku narzekała na deszcz. Tym razem męczyła się z przegrzaniem, ale tytuł obroniła przekraczając linię mety z czasem 2:35:03. Druga na mecie Helen Japkurgat miała do niej 12 sekund straty.

W imprezie wzięło udział 16 000 biegaczy. Uwaga kibiców była skupiona na półmaratończykach, gdzie startował Romain Grosjean, kierowca Formuły 1 pochodzący z Genewy. Wprawdzie nie miał on szans na czołówkę biegu, ale jego czas - 1:31:26 - uzyskany bez wsparcia silnika, znalazł w miejscowych mediach uznanie nie mniejsze niż zwyciężczyni połówki Szwajcarka Elise Chabbey. Wśród panów z czasem 1:05:57 wygrał Themesgen Daba.

Pełne wyniki: TUTAJ

IB

fot. www.harmonygenevemarathon.com