Marek Kowalski: „Polacy chcą oglądać lekkoatletykę. Umożliwiajmy im to”

Jednym z bohaterów minionego weekendu w polskich biegach (a na pewno w mazowieckich) był bezsprzecznie zawodnik SKLA Sopot Marek Kowalski. W sobotę 1 marca brązowy medalista MP w biegach przełajowych z 2011 r. wygrał rozgrywany w Parku Skaryszewskim „Tropem Wilczym – Bieg Ludzi Honoru” na 10 km, by dzień później triumfować w biegu na 5 km w Wiązownie, towarzyszącym tamtejszemu półmaratonowi.

Po biegu zamieniliśmy kilka słów z sopocianinem. Rozmawialiśmy o jego planach startowych, wrażeniach po Halowych Mistrzostwach Polski w Lekkiej atletyce i szansach Polaków w zbliżających się wielkimi krokami Halowych Mistrzostwach Świata IAAF, które również odbędą się w jego rodzinnym mieście.

Startował Pan niedawno w HMP w biegu na 3000m i zwyciężył swój bieg z czasem  8:13.79 (9. miejsce w kraju). Jakie wrażenia z imprezy?

Muszę przyznać, że było wspaniale. Bieżnia jest niesamowita. Sam fakt, że jest na rusztowaniach, uniesiona w powietrzu powoduje, że jest ona elastyczna. Każde odbicie dzięki temu jest przyjemne. Można tam biegać naprawdę szybko. Podczas Halowych Mistrzostw Świata spodziewać się możemy dobrych wyników.

Da się tę halę porównać z innymi polskim obiektem?

Miałem okazję biegać w hali warszawskiego AWF i tu łuk jest bardzo ostry, bardzo mocno nachylony. Trudno jest zwłaszcza sprinterom, którzy biegają na dalszych torach, bo na 3000m jeszcze nie mamy najgorzej. W Sopocie z kolei nachylenie jest mniejsze, a dodatkowo dłuższe i łagodniejsze. Tak naprawdę jednak nie było czuć tego, że zwalnia się na tym łuku. Dobrze, że ta bieżnia zostanie w Polsce po Mistrzostwach Świata, bo przewieziona zostanie do Torunia. Obok Spały będą to chyba dwa najlepsze obiekty.

Od 1988 r. wszystkie HMP w lekkiej atletyce rozgrywane były właśnie w kultowej Spale. To chyba dobrze, że teraz kibice w innych miastach mogli będą mogli oglądać Wasze zmagania? Za rok gospodarzem Mistrzostw Polski ma być właśnie Toruń.

Spała to jest Ośrodek Przygotowań Olimpijskich, gdzie trenują sportowcy z różnych dyscyplin. Mają do tego dobre warunki, włącznie z odnową biologiczną. Dla nas do tej pory była to jedyna porządna bieżnia, na której łuki były przyjemne. Przez to jednak, ze jest ona położona na betonie, jest bardzo twarda.

Kibice?

Spała to mała miejscowość i ciężko tam o kibiców. Byli oczywiście pozytywni „desperaci”, którym brakowało lekkiej atletyki jeździli za zawodami nawet tam. W większości jednak na trybunach zasiadają tam sami zawodnicy, trenerzy oraz rodziny startujących. Dobrze by się stało, gdyby bieżnie – czy ta sopocka, czy ze Spały, pojawiały się w dużych miastach. Jestem pewien, że przy odpowiedniej reklamie kibice mogliby przyjść na zawody i chętnie obejrzeć zmagania lekkoatletów. HMP udowodniły, że jest taki zapotrzebowanie - w Ergo Arenie, która ma 7500 miejsc, nie licząc osób z akredytacjami, zasiadło 6 000 osób. Co ważne, ludzie przyszli na 2 dni mistrzostw. To jest coś, czego do tej pory nie było zarówno na mistrzostwach w hali jak i na stadionie.

Jest Pan zawodnikiem SKLA Sopot, którego barwy na HMŚ reprezentować będzie kilkoro zawodników, m.in. Marta Jeschke, Anna Rogowska, Patryk Dobek. Kto z biało-czerwonych ma największe szanse na medal?

Na pewno liczymy na Anię Rogowską, która ma obecnie pierwszy wynik w tabelach światowych (4.76m w lutym w Gandawie – red.). Rywalki jednak są bardzo blisko, różnice są niewielkie i będzie wojna psychologiczna kto to lepiej zniesie.  Ania na pewno będzie miała duże wsparcie kibiców, przecież jest z Sopotu. To jest duża szansa medalowa. Co dalej to zobaczymy.

Ja liczę na dobry występ Łukasza Parszczyńskiego, który podczas HMP wynikiem 7:49.26 pobił rekord Polski na 3000m. Trzeba jednak pamiętać, że w biegach długich dominować będą zawodnicy z Afryki i ciężko może być walczyć o czołowe lokaty.

Czyli zostaniemy bez medalu na bieżni?

Zapomniałem o 800m (śmiech)!. Angelika Cichocka jest w formie życiowej. Ciężko powiedzieć co prawda o jakie lokaty może walczyć, ale jeśli dojdzie do finału, to wszystko może się zdarzyć. Bieg na tym dystansie w hali ma swoje prawa i jest trudny technicznie. Jest dużo zwalniania, przepychania, trzeba umieć się ustawić i rozegrać to taktycznie, przy okazji szybko biegnąc.

Panowie?

Mamy naszych czołowych biegaczy: Adama Kszczota i Marcina Lewandowskiego. Oni na pewno chcą walczyć o medale. Ostatnio, szczególnie Adam, dobrze sobie radzi w hali. Wygrał też bezpośredni pojedynek podczas Mistrzostw Polski. Trzymam za nich kciuki.

W ten weekend pokazał pan, że potrafi szybko biegać. Co jest dla pana imprezą docelową w tym roku?

Moją główną imprezą w tym sezonie będą majowe Mistrzostwa Polski na 10 000m w Postominie (24 maja – red.). Teraz czeka mnie najcięższy okres przygotowań w marcu i kwietniu. Oprócz tego mam zamiar regularnie startować w biegach ulicznych, żeby osiągać dobre wyniki i ustabilizować się na wysokim poziomie. Najważniejsze będą jednak mistrzostwa na stadionie.

Powodzenia zatem!

Rozmawiał Robert Zakrzewski