Rok temu we wszystkich biegach wzięło udział ponad 46 tys. uczestników. W maratonie pobiegło prawie 8,5 tys. biegaczy.
W tym roku Mumbai Marathon wystartuje po raz 17. A wszystko zaczęło się od tego, że Anil Singh i Vivek B. Singh, właściciele firmy Procam International wzięli udział w Maratonie Londyńskim. Wcześniej zajmowali się organizacją w Indiach imprez w krykiecie, tenisie, piłce nożnej, siatkówce czy squashu. Marzyli jednak o maratonie. „Każde wielkie miasto ma taki bieg” – powtarzali.
Po starcie w Londynie jeszcze bardziej zapragnęli zorganizować maraton w Indiach. Wiedzieli jednak, że będzie to trudna sprawa, bo wtedy „Indie były narodem widzów, a udział w takim sporcie jak biegi długodystansowe był naprawdę odległą myślą.”
Z pomocą m. in. rządu rozpoczęli rewolucją biegową w Indiach. Od 2004 roku, kiedy po raz pierwszy biegano w Mumbaju, impreza rozrosła się do wielkiego narodowego wydarzenia. Tata Mumbai Marathon znalazł się w czołówce światowych maratonów i może pochwalić się złotą kategorią przyznawaną przez World Athletics.
W tym roku 19 stycznia znów zostanie rozegranych sześć konkurencji. Na starcie powinno stanąć około 50 tys. zawodników.
Maraton w Mumbaju ma też polski akcent. W pierwszej edycji w 2004 roku triumfowała Wioletta Uryga (2:47:53), nieco już zapomniana polska maratonka. Jest jedyną zawodniczką z Europy, która wygrała w Mumbaju. Dwukrotna mistrzyni Polski w maratonie szczyt kariery miała w latach 90. XX wieku i na początku tego stulecia.
Maraton w Mumbaju stawia też oczywiści na elitę, którą przyciąga pieniędzmi. Nie są one może tak duże jak w Dubaju, gdzie będą biegać pięć dni później, ale przyciągają najlepszych. W sumie do podziału jest 400 tys. dolarów. Zwycięzca i zwyciężczyni maratonu dostaną 45 tys. dolarów (w Dubaju 100 tys. dolarów).
Do Indii przyjedzie bronić tytułu Kenijczyk Cosmas Legat, który rok temu wygrał z czasem 2:09:15. Rekord życiowy ma lepszy o 61 sekund. Jeśli porównać właśnie życiówki, to wcale nie byłby faworytem. Aż siedmiu rywali ma bowiem lepszy życiowy rezultat. Avele Abshero biegał nawet 2:04:23. Kenijczyk będzie mierzył się właśnie z silną grupą Etiopczyków. Nawet jego rodacy Daniel Kibet, Vincent Rono i Robert Kipkemboi mają lepszą życiówkę. Czołową dziesiątkę elity stać na pewno, by powalczyć z rekordem maratonu w Mumbaju – 2:08:35 Gideona Kipketera z 2016 roku.
Wśród kobiet tytułu broni Etiopka Worknesh Alemu (rekord życiowy 2:24:42). Szybciej od niej biegała tylko jej rodaczka Amane Beriso - 2:20:48. Kolejne siedem rywalek też będzie dla niej zagrożeniem.
Elita mężczyzn
- Ayele Abshero (Etiopia) 2:04:23
- Abera Kuma (Etiopia) 2:05:50
- Dawit Wolde (Etiopia) 2:06:18
- Abraham Girma (Etiopia) 2:06:48
- Daniel Kibet (Kenia) 2:06:49
- Robert Kipkemboi (Kenia) 2:07:09
- Vincent Rono (Kenia) 2:07:10
- Cosmas Lagat (Kenia) 2:08:14
- Birhanu Teshome (Etiopia) 2:08:20
- Shumet Akalnew (Etiopia) 2:08:50
- Merhawi Kesete (Erytrea) 2:09:06
- Felix Kimutai (Kenia) 2:09:23
- Jackson Kiprop (Uganda) 2:09:32
- Abdi Ali (Brunei) 2:09:44
Elita kobiet
- Amane Beriso (Etiopia) 2:20:48
- Worknesh Alemu (Etiopia) 2:24:42
- Rodah Jepkorir (Kenia) 2:25:46
- Sheila Jerotich (Kenia) 2:26:06
- Fantu Eticha (Etiopia) 2:26:14
- Fetale Dejene (Etiopia) 2:27:06
- Askale Alemaheyu (Etiopia) 2:27:32
- Motu Megersa (Etiopia) 2:27:48
- Tejitu Daba (Brunei) 2:28:22
AK