Maraton w Los Angeles z rekordem. W liczbie interwencji medycznych

Za nami jeden z najciekawszych biegów ulicznych na świecie - 30. Asics Los Angeles Marathon. Z kronikarskiego obowiązku należy napisać, że wygrał 31-letni Kenijczyk Daniel Limo z czasem 2:10.36. Całe zawody wymagają jednak dokładniejszego komentarza, bo był to jeden z najtrudniejszych biegów dla amatorów.


O warunkach świadczą chociaż czasy zwycięzców, także bowiem rodaczka Limo, 26-letnia Ogla Kimaiyo pokonała 42 kilometry i 195 metrów w czasie 2:54.34. Zresztą w Mieście Aniołow nigdy nie biega się za szybko. Rekordy to 2:06.35 mężczyzn (Markosa Genetiego w 2011 roku) oraz 2:25.10 (Lidii Grigoriewej w 2006 roku), a więc jest w nich jeszcze sporo do poprawienia. Sęk w tym, że raczej nie w tym miejscu. Zresztą najlepsi na świecie nie garną się do występu w tym biegu.

Powód to bardzo trudne warunki na trasie. Choć maraton jest rozgrywany w marcu, nierzadko biega się w temperaturze przekraczającej 30 stopni Celsjusza. To dobre w ekstremalnych drogich imprezach typu Maraton Piasków, ale już w biegach masowych nieczęste.


W tym roku słupek rtęci przekroczył 90 stopni Fahrenheita, czyli ponad 32,2 stopnia Celsjusza. Organizatorzy przesunęli o pół godziny start do godz. 6:55 rano, a na trasie rozstawiono więcej punktów z napojami oraz lodem czy zimnymi gąbkami. Pomagała również straż pożarna, która wypuszczała z sikawek wodną mgiełkę. To ostatnie rozwiązanie bardzo podobało się zawodnikom. "Dziękuję, chłopcy", "Tak, Boże, tak!" - takie były reakcje maratończyków na chłodną mgiełkę, które skrzętnie odnotowywali dziennikarze gazety Los Angeles Times.


Mimo to służby ratownicze i tak miały pełne ręce roboty. Łącznie na trasie musiały interweniować aż 185 razy. Do szpitala zabrano ponad 30 osób. 61-latek walczy o życie po zatrzymaniu pracy serca. Jak donosi lokalna telewizja KTLA jest w stanie krytycznym.

Łącznie na trasie stanęło około 22 tysiące zawodników z 55 krajów. Trasę ze Stadionu Dodgersów do Santa Monica ukończyło znacznie mniej, jeszcze w zasadzie nie porachowano ilu.

Słabe czasy czy liczba hospitalizowanych nie przesłonią faktu, że organizatorzy na prawdę się postarali. Na trasie rozstawiono 26 reflektorów, po jednym na każdą milę biegu. Widok był spektakularny...


DZ