Mistrz Polski w półmaratonie z 2013 roku i mistrz kraju w biegu przełajowym z 2009 roku (na zdjęciu) został zdyskwalifikowany na 21 miesięcy. To efekt uchylanie się od kontroli antydopingowych - trzykrotne w ciągu 18 miesięcy. Kara obowiązuje od lutego 2014 roku.
O komentarz do sprawy poprosiliśmy samego zawodnika.
Informacja o pana zawieszeniu jest dużym zaskoczeniem. Co się stało?
W 2011 roku wystartowałem Maratonie w Dusseldorfie. Pobiegłem tam 2:14:45. Startowałem dla klubu niemieckiego Eintracht Frankfrut. Po tamtym biegu i wyniku dostałem się do Kadry B (Niemiec, których barwy reprezentuje od 2011 roku dzięki podwójnemu obywatelstwu - red) i od tamtej pory NADA (Niemiecka Agencja Antydopingowa - red.) zaczęła mnie kontrolować. Chcieli mieć wszystkie informacje o tym gdzie przebywam i jak trenuje.
Z powodu problemów finansowych - proszę mi uwierzyć, niemieckie kluby lekkoatletyczne nie są zbyt dobrze dofinansowane - musiałem jednak wrócić do Polski. Dostałem instrukcje o dalszej informacji, o tym, że musze się meldować. Właśnie tego nie robiłem. Trochę to zaprzepaściłem i tego żałuje.
Czy nie było wcześniej ostrzeżeń ze strony NADA, informacji, że nie dopełnia Pan formalności? Że nie można się z panem skontaktować?
Nie. Dostałem raz instrukcję na e-maila ze strony agencji i to wszystko.
Co Pan zrobi z tą sytuacją? Czy zamierza się Pan odwoływać od decyzji IAAF?
Oni sami 4 miesiące temu zgłosili sprawę do sądu. Rozprawa odbyła się beze mnie. Nie brali pod uwagę jaką miałem sytuację i nie chcieli, żebyśmy byli na rozprawie. Zrobili to wszystko beze mnie, poza mną. 3 tygodnie temu dostałem wiadomość e-mail, że kara, jaką dostaje, to rok i 9 miesięcy zawieszenia oraz grzywnę 1350 euro. Na początku była mowa o karze 25 000. euro, ale nie można było tego wykonać z względu na przepisy NADA. Sprawa nie została jeszcze zakończona. Bede się odwoływał, ale środki finansowe nie pozwalają mi ciągnąć tej sprawy dłużej.
Zawieszenie = zakaz startów?
Nie będę mógł startować w biegach IAAF oraz rangi mistrzowskiej - Mistrzostw Polski czy np. Mistrzostw Świata. Jeśli nie będę mógł startować w Niemczech, to będę musiał wrócić do Polski i biegać tutaj. Obecnie mieszkam w Niemczech, trenuje w Górach w Schramberg. Są tu wspaniałe tereny do biegania. Czekam na ostateczne decyzje...
Rozmawiał RZ
fot. NTO.pl
Była trzecia w Łodzi, wpadła na dopingu!
Marcin Błaziński to nie jedyny biegacz związany z polskimi biegami ulicznymi, zawieszony w ostatnich dniach przez IAAF za złamanie przepisów antydopingowych. Wśród siedemnaściorga lekkoatletów, o dyskwalifikacji których federacja poinformowała we wtorek (POBIERZ KOMUNIKAT IAAF), jest też Tatiana Wernyhor, trzecia zawodniczka kwietniowego DOZ Maratonu Łódzkiego z PZU. Badanie, któremu poddano Ukrainkę po tej imprezie wykazało obecność niedozwolonych środków. Zawodniczkę ukarano roczną dyskwalifikacją.
To kolejna dopingowa wpadka w polskich biegach. Dwuletnią karę odbywa wciąż Emily Chepkorir która w 2011 roku wygrała 29. Hasco-Lek Wrocław Maraton (szczegóły w naszej wcześniejszej publikacji).
red.