– Niestety poziom biegów ultra w Polsce jest bardzo niski. Zamiast na jakość stawiamy na ilość. Na palcach jednej ręki można policzyć zawody na których rywalizuje cała polska czołówka. Powinniśmy też zapraszać biegaczy zagranicznych. W innym przypadku cały czas będziemy kilka kroków za światem – mówi Marcin Świerc, najlepszy polski biegacz górski, który w pogoni za światową czołówką decyduje się na oryginalny sposób przygotowań do sezonu. Niebawem rusza na 5-tygodniowy obóz do Kenii. Celem na ten sezon dla biegacza z Lisowic jest mocna walka o jak najwyższą pozycję w światowym cyklu Skyrunning.
Skąd pomysł na wyjazd do Afryki? Czy w Polsce nie można przygotować się na najwyższym poziomie do rywalizacji ze światową czołówką?
W Kenii trenują najlepsi. Chciałbym zobaczę tą mekkę biegania i spotkać się z trenerami i biegaczami z czołówki światowej. Mam nadzieję, że czegoś się nauczę, może coś zaadoptuję do swojego treningu. Jadę z dużymi nadziejami, choć zupełnie nie wiem czego się spodziewać. Do tej pory słyszałem, że ultrasi przygotowywali się do sezonu na obozach w Alpach, ale w Kenii to chyba przecieram szlaki. Sam jestem ciekaw co z tego wyjdzie. Wiele powiedzą już badania. Zrobię je zarówno przed wylotem i po powrocie. Będzie możliwość porównania.
Ma Pan przygotowany jakiś program pobytu?
To wszystko będzie tworzone na bieżąco. Zobaczymy ja się będę czuł. Wiem jedno, te 5 tygodni obozu to będzie dla mnie duże obciążenie. Na początku czeka mnie aklimatyzacja, a potem trzeba będzie zwyczajnie orać. Ale niezmiernie cieszę się, że będę mógł potrenować choćby obok rekordzisty świata na 800m Davida Rudishy. Wszystkich zainteresowanych szczegółami zapraszam na mój profil na Facebooku. Będę tam na bieżąco wszystko relacjonować.
Czy będzie Pan biegać po górach?
Głównie po płaskim, ale dzięki temu popracuję trochę nad prędkością. Ona w górach jest również bardzo potrzebna. Warto też pamiętać, że w Kenii będę trenować na dużych wysokościach. To mi się przyda w Cyklu Skyrunning i w całym sezonie. Biegania po 300-metrowych hałdkach na Śląsku to nie jest przecież to samo. Czuję, że mam rezerwy, które dzięki obozowi w Afryce mam nadzieję uda się wykorzystać i powalczyć ze światową czołówką.
Również podczas Ultra Trail du Mont Blanc?
Rzeczywiście dostałem imienne zaproszenie od organizatorów UTMB. Nie będę ukrywać, że przez chwilę się trochę wahałem co z tym zrobić. Nie miałem w tegorocznych planach startu w tych zawodach, z drugiej strony bieg dookoła Mont Blanc jest spełnieniem marzeń każdego biegacza.
I co Pan zdecydował?
Razem z grupą moich współpracowników uznaliśmy, że ten rok poświęcimy na zdobywanie doświadczenia, starty w Pucharze Świata. Po co mam się niepotrzebne sparzyć. UTMB nie ucieknie. Jeśli będę dobry to w przyszłym roku zaproszenie ponownie przyjdzie.
To gdzie w tym roku będzie biegać Marcin Świerc?
Planuje nie więcej niż 10 startów. Na pewno chcę obronić 3 złote medale. Pobiegnę więc w Mistrzostwach Polski w Długodystansowym Biegu Górskim w Szczawnicy, w Mistrzostwach Polski w Skyrunningu w Zakopanem i oczywiście w Mistrzostwach Polski w Ultradystansowym Biegu Górskim w Krynicy.
A starty zagraniczne?
Będę rywalizować w ramach Światowego Cyklu Skyrunning. Zacznę w maju, w Hiszpanii w Transvulcania Ultramarathonie. Kolejne starty to najprawdopodobniej Mont Blanc 80K i Tromsø SkyRace® w Norwegii. Na koniec wybieram się na Mistrzostwa Europy w Val d’Isère. Wszystko jest już klepnięte. Teraz trzeba tylko kupić bilety i jechać.
I wygrywać?
Przede wszystkim walczyć. A wygrywać podczas biegu ultra należy głównie z samym sobą.
Startuje Pan od lat w biegach górskich. Jak Pan ocenia rozwój tej dyscypliny w naszym kraju?
To wszystko nie wygląda najlepiej. Z jednej strony mamy boom na bieganie, pompuje się balonik popularności, ale jest on bardzo słabej jakości. Organizowanych jest coraz więcej imprez. Niestety w większości ich poziom jest bardzo niski.
Jakie są tego skutki?
Na palcach jednej ręki mogę policzyć zawody takie jak Krynica, gdzie można się pościgać z najlepszymi. Niestety czołówka zamiast rywalizować ze sobą wybiera mniejsze imprezy komercyjne. To powoduje, że aby się rozwijać trzeba uciekać za granicę. To smutne.
To jak to powinno wyglądać?
Należy postawić nie na ilość, a na jakość. Trzeba to powiedzieć głośno, rynek w Polsce jest za mały, by odbywało się tak dużo zawodów. Ponadto powinniśmy zapraszać jak najwięcej zawodników z zagranicy i rywalizować z nimi. Tylko w ten sposób możemy podnieść poziom biegów.
Stać nas na to?
Przecież nie tak dawno w Krynicy startował Csaba Nemeth. A to nie jest słaby zawodnik. Kilka lat był przecież w czołówce UTMB.
Widzi Pan jakieś światełko w tunelu, swoich następców?
Talentów nam nie brakuje. Było kilku perspektywicznych zawodników, ale zniszczyła ich polityka startowa. Biegali za dużo i bez głowy. Miałem wrażenie, ze sami nie wiedzieli w jakim kierunku mają iść. Brakowało im po prostu profesjonalizmu. Dlatego choć fajnie by było gdyby jakiś mocny młody zawodnik pojawił się na trasie, to ja na razie nikogo takiego nie widzę.
Czekamy zatem na mocną polska czołówkę. I super mocnego Marcina Świerca. Powodzenia!
Rozmawiał Maciej Gelberg
fot. Archiwum